sobota, 31 marca 2018

Od Viktorii cd. Olivii

Teraz Olivia przejęła dowodzenie. Zaczęła pokaz z Tanzerem. Z zainteresowaniem przyglądałam się temu wszystkiemu, i uśmiechałam się pod nosem, widząc, jaką radochę mają dzieciaki. Olivia pokazywała im, gdzie kucyk lubi być głaskany. Kilka z nich dało mu jakiś smaczek i przytuliło się do niego. Kurde, a jednak ma szkapa podejście do dzieciaków. Rodzice stali z boku i szczerzyli się od ucha do ucha, co jakiś czas zadając pytania.
- Dobra, słuchajcie, pokażę wam teraz jak Tanz potrafi się witać. - Uśmiechnęła się do dzieciaków, które mogły mieć co najwyżej siedem, może osiem lat. - Tanzer, pokaż cześć. - Dotknęła go w kłąb, kucyk zareagował natychmiastowo, podnosząc przednią nogę. Grzebał nią w powietrzy by złapać równowagę. Dziewczyna pochwaliła go i dała smaczka. Dzieciaki prosiły o więcej, i więcej. Olivia zaśmiała się, i poprosiła go o kolejną. I kolejną. To będzie długie kilka godzin.

~*~

- I ty tak praktycznie raz w tygodniu jeździsz? - zapytałam, wsiadając do auta. Obie byłyśmy przemoczone, nie wspominając już o jej kucu. Kurwa, uwielbiam pogodę w Fairhope. Zwłaszcza na wiosnę. Jeszcze niedawno było jakieś 21 stopni, a teraz spadło do 15.
- Tak, fajnie jest dawać szczęście innym – Odparła, wzruszając ramionami. Ona ma jakiś tik nerwowy, czy co? Olivia wyjęła telefon z torby i zaczęła odpisywać komuś na wiadomość. Odwróciłam wzrok, i skupiłam się na drodze. Dojazd był o wiele spokojniejszy niż wcześniej, wróciłyśmy do Akademii w przeciągu 15 minut. Blondyna szybko wysiadła z auta i wyprowadziła kuca. Zszedł kłusem z rampy i wypieprzył się na trawie. Pozbierał się w mgnieniu oka i bryknął z moją stronę, odsunęłam się, cudem unikając kopniaka. Prawie że się wypierdoliłam, podobnie do Tanzera, ale udało mi się w miarę złapać równowagę.  
- Kurwać! Popierdoleniec walony – Warknęłam. Tanzer z zadowoleniem uniósł łeb i ze złośliwą iskierką obdarzył mnie wzgardliwym spojrzeniem.
- Mądrzejszy od ciebie – Prychnęła dziewczyna, i poszła do stajni ze swoim młodocianym mordercą. Pokręciłam głową z uśmiechem, i poszłam za nimi. W czasie gdy blondyna czyściła kuca, ja siedziałam na beli siana i czekałam na nie. Telefon w mojej kieszeni zawibrował kilkakrotnie. Ze zdziwieniem odczytałam wiadomość z nieznanego mi numeru. Nie był prywatny, ale za cholerę nie mogłam go skojarzyć. Zmarszczyłam brwi, gdy dostałam kolejną wiadomość. Odpisałam krótkim "to chyba pomyłka...? :v". Nie minęło nawet dwadzieścia sekund, gdy otrzymałam odpowiedź.
"Tori? Tori Embress?" Zatkało mnie. Zsunęłam się z beli i weszłam do boksu.
- Znasz ten numer? - Pokazałam dziewczynie telefon, odpowiedziała mi przecząco. - No okey, czyli pewnie ktoś robi mi pranka, albo chce mnie wkurwić. - wzruszyłam ramionami. - Jedziemy jutro w teren? - dodałam po chwili. Blondyna wyniosła rzeczy Tanzera z boksu i stwierdziła, że się zastanowi. Pokiwałam głową, i zabrałam szczoty North. Weszłam do jej małego pomieszczonka i pogłaskałam po aksamitnych chrapach. Zaczęłam ją czyścić, w pełni oddając się kojącej obecności klaczy.  Ogarnięcie wszystkich jej zaklejek zajęło mi trochę czasu, ale wreszcie wyglądała jak koń. Pożegnałam się z nią, i wyszłam ze stajni. Olivia opierała się o płot pastwiska i oglądała pasące się kopytne.
- Czasami zastanawiam się, czy to nie raj. - powiedziałam, stając za nią i uśmiechając się.

Pianko? ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.