Od dość niezręcznej sytuacji z Nino minęły dwa dni. Być może powinienem z nim porozmawiać, ale... Hmmm... Jakoś nie bardzo mi się to podoba. Najlepiej będzie zapomnieć i już nigdy do tego nie wracać. Idąc w stronę klasy wpatrywałem się w swój telefon. Dziś chciałem przejść się z Raven do schroniska. Niestety dziewczyna napisała, że ma na dziś jakieś plany, więc zrezygnowałem z męczenia jej. Doszedłem do sali i oparłem się o parapet. Nagle ktoś stanął przede mną zasłaniając mi widok. Podniosłem wzrok zauważając przed sobą Nino. Zmarszczyłem brwi w niezrozumieniu. Chłopak stał przede mną jakby na siłę. Wyglądał na wystraszonego.
- Człowieku ducha zobaczyłeś? - spytałem widząc jego lekko wystraszoną twarz.
- Co? - spojrzał na mnie, jakby odrywając się od myśli.
Westchnąłem lekko mówiąc, że to nic.
- No... Eee... Ja... Ja... - zaczął się jąkać.
Nie chcąc go poganiać czy coś nadal stałem i patrzyłem na niego. Podniosłem brwi kiedy po jakiś dwóch minutach nadal nie mógł się wysłowić.
- To coś poważnego? - spytałem przerywając jego jąkanie.
- E... Tak. - odpowiedział.
- Okej... No więc o co chodzi? Coś się stało? -
- No tak trochę. -
- Em... Okej. To może przyjdź do mnie po lekcjach, to wtedy pogadamy. Okej? -
Chłopak jedynie przytaknął głową i pospiesznie odszedł. Dobra... To było dziwne. W sumie nawet nie wiem czego mam się spodziewać. Nie mam pomysłu. Przez chwilowe otępienie nawet nie zauważyłem, że zadzwonił dzwonek, a nauczycielka stała obok drzwi patrząc na mnie złowrogo. Szybko wyprostowałem się i podszedłem do kobiety. Spojrzała na mnie krzywo. Wymamrotałem jakieś przywitanie i przeprosiny, po czym wszedłem do klasy. Usiadłem przy oknie i wyjąłem zeszyt, podręcznik i jakiś długopis. Podparłem ręką głowę i zacząłem słuchać nudnego wykładu babki.
* Skip tajmer *
Właśnie wychodzę z klasy. Na moje szczęście była to już ostatnia lekcja. Poszedłem do swojego pokoju. Położyłem plecak na krześle i sprawnie przepakowałem się na jutrzejszy dzień. Sprawdziłem też czy mam coś do odrobienia. Na moje szczęście była to tylko matematyka i to jeszcze jakieś łatwiejsze zadania. Usiadłem przy biurku i zacząłem rozwiązywać zadanie. Gdy pisałem odpowiedź ktoś zapukał do drzwi. Wyprostowałem się i zmarszczyłem brwi. Nie przypominam sobie żebym kogoś zapraszał. Raven na pewno to nie jest, bo ma jakieś plany na dziś, więc ona odpada. Kto to jeszcze...? Ponowny dźwięk uderzania o drewno oderwał mnie od myśli. Podniosłem się z krzesła i podszedłem w stronę drzwi. Uchyliłem drewnianą powłokę.
Przed drzwiami stał Nino. Fakt, miał dzisiaj przyjść. Teraz mi się przypomniało. Przesunąłem się tak, żeby chłopak mógł spokojnie wejść do środka. Nino usiadł na kanapie, a ja wybrałem czarny fotel.
- No więc? O czym chciałbyś pomówić? - spytałem całkowicie poważnie.
Chłopak chyba się tym wystraszył. Spojrzał na mnie lekko zdezorientowany.
- Eee.. Co? - wydukał.
Westchnąłem cicho.
- Pytam co było tak ważnego rano, że teraz o tym rozmawiamy. - odpowiedziałem.
- Aaaa... No to ten... -
O nie. Niech nie zacznie się znowu jąkać. Proszę.
- Błagam, człowieku wyrzuć to z siebie. - powiedziałem.
- Gdyby to było takie proste. - szepnął. To chyba miało być do siebie, no ale cóż, usłyszałem.
- Prosto z mostu najlepiej jest powiedzieć. - spojrzałem w jego stronę.
Była chwila ciszy.
- Byłbym zapomniał. Może czegoś do picia chcesz? - spytałem podnosząc się.
- Może wody. -
- Okej. -
Poszedłem szybko po szklanki. Wziąłem też butelkę wody i karton soku. Postawiłem to na stoliku i wlałem płynu do szklanki Nina. Podstawiłem mu ją pod nos, a ten cicho dziękując przyjął naczynie. Siedzieliśmy w ciszy. Chciałem poczekać, aż chłopak sam zacznie mówić. W końcu to z nim coś się stało. Nagle przez moją głowę przeszła myśl, że może chodzić mu o tą nieszczęsną lekcję. Najwyżej powiem mu, że to nie miało znaczenia i najlepiej będzie o tym zapomnieć.
Nino? Wybacz, że taki badziewny odpis
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.