poniedziałek, 12 marca 2018

Od Rosalie cd. Nathaniela

- Hej, nie ma co płakać, to tylko film. - usłyszałam głos Nathaniela.
- Ale to było takie smutne. - pociągnęłam nosem, zawsze płaczę na choćby dziecinnych ale smutnych filmach.
- No tak, ale popatrz, dzięki niemu będzie żyło kilka osób. To jakby jego część nadal była tutaj i żyła. - uśmiechnął się lekko.
- Hmmm... Faktycznie. -
- No, więc nie ma co płakać. Chodź. - powiedział rozkładając ramiona. Przysunęłam się bliżej i przytuliłam do chłopaka. Gładził ręką po moich plecach, by mnie uspokoić. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

***

Obudziłam się rano, całe szczęście jestem rannym ptaszkiem. Rozejrzałam się po pokoju który ani trochę nie przypominał mi mojego. Zauważyłam Nathaniela, zdziwiłam się lekko.
- Gdzie to ja...? - zaczęłam, po chwili jednak dostałam olśnienia. Wręcz wyskoczyłam z łóżka i zaczęłam iść w stronę drzwi.
- Nie sprawiłam Ci chyba jakiegoś zbytniego problemu? - zapytałam cicho.
- Nie, no co ty. - uśmiechnął się lekko. Podeszłam do drzwi, jednak zanim wyszłam, odwróciłam się i posłałam do chłopaka lekki uśmiech.
- Do zobaczenia na lekcjach. - powiedziałam i wyszłam z jego pokoju.

(***medżik skip tajm***)

Wpadłam do klasy niestety spóźniona, pierwszy był angielski. Otworzyłam niepewnie drzwi, napotkałam wściekły wzrok nauczycielki.
- Wreszcie Panna Morgan raczyła zawitać na lekcji! - wręcz krzyknęła na mnie. Nie wyglądała na kogoś kto wstał prawą nogą.
- Przepraszam za spóźnienie, trochę zaspałam... - bąknęłam cicho. Nienawidzę tłumów a samo rozmawianie przed klasą do moich ulubionych nie należy. Już w głowie słyszałam ich szepty.
- Delikatnym spóźnieniem nazywasz całe czternaście minut? - warknęła. Nie sądziłam że nauczyciel ze złym humorem może być tak podły.
- Rozumiem że ma Pani zły dzień ale to nie powód by się na mnie wyżywać. - wyrwało mi się nim zdążyłam ugryźć się w język. Nauczycielka zmierzyła mnie wściekłym spojrzeniem a po klasie przeszedł szmer zamieszania.
- Jak ty się do nauczyciela odzywasz? Siadaj, jedynka. - ze zwycięskim uśmiechem usiadła za biurko. Cała klasa zaśmiała się, byłam wściekła. Nagle wstał Nathaniel.
- Ale proszę pani ona nic nie zrobiła. - bronił mnie. To nawet całkiem miłe. Jednak ta wredna żmija kazała mu tylko usiąść i tyle.
- Do jasnej cholery nie moja wina że jest Pani jedzą! - krzyknęłam. - Zwalniam się z lekcji i mam w dupie czy dostanę za to jedynkę czy uwagę czy cokolwiek co sobie pani tym chorym mózgiem ubzdura! - trzasnęłam klasowymi drzwiami i wybiegłam z budynku szkolnego by być jak najdalej.



Nathaniel? Co powiesz na małą ucieczkę z lekcji? B)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.