Dziewczyna uklęknęła przy swojej klaczy i zabrała jej łeb na swoje kolana. Kobyła była przerażona, podobnie do dziewczyny. Olivia próbowała ją uspokoić, szeptając coś do niej i głaszcząc opo ganaszach.
- Spróbuję ściągnąć jej siodło. Trzymaj North. - Wcisnęłam jej wodze swojej klaczy do ręki. Wish powinna być raczej spokojna, o ile nic jej nie wpadnie do tego pustego łba. Nieco pomęczyłam się z ściąganiem siodła siwki, ale wreszcie się udało. Oparłam siodło o najbliższe drzewo i odetchnęłam z ulgą. Klacz dziewczyny kłapnęła zębami w stronę North.
- Wygląda na to, że wet jedzie. - Powiedziałam, spoglądając na auto mężczyzny. Pospieszył się, nie ma co. Akcja potoczyła się dość szybko, Ben ogarnął siwą klacz, dał jej uspokajające i zabezpieczył ranę. Z wejściem do przyczepy było nieco gorzej, w ramach "zemsty" kobyła upieprzyła go w ramię, zapewne pozostawiając ślad swoich zębów. Weterynarz zaklął cicho i wsiadł do auta, żegnając się z nami. Poluzowałam North popręg, i przerzuciłam wodze przez jej szyję.
~*~
Wracałyśmy w ciszy, którą co jakiś czas przerywała wibracja mojego telefonu. Nie sprawdzałam wiadomości, będąc pewną, że to ten anonimowy gościu, który o dziwo znał moje imię. North co chwila rwała do przodu, albo stawiała się i przysiadała na zadzie. Zachowywała się cholernie dziwnie, kilka razy strzeliła z zadu, irytując się. Olivia niosła siodło, opierając je o biodro. Do Akademii doszłyśmy w kilka minut.
- Na pewno nie znasz tego numeru? – Zapytałam, kiedy znalazłyśmy się w stajni. Pokazałam dziewczynie telefon, Olivia pokręciła tylko głową marszcząc brwi. – Kurwać. – Mruknęłam, nieco za głośno. Rozdzieliłyśmy się przy boksie North. Weszłam z klaczą do jej "mieszkanka" i zaczęłam ją w miarę ogarniać. Po zdjęciu sprzętu i założeniu kantara, zaczęłam sprawdzać jej nogi. Żadna z nich nie była spuchnięta, ani specjalnie rozgrzana. Przetarłam mokrymi chusteczkami jej chrapy i pocałowałam ją w pyszczek. Przeczyściłam ją w miarę powierzchownie, żeby pod wieczór nie miała żadnych zaklejek. Odniosłam sprzęt, i wróciłam do jej boksu, zrzucając derkę z ramienia. Założyłam jej ją i odpięłam uwiąz. W mojej kieszeni po raz kolejny kilkakrotnie zawibrował telefon. Spojrzałam niechętnie na smsy. Większość z nich nie miała sensu. "Tooori, cholera! Nie ignoruj mnie! ;w;"
~*~
Do wieczora próbowałam rozkminić, kim jest osoba, która do mnie pisze. Napisałam do taty, wysyłając mu nieznany mi numer. Nie dostałam odpowiedzi, tak jak się spodziewałam. Tenebris leżała sobie na posłaniu i ignorowała moje rozmowy ze znajomymi, do których co chwila wydzwaniałam. Po kilkunastu telefonach udało mi się nieco wyszperać o tej osobie, ale nie za wiele.
Tenebris łaskawie wstała, w momencie gdy wychodziłam z pokoju. Tene wybiegła zaraz za mną i zamerdała energicznie ogonem. Znalazłam pokój Olivii i zapukałam do drzwi.
- Wchodź! - Zawołała i uciszyła jakiegoś szczekającego psiaka. Weszłam do pomieszczenia, zaraz za mną dokulała się Tene. Jej aussie podskoczył radośnie i pobiegł po zabawki. Czarna kula futra przechyliła z zainteresowaniem łeb i popatrzyła na niego ze zdziwieniem.
- Ty masz psa? – Zdziwiłam się, przyglądając się, jak mała kluska zaczepia "brytana".
- Mam, dzisiaj go przywieźli. Nazywa się Norbi.
- To jest Tenebris – Również przedstawiłam swoją psinę.– Słuchaj, mam do ciebie pewną sprawę. Tylko nie wygadaj się nikomu, ok? - Olivia uniosła brwi, ale pokiwała głową na tak. W skrócie wytłumaczyłam jej, kogo podejrzewam o smsy. Brzmiało to cholernie niedorzecznie, ale byłam prawie pewna, że to prawda. Urwałam, nie wiedząc co powiedzieć dalej. Opowiedziałam jej o wszystkim, co zdążyłam się o nim dowiedzieć. Nie dzwoniłam do mamy, bo i tak by nie odebrała. Matthew podobno wyjechał z Novy, przeprowadzając się do Australii. Był nieco... zagubiony w świecie. Miał dziewczynę, ale nie potrafił ustać w jednym związku. - I... Matt przyjeżdża do Yupon. To nieco ponad godzinę drogi stąd, jedziesz ze mną? - Uśmiechnęłam się, nie wiedząc, czy powinnam coś jeszcze dodać. Czekałam na odpowiedź Olivii, miętoląc w palcach sznurówkę z buta. Tenebris podeszła do mnie i rzuciła zabawkę na moje kolana. Aussie uczepił się jej ogona i zaczął cichutko powarkiwać, dając jej do zrozumienia, że chce iść się bawić. Tene odwróciła się, i wyszczerzyła zęby na małego. Ten nic sobie z tego nie zrobił, i uznał to za zachętę. Odepchnęłam delikatnie czarną kulę futra, i popatrzyłam na Olivię.
- To... co? - To był raczej głupi pomysł, by ją o to prosić, ale kij z tym. - Jedziesz ze mną? - Puściłam sznurówkę i spojrzałam na telefon, który znowu jak na złość wibrował, informując, że dostałam smsa.
Oliv? ( ͡° ͜ʖ ͡°) Główną akcję zaś pozostawiłam tobie, wybacz xDD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.