wtorek, 24 września 2024

Od Anthony'ego cd. Arthura

Tony’ego ucieszył fakt, że barista dość szybko uwinął się z przygotowaniem jego zamówienia. Chociaż kompozycja prezentowała się świetnie, musiał zburzyć jej estetykę, przez dodanie odrobiny cukru. Zanim jednak popsuł pracę kawiarza, zrobił szybkie zdjęcie kubka, które wylądowało na grupie ze śmieszną nazwą. Nie czekając na reakcję trójki znajomych, schował telefon do kieszeni, by w następnym kroku sięgnąć po drewniany patyczek i jednorazowe opakowanie cukru. Po wstępnym wymieszaniu warstw napoju, rozejrzał się za wolnym miejscem do siedzenia. Nie mając dużego wyboru, zdecydował się podejść do chłopaka, z którym wcześniej wymienił kilka słów. Owszem, może i planował szybki powrót do mieszkania, ale wyzbycie się stresu izolacyjnego, było o wiele wyższym priorytetem.
Podając dłoń blondynowi, utrwalił w umyśle jego imię. Wątpił, że kiedyś jeszcze na siebie wpadną. Gdyby jednak nadarzyła się taka okazja, lepiej było zaznaczyć, iż nie są już dla siebie zupełnie obcy. Przez całą tę interakcję kompletnie zapomniał o swoim zapachu. Przyzwyczajony do wiecznej woni koni, siana, krów i innych ranczerskich rzeczy, nie ogarnął, że innym może on przeszkadzać. Zamiast się speszyć, przycisnął po prostu kubek do ust i lekko się uśmiechnął.
- Jestem, hm, jeźdźcem? - Niezbyt podobała mu się ta definicja. - W sensie, to nic zawodowego. - Wolał nie kreować się na profesjonalistę.
- Czyli szkółka? - Popadli ze skrajności w skrajność.
- Mam swojego konia. - Wyciągnął telefon z kieszeni. - Niedaleko jest akademia jeździecka. Milky Way stoi tam od kilku tygodni. - Odblokował ekran, na którym pojawiła się przeszczęśliwa, psia, mordka. - Mogę ci ją pokazać, jeśli chcesz. Nie każdy się tym interesuje. - Zawahał się przed włączeniem galerii.

Arthur? (:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.