niedziela, 25 grudnia 2016

od Viktorii cd. Triss

-Amor!- usłyszałam krzyk dziewczyny. Koń się zerwał.
-Nie umiesz nawet własnego konia utrzymać!?- krzyknęłam do dziewczyny która w panice pobiegła za Amorem a ja wskoczyłam na North biegnąc za koniem pod którego nogami plątał się uwiąż. Był niebezpiecznie długi.
-Do jasnej cholery... - mruknęłam, popędzając klacz do cwału. Wiedziałam że nie ma przy mnie Tene ale odruchowo dałam sygnał. Stanęłam na grzbiecie North i przygotowałam się do skoku, nie odbiegliśmy daleko a Amor powoli zwalniał. Triss w połowie drogi się zatrzymała i patrzyła z przerażeniem co chce zrobić. Tak, to co robiłam było idiotyczne, chciałam skoczyć z konia na konia.
Spodziewałam się że Amor się spłoszy ale nie miałam wyjścia, biegł wprost na jezdnię a ja miałam North. Kiedy wyrównaliśmy lekko skoczyłam na grzbiet Amora który w panice stanął dęba
-Spokojnie!- powiedziałam głośniej niż powinnam ale koń nadal stawał dęba i brykał.
W pewnym momencie, kiedy myślałam że spadnę uspokoił się na tyle by nie brykał ale nadal panikował. Lekko docisnęłam łydkę a kiedy poczułam jak wygodny ma galop na oklep, odprężyłam się. Podjechałam do dziewczyny i zatrzymałam konia na parę metrów  prze Triss. Już chciałam zsiadać kiedy Amor musiał, inaczej by mu mózg (którego  nie ma..) dodałam w myślach wyparował. Wystrzelił zadem a ja przeleciałam nad jego łbem, spadając na piasek.
Triss zaśmiewała się a mnie odebrało dech.
-Z czego ryjesz?!- warknęłam i wstałam, otrzepując brudne spodnie i bluzkę od piasku. Kiedy Triss dalej się śmiała.
-Uratowałam Ci konia! A ty ze mnie lejesz?!- krzyknęłam a North biegała wokół nas.
W pewnym momencie  chwyciłam dziewczynę i rzuciłam nią o piasek
-Wygodnie Ci?! - zaczęłam się śmiać.


>Triss? Pozdrawiam opo :3 <

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.