- Ty pizdo. - Jęknął, drapiąc psa za uszami.
- Sam jesteś pizda, Kolorado. - Mallory nie pozwoliła obrażać swojego pupila. - A jak ci coś nie pasuje, zapraszam do wyjścia. Masz przecież własne mieszkanie. - Oparła się barkiem o framugę drzwi.
- Od ciebie jest bliżej do pracy. - Stwierdził, podnoszą się powoli do siadu.
- Ale dalej do krowy. - Podała swój argument.
- Najdalej to jest do Teksasu. - Prychnął, biorąc kilka głębokich oddechów, by uchronić się przed niepotrzebnym atakiem złości. - Która godzina? - Oddał greysterowi swój koc, by ten mógł wygodniej rozłożyć się na kanapie.
- Trzecia. - Wzruszyła ramionami.
- Co? - Krew odpłynęła mu z twarzy. - Wywalą mnie z roboty. - Zaczął zbierać z podłogi swoje ubrania. - Nie mogłaś obudzić mnie wcześniej?! - Zaczął się unosić.
- Boże, zluzuj, tylko żartuję. - Uniosła dłonie w obronnym geście. - Ledwo dochodzi dziesiąta.
- To nie jest śmieszne! - Cisnął rzeczami o podłogę. - Znowu zrobiłaś to celowo! Nie mogę stracić tej roboty! - Odgarnął włosy z czoła. - Zaraz znowu wszystko się zjebie i… I… - Spojrzał na odrobinę spłoszoną blondynkę. - Kurwa, przepraszam. - Wczepił dłoń w burzę własnych kudłów. - Dobrze wiesz, że tego nie kontroluję, Mall. - Opadł na podłogę, by ponownie skupić się na oddychaniu.
- Pójdę zrobić ci śniadanie. - Zignorowała jego próbę wytłumaczenia sytuacji. - Ogarnij się Kolorado, stresujesz Nerona. - Rzuciła, zanim opuściła salon.
***
Chociaż od epizodu złości minęły prawie cztery godziny, Tony nadal czuł spore wyrzuty sumienia. Towarzyszyło mu również psychiczne zmęczenie. Innymi słowy, nie nadawał się do intensywnego kontaktu z ludźmi. Nie chcąc jednak narażać się szefowi, a także wkurzać dodatkowo siostry, postanowił ruszyć spacerem w kierunku lokalnej księgarni. Początkowo próbował zachwycać się jesienną aurą, ale szybko wylądował nosem prosto w telefonie. Przeglądając social media, wsłuchiwał się w muzykę, płynącą z dokanałowych słuchawek. Odcięty od rzeczywistości, niemal zabił się o idącego z naprzeciwka chłopaka. Zaskoczony nagłym pytaniem, zamrugał kilka razy oczami.
- Muzyki? - Wyjął wskazaną słuchawkę z ucha. - Babcia sprzedała się za propozycję z fotowoltaiki? - Połączenie oceniającego spojrzenia z pytającym tonem głosu, mogło zostać odebrane zdecydowanie inaczej, niż tytuł nietrafionego utworu.
Zei????
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.