Ogarnąłem Noctiego i poszedłem do pokoju. W sumie, nie miałem nic porządnego do roboty, wiec po prostu rzuciłem się na łóżko i wlepiałem wzrok w sufit. Nie chciało mi się nawet wstawać po telefon, leżący zaraz koło mnie. Na stoliku leżała jakaś kartka, którą chamsko zignorowałem. Dopiero, gdy wstawałem po kawę (swoją drogą, czwartą tego dnia), spojrzałem na papierek. Rozpoznałem pismo Colli. Dziewczyna napisała coś o kolacji. W sumie, czemu nie? Wzruszyłem ramionami i dopiłem kawę. Przywróciłem się do stanu "używalności" i wreszcie wyglądałem jak człowiek. Kurde, to cud, że nie zaryłem dzisiaj nosem o piach.
~ Skip Time ~
Stałem przed pokojem dziewczyny, czekając aż otworzy. Stało się to po kilku sekundach. W drzwiach stanęła Colli. Mimowolnie się uśmiechnąłem, dziewczyna zaprosiła mnie gestem do środka. Przytuliłem ją i wszedłem do pokoju. Odsunąłem jej krzesło, by usiadła na swoim miejscu. Zarumieniła się delikatnie, ale usiadła. Wszystko było już przygotowane, czułem się nieco... niezręcznie? O ile mógłbym tak powiedzieć. Kolację zjedliśmy w ciszy, przerywaną tylko proszeniem o sól, czy coś. W tle grało radio, na którym chyba żadne z nas się nie skupiało. Po skończonym posiłku, usiedliśmy na kanapie. Colli zasugerowała włączenie jakiegoś filmu, na co zgodziłem się z ochotą.
- Mamy do wyboru Listy do M. i Obecność... - powiedziała poważnie. Wzruszyłem ramionami, uśmiechając się do niej. Padło na ten horror, którego nie oglądałem, albo przynajmniej nie miałem pojęcia, że go oglądałem. Colli usiadła koło mnie i opatuliła się kocykiem. Zaszedłem nam po popcorn i inne przekąski do mojego pokoju. Objąłem dziewczynę ramieniem i skupiłem się na filmie. Było już dość późno, i zaczynaliśmy robić się senni.
- Przepraszam... - wyszeptała dziewczyna, opierając się o moje ramię. Spojrzałem na nią zdziwiony. - Nie chciałam tak na Ciebie naskoczyć. - jeszcze bardziej się przytuliła. Niepewnie zacząłem głaskać ją po głowie, dając do zrozumienia, że wcale nie jestem zły.
- Nie szkodzi kotku, naprawdę. - pocałowałem ją w czoło i przytuliłem. - Każdy może mieć gorszy dzień. - po krótkiej wymianie zdań, wróciliśmy do seansu. Nicole zasnęła, tuląc się do mnie. Dokończyłem oglądać film, wciąż przytulając dziewczynę do siebie. Szatynka oddychała miarowo, co jakiś czas się wiercąc, i wbijając paznokcie w swoje dłonie. Wenus plątała się po kuchni i odwalała dziwne rzeczy. No co ja adoptowałem? Uśmiechnąłem się, widząc, jak dziewczyna uspokaja się nieco, i śpi nieco spokojniej. Odłożyłem ją na jej łóżko, samemu rozkładając się na kanapie. Wenus wskoczyła koło mnie, i prawie zrzuciła na podłogę. Odepchnąłem ją i kazałem iść spać do dziewczyny. Psina obrzuciła mnie obrażonym spojrzeniem i poszła, tak jak kazałem. Nie mogłem zasnąć jeszcze kilkanaście minut.
Wstałem wcześniej od Nicole, która rozwaliła się na całej szerokości łóżka. Zrobiłem nam na śniadanie jajka sadzone. Ciekawe, czy Colli zasmakują... Obudziłem dziewczynę, która marudziła że chce jeszcze pospać. Dopiero, gdy powiedziałem jej, że jest już po dwunastej, zwlekła się z łóżka i ubrała. Zjedliśmy śniadanie, atmosfera nie była już tak napięta jak ostatnio.
- Idę z Wenus na spacer, idziesz ze mną? - zapytałem z uśmiechem, i przypiąłem smycz do obroży brązowej kulki szaleństwa.
Coooooooollli?
Chyba najgorszy odpis w moim wykonaniu :v
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.