sobota, 15 grudnia 2018

od Scarlett do Billa

Dzisiaj stwierdziłam, że najwyższa pora zrobić zakupy jeździeckie. Nie mogłam już patrzeć na wymemłany (wiadomo przez kogo) uwiąz Hota i stare, zniszczone siodło Briganda, które zdecydowanie miało już conajmniej pięć lat. Pewnie nawet więcej. W każdym razie moje konie potrzebowały nowych rzeczy. Spakowałam więc "trochę" kasy i poszłam do pobliskiego sklepu jeździeckiego.
Wcześniej w stajni obejrzałam dokładnie grzbiet Briganda, więc nie miałam zbyt dużego problemu z wybraniem odpowiedniego siodła - wzięłam takie jedno wszechstronne, koloru ciemno brunatnego, z dosyć wystającym przednim łękiem panującym do kłębu Karego i miękkim siedziskiem dla mojej wygody.
Jeśli chodzi o uwiąz, wybrałam gruby i mocny, aby długo wytrzymywał z zębami Hota. Był czerwono-beżowy i dosyć długi.
Przy kasie sprzedawczyni zaproponowała mi jeszcze wiaderko bananowych przysmaków na przecenie, więc skorzystałam z oferty. Zapłaciłam za wszystko i wyszłam.
Wracając wyżarłam jeden z przysmaków, niemalże łamiąc sobie zęby. Ale był smaczny. Muszę zresztą wiedzieć czym karmię moje wierzchowce.
Weszłam na teren Akademii. Zauważyłam jakiegoś chłopaka, który właśnie szukał czegoś w walizce. Pewnie nowy, nigdy go tu nie widziałam. Następnie próbował ją zamknąć, ale coś mu nie wychodziło, więc po przybraniu kolejnej dziwnej pozy wysiłku wywalił się na kostkę brukową, wysypując z walizki część zawartości.
- Chole*a - powiedział głośno, pocierając obrartą dłoń. Wstał i zaczął wpychać rzeczy z powrotem do walizki.
Podeszłam do niego.
- Nic ci nie jest?
Chłopak przyjrzał mi się i pokazał mi swoją obdartą dłoń.
- Nic takiego - odparł. - A ciebie co to obchodzi?
- Może mogłabym pomóc.
- Niby w czym? - spytał.
- Na przykład w zamykaniu walizki - odparłam, wskazując na nią głową. - Dzięki temu nie będę musiała pomagać ci iść do pielęgniarki.
- Jeśli jesteś taka mądra, to próbuj - powiedział chłopak i podał mi swoją walizkę.
Odłożyłam na bok swoje zakupy i zaczęłam okiełznywać dziwaczną kłódkę, w której kluczyk za nic nie chciał się przekręcić.
Po dwóch minutach wreszcie mi się udało.
- I co? - spytałam, uśmiechając się szyderczo. Byłam z siebie dumna.

<Bill? XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.