czwartek, 29 marca 2018

Od Olivii cd. Kailena

Chwilę mierzyłam go podejrzliwym wzrokiem, oceniając czy mógłby być potencjalnym gwałcicielem. Nie wyglądał w sumie na takiego, więc czemu by się nie zgodzić.
- Okey, będę miała czas tylko teraz, dlatego teraz albo jutro – odparłam pochylając się by poklepać Tanza po grzbiecie. Ogier sceptycznie podchodził do chłopaka, był raczej niezbyt do niego przekonany. Po tym jak kuc użarł Kailena uznałam, że raczej się nie dogadają.
- Już myślałem, że się nie zgodzisz – uśmiechnął się brunet. Wzruszyłam ramionami zapinając uwiąz do tranzelki kasztanka. Co prawda obyło by się i bez niego, ale wolałam żeby nie spieprzył. Zaczęłam iść z maneżu do stajni, nie oglądając się za siebie. Jak będzie chciał to sam przyjdzie.
- Olivia? – zapytał głos za mną. Obróciłam się z ogłowiem Tanzera w ręku. – Nie odpowiedziałaś mi ostatnio na pytanie.
Westchnęłam cicho wieszając tranzelkę na haczyku przy boksie. Ponad drzwiami nagle pojawił się łeb Delliah. Siwka położyła uszy i kłapnęła zębami na Kailena po czym ponownie postawiła radary trącając mnie miękkim nosem w policzek. Ach, typowa Delliah, wieczny okres. Pogłaskałam ją po sankach i wyciągnęłam z tylnej kieszeni spodni kilka smaczków. Kobyła praktycznie rzuciła się na smakołyki za co zarąbała kopa od Tanza. Carpe natomiast tylko się zeszczurzyła i machnęła łbem.
- Delli ogarnij się, Tanz, cofka, Carpe, nie szczuraj – skarciłam każde z nich po kolei. – Nie jestem włoszką, a hiszpanką.
Coś czuję, że czas z nim spędzony będzie potrzebował dużo mojej cierpliwości.
**
- Chodźmy do costy. Mają tam świetną gorącą czekoladę – powiedziałam zatrzymując się przy kawiarni. Kailen tylko skinął głową nie mając w sumie nic do gadania. Mój upór był zbyt duży by mógł z nim wygrać.
Zajęliśmy miejsce przy oknie skąd było widać przechodniów przechodzących obok budynku bez najmniejszego zainteresowania. Uwielbiałam obserwować ludzi i zastanawiać się jaką historię skrywa obserwowana przeze mnie osoba.
Warto wspomnieć, że jedna z takich intrygujących mnie osób siedziała obok mnie i przeglądała menu. Jego ciemne oczy ze skupieniem śledziły tekst. Mimo, że nie przyznawałam tego nawet przed samą sobą, podobał mi się. Nie tylko pod względem wizualnym, ale też charakteru. W sumie nie wiem jak, skoro nie za dobrze poznałam jego osobowość. Przeczucie, szósty zmysł czy inne pierdoły.
- Biorę mochę, a ty? – zapytał Kailen unosząc wzrok znad karty. Wgapiona w okno nawet nie ogarnęłam, że mówi do mnie. Dopiero jak pstryknął mi palcami przed oczami wróciłam do rzeczywistości.
- Przepraszam. Hm, chcę gorącą czekoladę – odparłam wyjmując z kieszeni pieniądze. – Tylko proszę, daj mi zapłacić samej za siebie.
Kai skinął głową biorąc drobniaki z mojej ręki i ruszył do kasy. Odetchnęłam ciężko wyjmując z kieszeni telefon. Nic szczególnego mnie nie zainteresowało, jedyne co zrobiłam to odpisałam siostrze na SMS’ y. Młoda znowu się do mnie dobijała.
- Więc, co cię sprowadza do Akademii? – spytał brunet z powrotem siadając na swoim miejscu. Oddał mi resztę i położył głowę na stół patrząc na mnie wyczekująco.
- Potrzebowałam odskoczni. Podejrzewam, że nie wiesz, ale trenuję gimnastykę sportową oraz artystyczną i przy okazji jestem aktorką, grałam w tetrach muzycznych, a wiąże się to z ciągłymi treningami. Chciałam jakiejś zmiany. – uśmiechnęłam się do kelnerki, która podeszła do nas z zamówieniami. Wzięłam swoją gorącą czekoladę grzejąc sobie nią zmarznięte palce.
Coś czułam, że uwaliłam sobie nos bitą śmietaną, ale uświadomił mi to dopiero Kailen podający mi chusteczkę.

> Kai? :>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.