Nienawidziłam go każdą komórką ciała, myślą i wszystkim czym się dało. Niech ten karzełek spłonie w ogniu piekielnym. Może smocza matka wysłać na niego smoka, tak samo jak Genij czy Hanzo. Żaden support wtedy nie może. Mercy nawet go nie wskrzesi, będzie żarł piach... Zmrużyłam oczy patrząc na niego z chłodnym spokojem. Nie znosiłam jego chłopięcego, delikatnego wyglądu, za który kochała go moja matka. Przejechałam palcem po swoich kocich słuchawkach. Muzyka była moim azylem, z którego nie można mnie wywalić. Mam playlistę swoich ukochanych soundraców z gier. Ciel kompletnie mnie zignorował, jakbym była dla niego jedynie głupim stworzeniem. Nie znoszę, gdy mnie ktoś ignoruje. Prychnęłam i oparłam się o szybę podziwiając widoki. Zacisnęłam ręce w pięść. Nie miałam telefonu ani laptopa przy sobie. Właśnie w CS przypadł mi turniej, jak mi przez niego ranga spadnie to go zatłukę. Przez karzełka nie mam swoich ukochanych rzeczy. Namówił tatę na spakowanie mojej torby, w której wszystko się znajduje w głąb bagażnika. Spokojnie Mikasa odpłacisz się za to temu krasnalowi. Jeszcze tylko godzina, 60 minut, 3600 sekund. Można było mnie porównać teraz do ćpuna na odwyku przymusowym. Samochód jeszcze się nie zatrzymał, a ja już wyszłam z auta. Prawie się zabiłam. Rodzice nie zwrócili na to uwagi, bowiem oboje byli zbyt zajęci kłótnią. Auto zatrzymało się, a ja dorwałam się do bagażnika. Wywalałam, znaczy wykładałam z niego rzeczy, aż dostałam się do swojej nerdowskiej torby. Pierw telefon, by zobaczyć powiadomienia. Przeżyłam największe załamanie w moim życiu - 1%. Laptop jeszcze lepiej, bo 2%. Miałam ochotę się rozpłakać, mój kochany. Patrzę ze złością na Ciela i idę do budynku. Nie zwracam uwagi już na głupie pożegnania tylko wypadam do szkoły. W mojej głowie jest tylko jedna myśl. ZNALEŹĆ KONTAKT. Rozglądam się niczym dziki kot polując y na zwierzynę. Słyszę za sobą stukot butów, odwróciłam głowę do tyłu.
- Umiesz tylko grać - prychnął kpiąco. Moja twarz nie wyrażała emocji. Nie odzywałam się, gdyż jego odzywki są mi obojętne
- Nawet jeździć konno byś nie umiała, bo jesteś na to słaba - spojrzał na mnie wyzywająco, chciał mnie sprowokować.
- Pamiętasz nasze zakłady - zaczęłam znudzona i podgłośniłam muzykę. - Trzy rundy. Każde z nas wybiera jedno zadanie, a trzecie nasz "Sędzia" - Ciel zmrużył oczy, a po chwili się uśmiechnął.
-Tak, więc pierwsze zadanie to jazda konna, wyścig.
- To będzie jak ogranie nobów - odpowiedziałam pewnym siebie głosem.
- Jesteś uzależniona - mruknął wymijając mnie. Przewróciłam oczami i udałam się po swoje walizki. W pokoju pewnie będę miała jakiś kontakt, inaczej rozjebię tą akademie.
Już na pierwszym piętrze nie miałam siły. Dyszałam nie mogąc złapać powietrza. Misja dojść do góry i się rozpakować. Quest poboczny znaleźć kogoś, kto mnie nauczy jeździć kurwa konno.
>Alva?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.