wtorek, 24 kwietnia 2018

Od Rose cd. Davida

Przechodziłam blisko wejścia do mojego pokoju, gdy nagle zza rogu wyszedł chłopak z uśmiechem od ucha do ucha. Był naprawdę z czegoś potężnie zadowolony. Chociaż może to u niego naturalne... Szczerze? Wyglądało to naprawdę fenomenalnie. Uwielbiam ciągle uśmiechających się mężczyzn. Są niesamowicie słodcy i wyglądają serio cudnie. Ale dość o moich dziwnych fantazjach. Przejdźmy do sytuacji, która zdarzyła się później. Chodziłam z ogromny zadowoleniem, gdyż właśnie co zrobiłam sobie kanapki z sałatą i pomidorem. Chłopak podszedł bez problemu i jakoś bezwstydnie mi się przedstawił:
- Cześć. Mam na imię David, a ty?
Uśmiechnęłam się do niego w bardzo podobny sposób i odpowiedziałam:
- Rose. Jesteś tu nowy? Nie widziałam cię tu wcześniej.
- Tak. Dzisiaj przyjechałem. Ymmm... Mogę kanapkę? - zapytał się mnie wpatrzony chłopak. Byłam zdziwiona tym pytaniem, ale bezproblemowo się zgodziłam. Uradowany David uśmiechnął się jeszcze bardziej.
- To... może... ten... chcesz dziś wieczorem do mnie przyjść? Jakoś tak siedzę wieczorami sama i nie mam z kim pogadać. - zapytałam się z dość dużą nadzieją, że się zgodzi.
- Ależ oczywiście! Ale może najpierw pójdziemy do stajni co? Może pokażesz mi swojego konia ? - zaczął mówić jakby bardziej wstydliwie, ale bez problemu się zgodziłam i ruszyłam się przebrać do pokoju. ,, Jaki on jest fajny '' myślałam rzucając się na łóżko. Zaczęłam się dziwnie na nim wywijać i w końcu z niego spadłam.
- Hahahahah! - wykrzyknął stojący w drzwiach David.
- Co ty tu robisz?! Ale nie ważne... Heheheh... - sama z siebie w końcu zaczęłam się śmiać - a teraz żegnam pana! Idę się przebrać. - zamknęłam drzwi na klucz, przed tym dość dziwnie zbliżając się do David'a. Wyjęłam z szafy po kolei : Brązowe bryczesy z silikonowym, pełnym lejem, oficerki, kamizelkę, kask z Uvex'a i letnie, siateczkowe rękawice. Po drodze jeszcze wypaliłam ostatniego szluga i ruszyłam w stronę stajni. Przed wejściem widziałam już stojącego i zniecierpliwionego chłopaka.
- No niestety mój drogi. Znajomość z kobietą ma swoje minusy. - zaśmiałam się pod nosem i złapałam David'a za rękę wprowadzając do stajni. Przechodząc przez stajenny korytarz wzięłam jeszcze czaprak, siodło, żel korygujący i ogłowie. Nie wiem w jaki sposób się zabrałam, ale byłam w dość dużym transie. Weszłam do boksu Valegro.
- A więc to jest mój koń. Valegro... Cudny kary hanower. Trenuję z nim ujeżdżenie, jest świetny!
-Stop time-
- To ja idę się przebrać i zaraz do ciebie przyjdę. Tylko zrób proszę jeszcze tych kanapek... Plisss... - David zrobił słodkie oczka i nie dało się odmówić!

< David?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.