sobota, 28 kwietnia 2018

Od Ethana

Pakuję ostatnie ubrania do walizki i zapinam ją. Postawiłem ją obok drzwi. Rozejrzałem się po moim byłym już pokoju, sprawdzając czy na pewno wziąłem wszystkie potrzebne mi rzeczy. Złapałem rączki walizek, a plecak zarzuciłem na ramię. Zszedłem ze schodów uważając by się nie zabić. Tak, w moim przypadku jest to możliwe. Postawiłem wszystko przy drzwiach frontowych i założyłem buty oraz kurtkę.
- Ethan. - mama podeszła do mnie i uścisnęła mnie mocno. - Uważaj na siebie. - powiedziała cicho.
- Jeju, mamo. Nic mi nie będzie. Dzieli nas tylko ocean. - zaśmiałem się.
- Mimo wszystko uważaj. - powiedziała i odsunęła się ode mnie.
- Et! - usłyszałem dziecięcy głos, a już po chwili do moich nóg przytulała się drobna postać.
- No mały, dbaj o wszystkich okej? - spytałem kucając przed bratem.
- Tak jest. - zasalutował.
Zaśmiałem się i poczochrałem go po włosach. Taty niestety nie było. Aktualnie przebywał na delegacji w Wielkiej Brytanii. Rozmawiałem z nim wczoraj przez telefon. Oczywiście nie mówił mi przez godzinę, że mam być grzeczny itp., ale dorzucił swoje trzy grosze o wszystkim. Może wydawać się dziwne, że jadę do szkoły, aż za ocean, ale podobno to bardzo dobra Akademia.
- No to grupowy przytulas! - powiedziała moja mama i już po chwili moje wnętrzności i nogi zostały zgniecione.
Przytuliłem się do nich. No niestety musiałem się pochylić, bo różnica wzrostu była dość spora. Mama ledwie dosięgała mi do brody, a Nick do bioder.
- Dzwoń jak najczęściej, odwiedzaj nas i nie zapomnij. - mówiła mama gdy szykowałem się do wyjścia.
Spakowałem walizki do bagażnika mojego samochodu. Upewniłem się też, że mój koń jest już w drodze, a sam właśnie odjechałem spod rodzinnego domu.
***
Jestem już na miejscu. Stoję przed bramą wejściową i spoglądam na budynek ukryty za drzewami. Okej... Teraz moje życie ulegnie zmianie. I to nieodwracalnej. Złapałem za rączki walizek i ruszyłem przed siebie. Wszedłem po schodach i wzrokiem zacząłem szukać jakiejś mapy. W końcu zobaczyłem cel moich poszukiwań i podszedłem w jej stronę. Szybko znalazłem drogę do sekretariatu i ruszyłem w odpowiednią stronę. Zapukałem do drzwi i zostawiając walizki wszedłem do środka. Kiwnąłem głową na znak przywitania.
- Dzień dobry. W czym mogę pomóc? - spytała kobieta.
Szybko załatwiłem wszystkie formalności i po otrzymaniu kluczyka, skierowałem się w strone pokoi. Idąc wzdłuż korytarza patrzyłem na numerki na drzwiach. Po około pięciu minutach odnalazłem swój pokój. Otworzyłem drzwi otrzymanym kluczem i wszedłem do środka. Wnętrze było urządzone całkiem porządnie. Poza tym nie zamierzam narzekać. To w końcu tylko pokój. Odstawiłem walizki obok łóżka i usiadłem na nim, po chwili opadając plecami na miękki materac. Przeleżałem tak chwilę, by pozbierać myśli. Gdy już w miarę się ogarnąłem wstałem z łóżka i zacząłem się rozpakowywać. Jak to ja, już po kilku minutach opadłem z sił. Westchnąłem ciężko. Nienawidzę się rozpakowywać. Dokończyłem pierwszą walizkę i wstałem. Mam na dziś dość. Zdjąłem bluzkę i zmieniłem ją na koszulkę. Na dworze jest dość chłodno, ale w budynku jest bardzo ciepło. Wyszedłem na korytarz chcąc trochę zwiedzić i zobaczyć co z moim koniem i samochodem. Spojrzałem na wyświetlacz telefonu widząc sms'a od mamy. Pytała czy już dojechałem i czy żyję. Oczywiście, jako bardzo przykładny syn odpisałem, że samolot się rozbił i pisze z moim duchem. Schowałem telefon do kieszeni i wyszedłem na zewnątrz. Trafiłem w idealnym momencie, gdyż właśnie przyjechała przyczepia z Riptide. Wyszedłem na zewnątrz nie przejmując się chłodem. Już widzę ten katar. No cóż, bywa. Podszedłem do kierowcy. Już po kilku minutach otrzymałem konia i jego rzeczy. Facet był na tyle miły, że poszedł ze mną do stajni i otworzył mi odpowiedni boks. Wszystko poszło sprawnie i gładko. Ogier na szczęście nie znosi źle podróży, więc nie było z nim większego problemu. Już po chwili wchodziłem do Akademii. Po drodze dostałem wiadomość, że mój samochód stoi już na parkingu. Wszedłem do budynku i zacząłem iść przed siebie. Podobno mają tu kawiarnie, ale co ja tam mogę wiedzieć. Przez swoją nieuwagę wpadłem na kogoś.

Ktosiuuu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.