Wysiadłem z
samochodu, który ciągnął za sobą przyczepę z moim koniem Comodo. Byłem na
miejscu, Dressage Academy. Otworzyłem tylne drzwi samochodu i wypuściłem
stamtąd Dantego, który zamachał radośnie ogonem powstrzymując się od
szczekania. Pogłaskałem go i wziąłem uwiąz, żeby wyprowadzić Comodo z przyczepy
i zaprowadzić go do boksu.
-Comodo…-powiedziałem i wszedłem do przyczepy, po czym
wyprowadziłem konia i ruszyłem w kierunku stajni… tak mi się przynajmniej
wydawało. Wyszło na to, że stanąłem na środku piaszczystej drogi.
-Super.-mruknąłem rozbawiony.-W sumie przy okazji zobaczę
teren.
Zdaje się, że wyszedłem poza teren Akademii~pomyślałem. No nic.
Trzeba korzystać. Przywiązałem uwiąz do kantara tak, aby choć trochę imitował
wodze i podciągnąłem się z łatwością na grzbiet konia. Ruszyłem stępem, Comodo
strzygł uszami i rozglądał się.
-Tu jeszcze nie byłeś.-zaśmiałem się i przeszedłem do kłusa.
Mój koń pięknie
zareagował na sygnał, który mu dałem. Pogłaskałem go z zadowoleniem i
rozluźniłem się. Miał taki wygodny kłus, a co dopiero galop. Po kilkunastu minutach
kłusa przeszedłem do stępa, wjechałem na sporą polanę. Była tam dziewczyna na karym
arabie, leżała na jego grzbiecie i chyba coś szkicowała. Obok niej stał dog
niemiecki.
-Hej.-powiedziałem wesoło, a pies warknął ostrzegawczo.
Dziewczyna podniosła się od razu i uciszyła zwierzaka.
-Cześć…-odparła nieśmiało i poprawiła grzywkę.
Postanowiłem podtrzymać rozmowę. Zastanawiałem się, czy
należy do Akademii.
-Hmmm.-zacząłem i zapytałem-jak masz na imię?
Białowłosa bawiła się palcami, gdy odpowiadała.
-Rosalie.-odpowiedziała niepewnie.
-Jestem Silvester, miło mi.-uśmiechnąłem się, po czym
rozejrzałem. Mój wzrok spoczął na pięknym, karym arabie, na którym siedziała Rosalie.
-To twój koń?-zapytałem z ciekawością, głaszcząc Comodo po
szyi. Ten stał spokojnie, ciekawsko patrząc na drugiego konia.
Rosalie kiwnęła głową.
-To jest Angel.-pogłaskała niepewnie klacz, jak
wywnioskowałem po imieniu, po szyi.
-Comodo, przywitaj się!-zaśmiałem się.-Należysz do Akademii?
Dziewczyna ponownie pokiwała głową twierdząco.
-Dzisiaj przyjechałam.
-O, to tak jak ja.-stwierdziłem.-Może wracajmy już?
Rosalie zgodziła się i po chwili już jechaliśmy stępem w
stronę Akademii.
-A właśnie, zapomniałem spytać. Jak nazywa się ten demon?-zapytałem
rozbawiony, patrząc na wielkiego doga niemieckiego.
-Sam sobie odpowiedziałeś.-odparła lekko uśmiechając się.-Demon.
Kiwnąłem głową.
-Ładne imię dla niego.-zauważyłem.
Rosalie nie odpowiedziała, tylko przeszła do kłusa.
-Co chcesz się ścigać patyczkiem?-zaśmiałem się, na co przewróciła
oczami i zagalopowała.
Zrobiłem to samo, już po chwili ścigaliśmy się po
piaszczystej drodze. Nasze konie były chyba tak samo szybkie, bo nawet, gdy
przeszliśmy do cwału żadne z nas nie mogło przegonić drugiej osoby. Gdy byliśmy
już przy Akademii zwolniłem do galopu, a potem zatrzymałem Comodo, który był najwyraźniej
zadowolony. Rosalie także zwolniła i zsiadła z Angel. Zeskoczyłem z wałacha i
odwiązałem uwiąz od kantara. Napotkałem zaskoczone spojrzenie Rosalie, ale
wzruszyłem tylko ramionami.
-Wiesz, gdzie jest stajnia?-zapytałem z nadzieją.
-Tak, chodź za mną.-mówiła już trochę pewniej, ale w jej
tonie nadal można było wyczuć niepewność.
Poszedłem za dziewczyną do dużej stajni, po czym zacząłem
szukać boksu Comodo. W końcu znalazłem i zdziwiłem się. Kilka boksów po prawej
od boksu mojego konia były drzwi z tabliczką, na której napisane było „Angel”.
Wszedłem z koniem do
boksu i zdjąłem mu kantar. Pogłaskałem go po łbie i wyszedłem. Skierowałem się
do boksu Angel, w którym siedziała Rosalie z jej klaczą.
-Zdaje się, że mamy blisko boksy.-powiedziałem opierając się
o kraty jedną ręką.
>Rosalie?<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.