środa, 4 kwietnia 2018

Od Nathaniela cd. Rosalie


 Pierwszy był angielski. Stałem pod klasą czekając na nauczycielkę. Jednak nigdzie nie zauważyłem Rosalie. Może odpuściła sobie dzisiejsze zajęcia? Po około dwóch minutach zadzwonił dzwonek. Nauczycielka pojawiła się niemal natychmiast. Weszliśmy do klasy. Usiadłem przy ławce, która stała obok okna. Nauczycielka zaczęła sprawdzać listę obecności. Po chwili podała temat i kazała nam rozwiązać jakieś zadania. Widać było, że była w złym humorze, dlatego nikt zbytnio nie protestował. Zabrałam się do pracy. Polecenia zawarte w podręczniku były banalnie proste, dlatego po dziesięciu minutach miałem zrobione wszystkie zadania. Nagle drzwi uchyliły się, a do klasy wpadła Rosalie. Spojrzałem w jej stronę ze zmarszczonymi brwiami.
- Wreszcie Panna Morgan raczyła zawitać na lekcji! - nauczycielka wręcz krzyknęła.
- Przepraszam za spóźnienie, trochę zaspałam... - powiedziała dziewczyna.
Było widać gołym okiem, że jest speszona i nie jest jej zbyt przyjemnie rozmawiać z nauczycielką w ten sposób przy całej klasie.
- Delikatnym spóźnieniem nazywasz całe czternaście minut? - warknęła.
- Rozumiem że ma Pani zły dzień ale to nie powód by się na mnie wyżywać. -
- Jak ty się do nauczyciela odzywasz? Siadaj, jedynka. - nauczycielka ze zwycięskim uśmiechem usiadła.
Co jak co, ale to nie jest normalne traktowanie uczniów. Podniosłem się ze swojego miejsca by też wrzucić swoje trzy grosze do tej sprawy.
- Ale proszę pani ona nic nie zrobiła. - powiedziałem z przekonaniem.
Nauczycielka jedynie kazała mi usiąść. Spojrzałem na nią wzrokiem typu ''na tylko tyle panią stać?''
- Do jasnej cholery nie moja wina że jest Pani jedzą! - dziewczyna widocznie już wybuchła - Zwalniam się z lekcji i mam w dupie czy dostanę za to jedynkę czy uwagę czy cokolwiek co sobie pani tym chorym mózgiem ubzdura! - Rosalie wybiegła z sali, przy okazji trzaskając drzwiami.
Szybko zebrałem swoje rzeczy i również ruszyłem w stronę drzwi. Właśnie miałem wychodzć, gdy powstrzymał mnie głos nauczycielki. Niechętnie odwróciłem się w jej stronę.
- Wiesz, że jak wyjdziesz z tej klasy bez mojej zgody dostaniesz uwagę? - spytała patrząc na mnie ''groźnie''.
- Chyba podziękuję. - powiedziałem mając na myśli uwagę.
Odwróciłem się i wyszedłem z klasy. Po chwili stałem przed budynkiem Akademii. Na murku kawałek dalej zauważyłem Rosalie. Podszedłem do niej i usiadłem obok rzucając plecak gdzieś koło nóg.
- Hej. - powiedziałem przerywając ciszę.
Dziewczyna jedynie lekko uśmiechnęła się.
- Wiem, że ta stara franca potrafi człowieka zdołować, ale nie martw się. - szturchnąłem lekko łokciem jej rękę i dodałem - Dziwne, że jeszcze nie przysłała tu policji. Bo wiesz, ucieczka z lekcji na oczach nauczyciela to poważne wykroczenie. - zaśmiałem się.
- Czemu wyszłeś z lekcji? Teraz będziesz miał kłopoty. I to wszystko z mojej winy. Boże Nathan myśl czasami. I co ... - dziewczyna wpadła w słowotok, który przerwałem.
- Oj tam. Bywa. Poza tym co ty sobie myslisz? Że cię zostawię samą sobie? Bez przesady. - powiedziałem lekko żartobliwym tonem.
Dziewczyna lekko westchnęła. Nie myśląc za wiele zeskoczyłem z murku i zabierając plecak z ziemi stanąłem przed dziewczyną.
- Chodź. - powiedziałem wyciągając w jej stronę dłoń.
- Co? - dziewczyna spojrzała na mnie zdziwiona.
- Przejdziemy się gdzieś. -
- No okej... -
Rose zeszła z murka i ustała obok mnie.
- Więc gdzie idziemy? - spytała.
- Tego jeszcze nie wiem. - zaśmiałem się lekko.
Ruszyliśmy przed siebie. Pogoda była wręcz idealna. Słońce lekko świeciło przebijając się przez chmury. Szliśmy w ciszy napawając się atmosferą. W oddali dostrzegłem budkę z watą cukrową. Trochę się zdziwiłem, bo w końcu kto o tej porze roku sprzedaje watę cukrową. No ale cóż, lepsze to niż nic.
- Może masz ochotę na watę cukrową? - spytałem spoglądając na dziewczynę.
- O tej porze roku? Zwariowałeś? Gdzie niby chcesz znaleźć jakiekolwiek stoisko? -
- A patrz. Tak niby przypadkiem zobaczyłem, że budka stoi zaledwie po drugiej stronie ulicy. - uśmiechnąłem się wskazując Rose miejsce.
- To chodźmy. - zaśmiała się.
Ruszyliśmy w tamtą stronę. Już po chwili znajdowaliśmy się na pasach, a jeszcze kilka sekund później czekaliśmy, aż starszy pan zrobi z tą maszynką (A/N omk xDD) tą pyszność. Oczywiście zanim Rose zdążyła się zorientować zapłaciłem staruszkowi i odebrałem słodycz. Złapałem dziewczynę za dłoń i ruszyłem przed siebie.
- Mogę wiedzieć co ty robisz? - spytała śmiejąc się.
- Jeszcze nie wiem. - również się zaśmiałem i dodałem - Zapewne nas gdzieś prowadzę. -

Rose? Spóźnione mocno, ale jest

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.