Patrząc na ciemną ciecz znajdującą się w szklance poczułem się obserwowany. Może to ja jestem przewrażliwiony, a jeżeli nie to co? Dyskretnie uniosłem wzrok. Grupka śmiejących się nastolatków i białowłosa dziewczyna, która wyglądała na zajętą czymś. Tak... Popadam w paranoje. W myślach zaśmiałem się ze swojej głupoty.
- Cześć! - usłyszałem.
Przed moim stolikiem stała ta sama dziewczyna, która chwilę temu coś pisała, albo rysowała. Sam nie wiem. Zobaczyłem jej wyciągniętą dłoń, więc podniosłem swoje cztery litery i ją uścisnąłem.
- Jesteś tu nowy, prawda? - zapytała zawieszając rękę na torbie.
Przytaknąłem lekko.
- Jestem Rosalie Morgan, ale możesz mi mówić Ros.- zaśmiała się.
- Nathaniel Smith. - lekko odwzajemniłem uśmiech
Dziewczyna usiadła na przeciwko mnie. Widać po niej, że jest dość pozytywną osobą.
- A więc co sprowadziło cię do Akademii? - zapytała z uśmiechem.
- Raczej zwykła chęć zdobycia nowych doświadczeń i doszkolenia się.- powiedziałem kładąc ręce na stole.
Wzrok dziewczyny przerzucił się na mój rzemyk z zawieszkami. Przypatrywała mu się jakby próbowała zapamiętać każdy jego szczegół. Okej... To trochę dziwne, ale może jest artystką czy coś. Nie znam się zbytnio na tym, ale chyba tacy ludzie mają pamięć fotograficzną. Dziewczyna przez dłuższy czas nie odezwała się.
- Eeeee... Wszystko dobrze? - zapytałem.
- Tak, tak - zaśmiała się jakby ze swojej własnej głupoty.
- Ech, no więc masz jakieś rodzeństwo? - zapytała.
- Nie, jestem jedynakiem. A ty? - - Starszego brata Rick'a (A/NKtórego niedługo pozna xD). -
- To fajnie...Hmmm... Pokazałabyś mi gdzie jest biblioteka? Jak już zauważyłaś jestem nowy i tak jakby nie wiem. - zaśmiałem się lekko.
- Jasne.
Podnieśliśmy się ze swoich miejsc idąc obok siebie.
- Jakim cudem do niej nie dotarłeś? Jest bardzo blisko kawiarenki. - zaczęła rozmowę Rosalie.
- Eh, moja orientacja w terenie umarła po tym jak tu wszedłem. Nigdy nie wychodź ze mną na jakieś obce tereny. Taka mała rada.
- Dzięki. - zaśmiała się.
Dalsza droga odbyła się w ciszy. W tym czasie próbowałem zapamiętać jak najwięcej, by na przyszłość znowu się nie zgubić. Po chwili stanęliśmy przed brązowymi drzwiami, na których była plakietka z napisem ''Biblioteka''.
- Dzięki, za pomoc - powiedziałem.
- Do usług. Miałbyś ochotę później się gdzieś przejść? Pokazałabym ci tereny czy coś. -
- Hmm... Pewnie. W końcu to ostatnie chwile przed szkołą, więc czemu nie?
- Okej, to wpadnę po ciebie. Który pokój? -
- Trzydzieści dwa -
- No to do zobaczenia.-
Dziewczyna odeszła, a ja wszedłem do środka. Odebrałem wszystkie książki i skierowałem się w stronę pokoju. Położyłem wszystko na biurku i spojrzałem na plan lekcji. Wszystko fajnie i super, tylko dlaczego chemia? Mam nadzieję, że tym razem nauczyciel lub nauczycielka się na mnie nie uweźmie. Spakowałem potrzebne książki do mojej czarnej torby. Dołożyłem jeszcze zeszyty i długopis. Tyle chyba starczy. W momencie gdy odkładałem torbę na podłogę usłyszałem pukanie. Podszedłem do drzwi i uchyliłem je. Na korytarzu stała Rosalie. Fakt, powiedziała, że ma mnie oprowadzić. Miała na sobie kurtkę, ciemne spodnie i buty na grubym obcasie.
- Gotowy? - spytała.
- Tak. Tylko założę kurtkę. - powiedziałem i ubrałem się.
Wyszedłem z pokoju zamykając go na klucz. Zaproponowałem by po drodze podejść do kawiarenki i kupić coś na wynos. Dziewczyna zgodziła się, więc po chwili staliśmy zamawiając gorącą czekoladę dla niej i zieloną herbatę z pigwą dla mnie.
- Prowadź. - powiedziałem do dziewczyny.
Chwilę szliśmy korytarzami po czym wyszliśmy na zewnątrz. Śnieg delikatnie prószył tworząc miłą atmosferę. Zauważyłem, że dziewczyna dziwnie przygląda się mojemu kubkowi.
- Co jest? - zapytałem, nie mogąc wytrzymać jej natarczywego spojrzenia.
Rosalie? Wybacz, że krótkie. Wybacz też, że zostawiłam ci najgorsze xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.