środa, 11 kwietnia 2018

Od Viktorii cd. Olivii

Co chwila rzucałam jakimiś pozbawionymi sensu tekstami, rozbawiając dziewczynę. Olivii nie wychodziło udawanie nie wzruszonej, co chwila wybuchała śmiechem. Gdy pozostało nam dziesięć minut drogi, pogłośniłyśmy radio i zaczęłyśmy odpieprzać karaoke. Matt wysłał mi swoją lokalizację sms'em. Mieliśmy spotkać się na najbardziej osamotnionej części plaży. Jadąc już tylko 90 kilometrów na godzinę, wjechałam na piasek. Olivia zaśmiała się, a ja wysiadłam z auta.
- O ja pierdolę, a myślałam, że to w Hiszpanii są piękne zachody słońca – zawołała dziewczyna, przyglądając się cudownym widokom, które w sumie były tu codziennością. Przynajmniej na tym wybrzeżu.
- Zachody tak, ale jeszcze piękniejsza jest woda, tak kurewsko zimna! – roześmiałam się i "pomogłam" Olivii zamoczyć się w wodzie. Podniosła się szybko i chlusnęła mi tym cholerstwe w twarz. Jakie to kurewsko zimne!
- Śmigus dyngus, kufa! – wydarła się, i wybiegła z wody najszybciej jak umiała. Brakowało jej tylko wodorostów na ryju, i rudych włosów. Byłaby tanią Arielką. Mój kochany braciszek chciał mnie nastraszyć, ale wyszło z tego tyle, że zarył nosem w piach. 
- Żryj piach! – krzyknęłam, opanowując śmiech. Chłopak został oficjalnie kotletem, tylko trochę tłuszczu mu brakowało.  – Łamaga pieprzona. - pokręciłam głową,  podeszłam do dziewczyny siedzącej na piasku. Podałam jej rękę i podciągnęłam do góry. Matthew dalej walczył ze swoją równowagą i piaskiem w mordzie.
- Tak w ogóle, to co robiłaś zanim wyjechałaś do naszej uroczej akademii? – zagadnęłam Olivię, gdy wreszcie zebraliśmy się na spacer po plaży. Miła odmiana, od tej ciągłej nauki. Słońce odbijało się w lazurowej wodzie, tworząc gamę ciepłych kolorów. Niebo przybierało odcienie fioletu, gdzieniegdzie chmury były czerwonawe. Mieszkańcy tej części stanu mieli szczęście, mogąc oglądać takie cudo na co dzień.
- Grałam w teatrze muzycznym, trenowałam gimnastykę artystyczną oraz sportową, śpiew no i jeździłam konno – odparła dziewczyna, jakby codziennie jej o to pytali. Zainteresował mnie temat gimnastyki, więc pytałam Olivię o wszystko. Dosłownie. Blondyna obiecała mi, że za jakiś czas pokaże mi podstawy podstaw. Wyszczerzyłam się od ucha do ucha, nie mogąc się doczekać tego dnia. Chociaż, znając mnie, prędzej zrobię sobie krzywdę na rozgrzewce niż zacznę cokolwiek rozumieć. Ale kij z tym, będzie fajnie! Złapałam się na tym, że coraz bardziej lubię tę dziewczynę. I jakoś wcale nie przeszkadzał mi ten fakt.

~*~

Matt zasugerował zjedzenie pizzy. Bez dłuższego zastanawiania się, zamówiliśmy ją i siedzieliśmy na dachu, już  z naszym upragnionym posiłkiem. Matthew zażerał się jak dziki, dopóki nie zaczęła atakować go mewa. Była urocza, nie to co mój brat, który wyglądał tak, jakby miał zaraz umrzeć.
- Zostaw mnie! – wrzasnął Matt, brzmiąc jak mała, spanikowana dziewczynka uciekająca przed jakimś zboczeńcem.
- George cię lubi, nie rań jego uczuć! – zaśmiałam się, i oderwałam kawałek ciasta, rzucając go uroczemu ptakowi. Rzucił się na niego, nie zważając na protesty mojego brata, który marudził, że teraz już na pewno nie da nam spokoju. A to już jego problem, ja z Olivią polubiłyśmy George'a.
- Jakieś plany na resztę dnia? – zapytała dziewczyna, dokańczając kawałek swojej pizzy. Spojrzeliśmy na siebie z Mattem porozumiewawczo. To on organizował dzisiejszy wypad, i znając jego, nie odpuści sobie wyścigu ulicami Alabamy.  I będzie chciał przyszpanować swoim BMW. Jak ja go czasami nie lubię.
- Olivia jedzie ze mną, z Tobą by się zabiła, palancie. - zaśmiałam się, i wciągnęłam dziewczynę do auta.- No nie patrz tak na mnie, tylko się trzymaj. - popatrzyłam na Matta. - Widzimy się na skrzyżowaniu. - pokazałam mu jeszcze język i włączyłam silnik. Chłopak pobiegł do swojego auta, i odpalił zapłon. Uśmiechnęłam się chytrze i wyjechałam z piasku, nieco zarzucając naszym pojazdem. Będąc na ulicy, złamałam chyba wszystkie przepisy, jakie mogłam. A kij z tym. Olivia zamordowała mnie spojrzeniem, ale zaraz po tym wszystkim zaśmiała się. Białe BMW minęło nas nieco szybciej, niż się spodziewałam. Zaklęłam pod  nosem, i zrównałam z autem. Przyciemniania szyba jego pojazdu opuściła się, i wyjrzał zza niej mój brat, szczerzący się wrednie. Pokazałam mu środkowy palec i docisnęłam gaz, zmieniając bieg. Chłopak został w tyle, trąbiąc na nas. Wiedziałam, gdzie mamy jechać, więc nie przejmowałam się nim. Wjechałam na parking i zatrzymałam auto z piskiem opon. Popatrzyłam na Olivię, która miała grobową minę. Chwilę potem po prostu zaczęła się śmiać.
- Tym razem ty kupujesz wejściówki. - wystawiłam język chłopakowi, który zdążył przyjechać dwie minuty później. - Olivia, najpierw bar, czy park trampolin? - poruszyłam brwiami, czekając na odpowiedź dziewczyny.

Olifffia? ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.