- Chcę ubrać kurtkę czy coś. Nie wiem jak ty, ale ja szybko marznę. - zaśmiała się.
- Aaa... Okej. To widzimy się przy bramie? -
- Okej. Do zaraz. - machnęła mu ręką i odeszła w stronę swojego pokoju. Ja także postanowiłem pójść po kurtkę, szybko biorąc pierwszą lepszą. Powoli poszedłem w stronę umówionego miejsca, nie czekałem zbyt długo bo po chwili przyszła ubrana w kurtkę, szalik i rękawiczki.
- To to gdzie idziemy Lordzie Vaderze? - zapytała, a ja miałem ochotę zabić ją wzrokiem.
- Też cię kocham. - powiedziała i ruszyła przed siebie. Szybko ją dogoniłem, początek naszej drogi pieczętowała cisza. Postanowiłem że celem naszej drobnej wędrówki będzie pobliski park.
- No więc co powiesz o sobie ciekawego? - zagadnąłem, spoglądając lekko w jej stronę
- Zależy na jaki teren wchodzisz. - spojrzała na mnie z powagą. Popatrzyłem na nią zmieszany, jednak po chwili zrozumiałem o co chodzi.
- Ja tak ogólnie pytam. - zaśmiałem się.
- Hmmmm... Coś ciekawego mówisz? - zapytała retorycznie, odpowiedziałem jej kiwnięciem głową - Więc jestem piromanką.
Spojrzałem na nią zdziwiony, szczerze mówiąc nie spodziewałem się tego po niej.
- No widzisz. Nie wszystko widać na pierwszy rzut oka. - zaśmiała się.
- Kto by pomyślał. - również się zaśmiałem.
- No to po drugie... Hmm... Mam tatuaż. - powiedziała.
- Ma jakieś szczególne znaczenie? -
- Eeeeee... Nie. - zaśmiała.
- Co by tu jeszcze powiedzieć? - zapytała retorycznie.
- To już zależy od ciebie. - zaśmiałem się.
- Usiądziemy? - spytała, wskazując na pobliską ławkę.
- Czemu nie.
Dziewczyna naciągnęła rękaw kurtki i wytarła śnieg który leżał na ławce, zrobiłem lekko smutną minę że nie "odśnieżyła" dla mnie.
- A dla mnie? -
- Sam sobie musisz poradzić. Jesteś już duży.
- Ale będę miał mokrą rękę.
- To nie mój problem.
- Ale mogę sobie wtedy ją odmrozić czy coś. - spojrzałem na nią prosząco.
- Nah, niech ci będzie. - powiedziała, szybko zgarniając resztkę śniegu.
- Dziękuje ci bardzo. - uśmiechnąłem się.
- Ależ nie ma za co. - odwzajemniła uśmiech.
- Może teraz ty coś o sobie powiesz hmm? - zapytała, przerywając niezręczną ciszę.
- Pff... Same nudy, uwierz. - westchnąłem, poprawiając włosy.
- Mamy coś lepszego do gadania? - uśmiechnęła się łobuzersko.
- No to jestem piosenkarzem, miałem dość ciekawe dzieciństwo plus jestem wegetarianinem. - powiedziałem szybko. - to raczej nie powinno cię zadziwić. - zaśmiałem się.
- Piosenkarzem powiadasz? - spytała zaciekawiona.
- Ta, ale to nie zbyt fajny fach - westchnąłem wspominając ostatni wypadek w trasie.
- Co masz na myśli?
- Ostatnio miałem wypadek na scenie, nie pytaj jak ale złamałem parę żeber a najgorsze że jeszcze mi odbiło by nie przerywać koncertu i męczyłem się jeszcze jakieś dwie godziny. No a potem szpital i takie tam ale ogółem to nie mam jednego żebra. - zaśmiałem się.
- Wiele było takich głupich wypadków, uwierz mi. - dodałem po chwili.
Raven? Wybacz że cię tak zostawiam xD może niech opowie jak przyjechała? Idk niech gada coś o sobie, może niech auto ich przejedzie
Wgl cud bo opek po miesiącuuu XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.