niedziela, 28 stycznia 2018

od Nathaniela cd. Rosalie

Stałem pod ścianą bawiąc się telefonem, kiedy zauważyłem podchodzącą do mnie Rosalie.
- Witam cię ponownie Nathanielu. - uśmiechnęła się.
Schowałem komórkę do kieszeni i spojrzałem na nią.
- Także witam cię ponownie Rosalino. - zaśmiałem się na te jakże oficjalne zwroty.
- Jak minęła ci pierwsza lekcja? - spytała poprawiając torbę.
- Tak sobie... - wzruszyłem ramionami nie wdając się w szczegóły.
- Smoczyca taka jest, nie martw się. -
- Smoczyca? - spytałem nie rozumiejąc.
- No tak, my tak ją nazywamy. Wiesz, wszystko widzi i wszystkiego pilnuje. - powiedziała.
Ta to zaśmialiśmy się oboje. Szybko przemyslałem czy nie zaprosić by gdzieś dziewczyny. W końcu doszedłem do wniosku, że mam wolny wieczór, więc na spokojnie mogę to zrobić (A/N hehe).
- Robisz coś po szkole? - spytałem. Dziewczyna w odpowiedzi pokręciła przeczząco głową.
- No to teraz już tak. - udałem poważnego.
- Miło. - dziewczyna uśmiechnęła się.
Rozmawialiśmy do końca przerwy o wszystkim i o niczym. Następnie zadzwonił dzwonek, więc udaliśmy się do swoich klas. Teraz była fizyka, więc wyłapując wzrokiem odpowiedniego numerku sali szybko przemierzałem korytarz. Wszedłem do sali i usiadłem w pustej ławce. Na szczęście podczas sprawdzania obecności obyło się bez zbędnego mówienia o sobie.
***
Lekcje minęły mi dość szybko. Teraz zmierzałem w stronę sali do zajęć artystycznych. Sporym ździwieniem była dla mnie chemia. Stara i chyba mocno roztrzepana nauczycielka nie zauważyła nawet mojej obecności. Na moje szczęście. Jak się dowiedziałem niedawno lekcje artystyczne wypadły mi z osobami z innym klas w tym z Rosalie. Wreszcie nie będę czuł się jak jakiś inny. Doszedłem do odpowiedniej sali zastając siedzącą przy ścianie Ros. Podeszłem do niej i usiadłem obok.
- Znowu się widzimy. - zaśmiałem się.
- No tak jakby chodzimy do tej samej szkoły, nie? - odpowiedziała posyłając w moją stronę uśmiech.
Zaraz po tym zadzwonił dzwonek. To się nasiedziałem. Wstaliśmy z podłogi po drodze otrzepując się z pyłków. Jak się okazało nauczycielka była chora, więc przyszedł jakiś nauczyciel na zastępstwo. Może zrobi wolną lekcję? Weszłem do sali jako ostatni i zrejestrowałem wzrokiem pomieszczenie. Chwilę później zobaczyłem pachającą do mnie Ros. Podeszłem do jej ławki i usiadłem obok.
- No więc, z racji tego, że nie ma pani, która miała poprowadzić te zajęcia, macie lekcję wolną. Zrobiłbym wam jakieś zadania w grupie czy coś, ale muszę wypełnić kilka dokumentów. Możecie gadać sobie czy co tam chcecie, ale ma być cicho. - powiedział nauczyciel przejeżdżając wzrokiem po klasie.
Niestety zatrzymał się na mnie.
- Nowy? - spytał lustrując mnie od góry do dołu.
- Eeee... Tak. - może to jakiś pedofil czy coś? Tak dziwnie na mnie patrzy.
Na szczęście o nic więcej nie pytał tylko wrócił do swoich zajęć.
- Rosalie? -
- Hmm? -
- Ten nauczyciel jest gejem, pedofilem czy coś? - zapytałem.
Dziewczyna starała się nie wybuchnąć śmiechem.
- Eee... Nie wiem, a co? - spytała chichotając.
- No bo tak dziwnie na mnie patrzył. Zauważyłaś? -
- Jesteś nowy to może dlatego. Nie dramatyzuj. - zaśmiała się.
- No okej. -
Resztę lekcji przegadaliśmy. Widać, że nauczyciel ma jakiś szacunek, bo w klasie panowała cisza. Po chwili zadzwonił dzwonek. Wszyscy w pośpiechu wyszli z klasy. Dziesięciominutowa przerwa minęła bardzo szybko, więc musiałem zacząć szukać sali do języka niemieckiego. Ogólnie do wyboru były trzy: włoski, niemiecki i francuski. Z racji tego, że ten ostatni jest moim ojczystym językiem zrezygnowałem z niego w pierwszej kolejności. Język włoski nie pokrywał się z moim akcentem i zapewne dziwnie bym brzmiał mówiąc tak. W ostateczności zdecydowałem się na niemiecki.

 ***

 Lekcja minęła szybko i bez zbędnych komplikacji, więc aktualnie idę w stronę swojego pokoju. Jeszcze nie mam pomysłu na wieczór z Rosalie (A/N hehe), ale powinienem coś wymyślić do tego czasu. Po dotarciu do odpowiednich drzwi otworzyłem je kluczem. Wszedłem do środka zostawiając plecak przy biurku. Jutro na szczęście zajęcia są do 13:50. Spakowałem szybko potrzebne książki. Walnąłem się na łóżko sprawdzając telefon. W tym samym czasie myślałem co zrobię wieczorem. Wyjście do parku lub na spacer jest nie do przyjęcia w taką pogodę. Dziś było wyjątkowo zimno. Wiał wiatr i padał deszcz. No więc ten pomysł z góry skazany jest na porażkę. Wyjście gdziekolwiek byłoby problemowe przez brak jakiegokolwiek samochodu. Że też nie przyjechałem swoim. Będę musiał poprosić kogoś o przywiezienie go.
***
Zanim się obejrzałem była godzina 17.00. Zdecydowałem, że wieczór z Rosie można zacząć. Zmieniłem tylko bluzę na podkoczulek bo w akademiku było ciepło. Napisałbym Rosalie, ale zapomniałem wymienić się z nią numerami telefonów. Kolejna rzecz do zrobienia. Nie pozostaje mi nic innego jak po nią pójść. Czy to nie tak właśnie kiedyś, kiedyś się kogoś gdzieś zapraszało? Szło się kilka kilometrów czy coś. Już nie pamiętam, ale babcia kiedyś mi o tym wspominała. Wyszedłem z pokoju obierając kierunek drzwi Rosalie. Po chwili stałem przy odpowiednim numerku. Zapukałem do drzwi. Po chwili otworzyła mi dziewczyna.
- No więc przyszedłem, by zabrać cię na ten wieczór. - powiedziałem poważnym głosem.
- No więc prowadź. -
Dziewczyna wyszła z pokoju zamykając go na klucz. Poszliśmy do mnie.
- Wybacz, że to nic specjalnego, ale w taką pogodę tylko to mogłem ogarnąć. - powiedziałem wskazując na stół z przekąskami i leżący obok stosik płyt dvd.
- Wybieraj co chcesz. - zaśmiałem się.

Rosalie? Hłehłe xD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.