środa, 25 kwietnia 2018

Od Olivii cd. Viktorii

Udałam, że się zastanawiam, ale wiedziałam, że i tak wybiorę park trampolin. Dusza gimnastyczki się odzywa.
- Trampoliny, zdecydowanie – uśmiechnęłam się. Ruszyliśmy tyłki w stronę, hm… hali sportowej? Tak to się chyba nazywa. Zakupienie biletów, ogarnięcie się i inne duperele zajęły mniej czasu niż myślałam.
- Wpierdolę cię do klocków! – zawołał Matt łapiąc Viktorię w pasie i lekko się ślizgając ruszył z nią w kierunku piankowych sześciokątów. Uśmiechnęłam się pod nosem siadając na jednej z trampolin. Delikatnie się porozciągałam i postanowiłam poszukać dwójki rodzeństwa, które zdążyłam stracić z oczu.
- Viktoria! – krzyknęłam idąc w kierunku dziewczyny oraz jej brata, którzy grali w „siatkówkę”?, coś w ten deseń. Szybko do nich podbiegłam przy okazji robiąc kilka gwiazd na rozciągnięcie mięśni po ponad dwumiesięcznej przerwie od gimnastyki. Odeszłam od grupy po kłótni, która wybuchła z inicjatywy mojej trenerki. Kochałam to co robiłam z całego serca, ale na wszystko przychodzi koniec. Definitywny, prawdopodobnie.
- Olivka, grasz z nami? – zapytał Matt rzucając we mnie piłką. Złapałam ją w ostatnim momencie prawie dostając w mordę. Odrzuciłam przedmiot do chłopaka starając się trafić go w głowę. Prawie wyszło, prawie.
**
Delliah przyjechała z kliniki dwa dni później. Dostała areszt boksowy i zakaz bójek z Tanzerem, więc musiałam przenieść go do Carpi. Było to ryzykowne, ale innego rozwiązania nie było. Niestety.
- Tanz, idziemy – mruknęłam pociągając lekko za lonżę. Kucu przyssał się do świeżej trawy na padoku. Norbi też.
Przeszłam się z nimi dookoła dużego padoku i wróciłam do stajni by zmienić Delce opatrunek. Nie protestowała przy tym zbytnio, była zbyt otumaniona lekami przeciwbólowymi. Było mi jej bardzo szkoda, chciałam jak najszybciej znaleźć tego, który zrobił to mojej ukochanej klaczce. Miałam ją od pięciu lat, przechodziłyśmy różne chwile. Czasami miałam ochotę sprzedać ją w cholerę, ale po śmierci Devito to ona pomogła mi przejrzeć na oczy i wyjść z ogromnej żałoby. Była pierwszym nie andaluzem z którym jeździła w stylu hiszpańskim.
- Wrócę do ciebie jeszcze – obiecałam całując ją w pyszczek. Wyszłam z boksu kierując swoje kroki do Vii. Chciałam ją zapytać o pomoc w ujęciu sprawcy poszkodowania mojej ośmiolatki, ale… nie tylko.
- Vii, mam do ciebie dwa pytania…

>Słaby, wiem ;-; Nie bij :c

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.