- Dobra, ale biorę Norbiego – mruknęła, wciąż zdziwiona moją prośbą.
- No, vete de Norbi – Przekrzywiłam głowę, nieco speszona tym, że nagle zaczęła mówić po... hiszpańsku. Przynajmniej tak mi się wydawało. Aussie położył się na dywanie koło Tenebris, która nie pałała do niego wielką sympatią. Młody skubnął ją w ucho, na co suczka kłapnęła zębami ostrzegawczo.
Aussie w końcu położył się na dywanie, obok Tenebris. Wyraznie ją polubił, suka, niestety, go niezbyt. Norbi skubnął owczarza w ucho, na co ta kłapnęła na niego zębami.
- Okey, za godzinę spotkajmy się na dziedzińcu - rzuciłam i gwizdnęłam cicho na swojego psa. Wstałam i wyszłam bez żadnego pożegnania. Większego budynku nie dało się zrobić? Doszłam do swojego pokoju i spakowałam najpotrzebniejsze pierdoły do torby. Przywróciłam się do stanu używalności i znalazłam na dnie szafy kaganiec dla Tenebris. Na stoliku leżały kluczyki, które wraziłam do kieszeni bluzy. Czarny owczarek domagał się jedzenia, więc pokroiłam jej parówki i wrzuciłam do karmy, marudząc pod nosem. Znalazłam jeszcze jakąś w miarę wyglądającą obrożę ze smyczą. Założyłam jej co trzeba i wyszłam. Psina wyrwała do przodu, licząc że idziemy biegać czy coś takiego. Przeciorała mnie po schodach w akademiku, i nic poza tym. Ochrzaniłam ją i otrzepałam się z kłaków.
~*~
- Miałam małe problemy z Tenebris, ale już ogarnięte - usprawiedliwiłam się, wyjmując kluczyki z kieszeni. Olivia zebrała swoje rzeczy i chodzącego kłaka, idąc za mną w stronę auta. Otworzyłam je, i wrzuciłam swoje pierdoły do tyłu, wyjmując tylko telefon i portfel. Szybko zamontowałyśmy matę, którą Olivia zabrała ze sobą. Wpakowałyśmy oba psy do tyłu. Profilaktycznie założyłam jej kaganiec, chociaż byłam pewna, że nic nie zrobi. Olivia usiadła na miejscu pasażera i włożyła słuchawki do uszu. Stojąc na światłach, pochyliłam się i wyjęłam pendrive. Podłączyłam go i zatrzasnęłam schowek. Przełączyłam tryb z radia na media i dotarłam do piosenki, znajdującej się na trzeciej pozycji. Nieco się rozluźniłam, ale dalej zaciskałam kurczowo palce na kierownicy, i uderzałam o nią paznokciami.
- Nie wiem czy to dobry pomysł – rzuciłam, mniej więcej w połowie drogi, grzebiąc przy nawigacji. Olivia wyjęła słuchawki z uszu i obrzuciła mnie spojrzeniem typu "Co ty właśnie pierdolisz?" – Całe to spotkanie, ja go nie znam, rozumiesz? - Dodałam, gdy dziewczyna obrzuciła mnie niezrozumiałym spojrzeniem. Wyjechałam z ronda i nieco przyspieszyłam, wyprzedzając jakieś czerwone auto.
- Rozumiem, oczywiście, że rozumiem, ale nie ma już odwrotu – wzruszyła ramionami, i ponownie założyła słuchawki. Na miejsce dotarłyśmy koło pierwszej, dobry czas, jak na taką trasę. Wreszcie było w miarę ciepło, bo temperatura dochodziła do dwudziestu dwóch stopni w słońcu.
- Ja się zabieram do parku na spacer, spotkamy się przy samochodzie - Poinformowała mnie Olivia i wysiadła z auta. Wysiadłam zaraz za nią i ogarnęłyśmy nasze psy. Sama nie wiedziałam, co powinnam ze sobą zrobić.
- Tori? To ty? - Zatrzymałam się gwałtownie i ściągnęłam smycz psiny, nieco zbyt agresywnie. Obrzuciła mnie obrażonym spojrzeniem i wyszczerzyła kły, gdy nieco wyższy ode mnie brunet podszedł do mnie. Olivia spojrzała na mnie wzrokiem typu "a nie mówiłam?"
- No idź, to o tobie mówi. - popchnęła mnie do przodu. Choleracholeracholera. Chłopak uśmiechnął się, rzucił plecak i przytulił mnie, nieco za mocno. Tenebris warknęła ostrzegawczo. Przez chwilę staliśmy tak na środku chodnika i tuliliśmy się.
- Po pierwsze, jakim cudem znowu jesteś w USA? - zapytałam, odsuwając się od niego. - Po drugie, nie mogłeś napisać, że to ty? - dodałam oskarżycielsko. Chłopak zarumienił się i spuścił wzrok.
- Przepraszam, nie pomyślałem... - westchnął, czochrając moje włosy. - Co u Gwiazdki? Startujesz coś? - skrzywiłam się, na wspomnienie klaczy. Brunet chyba ogarnął, że trafił w czuły punkt. Olivia podeszła do mnie i zmierzyła chłopaka wzrokiem.
- O tym, że nie myślisz to wiem. - warknęłam, i szarpnęłam Tenebris, która spróbowała ugryźć Norbiego. - A Gwiazdy nie ma. Swoją drogą, to jest Olivia. - wskazałam na dziewczynę, która uścisnęła jego rękę.
- Matthew. - Przedstawił się i ponownie zwrócił do mnie. - Gwiazda została u taty? - przerwał na chwilę i znowu zaczął mówić. - Cóż, dziewczyny. Zapraszam was na kawę. Mamy trochę czasu, przydałoby się mi dowiedzieć co u mojej młodszej siostrzyczki. - spaliłam buraka i włożyłam ręce do kieszeni.
- Idziesz też? - zapytałam Olivii, która stwierdziła, że najpierw wolałaby przejść się do parku. - No okey. Odpowiadając na twoje pytanie, Matt, Gwiazda nie żyje. - Trochę zabolał mnie fakt, że musiałam o tym wspominać przy koleżance. - Spotykamy się w tamtej kawiarence na rogu. - powiedziałam z uśmiechem i odprowadziłam dziewczynę wzrokiem.
Oliivia? Pociągniemy trochę wątek z Mattem? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.