To prawda, musiałam wypocząć. Te wszelkie konflikty porwania i zaginięcia mnie cholernie zmęczyły. Ale wpierw zrobiłam okład North. Klacz wzdrygnęła się gdy dotknęłam jej nogi ale po chwili się rozluźniła. Kiedy to wszystko zrobiłam, weszłam do mojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Wyjęłam telefon włączając muzykę i otwierając książkę równocześnie. Jednak byłam tak zmęczona że po prostu zasnęłam.
***
obudziłam się o 16.43, nie było jeszcze ciemno więc wytaszczyłam się do stajni i osiodłałam Batona. Okazało się że Rush już tam na mnie czeka.
-No Tori! Wreszcie wstałaś
-A nie widać? Może to ty jeszcze śpisz- mruknęłam - Baton! Cholera ogarnij się! - dodałam do konia, Rush zaśmiał się a ja kazałam mu pokazać co wyrabia Sil gdy jest na tym stromym zjeździe. Ogier nie chciał zjechać i skoczyć nad rowem.
-Jedźcie za mną - mruknęłam i popędziłam Batona do galopu. Brykał i nie chciał tego zrobić ale wreszcie to zrobił. Pojechał prawie cwałem w dół stromego zbocza, Sil niepewnie też. Baton o dziwo nie skoczył jak opętany, Silent odmówił kilka razy, ale przeskoczył. Bułany, krępy konik przeszedł do cwału i ujrzał żywopłot. Wiedziałam że będzie chciał skakać ale próbowałam go opanować.
-Baton! Nie skaczemy!-warknęłam do konia ale on już pędził, nim zdążyłam się przygotować już skoczył jak opętany w górę. Podczas "lotu" strzelił barana. Jak? Zapytacie zapewne. To jest Baton. Jego nie ogarniesz. Wyleciałam z siodła i spadłam do błota. Rush zaśmiewał się a ja krzyknęłam do niego wściekle.
-Tylko się nie uduś! Albo lepiej tak zrób, jednego przeciwnika mniej ! - to ostatnie dodałam ze śmiechem ale morderczy wzrok Rusha tego nie ukazywał.
>Rush?<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.