poniedziałek, 7 sierpnia 2017

od Viktorii cd. Emmy

Chłopak podszedł do nas  z szerokim uśmiechem na ustach.
- No witam panie. - przywitał się i zwrócił do Emmy. - Szukam niejakiej panny Emmy.
- To chyba ja. - odparła dziewczyna radośnie i zaczęła rozmawiać z brunetem. Zsiadłam z North i oparłam się o jej szyję, krzyżując ręce na klatce piersiowej i przyglądając się tamtej dwójce. Kara klacz była spocona i moja koszulka trochę lepiła się od jej sierści. Emma przywołała mnie ręką, chwyciłam wodze North do jednej ręki i podeszłam do nich.
 - Nathaniel to jest Viktoria. Viktoria to jest Nathaniel - dziewczyna przedstawiła nas sobie, wyciągnęłam rękę którą Nathaniel uścisnął z lekkim uśmiechem.
- Miło poznać. - powiedział, skinęłam głową i chwyciłam mocniej wodze North, która chciała się otrzeć o moje plecy.
 - To dobrze... Weź Petera i poczekaj na mnie, albo na nas... - po wcześniejszej rozmowie z chłopakiem, Emma zwróciła się teraz do mnie. - Viktoria chciałabyś pójść ze mną i Nathem do pokoju?
- Nie chcę się narzucać, czy coś - odparłam, nie mając lepszego pomysłu na odpowiedź.
- Nie narzucasz. I od razu uprzedzam kolejne pytanie, nie będziesz przeszkadzać - zaśmiała się.
Milczałam przez chwilę, by się zastanowić.
- To jak? - zapytała ponownie, podniosłam wzrok z moich butów na nią.
- Okej. Tylko rozsiodłam North i przebiorę się - odpowiedziałam z uśmiechem, ustaliliśmy że spotykamy się przy jej pokoju, Emma poszła rozsiodłać swojego konia, a ja szybko rozsiodłałam North i wypuściłam ją na pastwisko. A niech się cieszy, póki jest pogoda, krówka moja.  Poszłam do pokoju i zdjęłam brudne ubrania z siebie i w szafie znalazłam jakąś ładną bluzkę, z cytatem oraz jakieś krótkie spodenki, które ładnie do tego pasowały. Włosy rozpuściłam, by mogły trochę odpocząć od ciągłego chodzenia w spiętych. Założyłam czarne trampki i obwiązałam sznurówki wokół moich kostek. Gdy byłam gotowa, przejrzałam się szybko w lustrze i wyszłam, kierując się do pokoju Emmy.
- Gdzie twój kuzyn? - zapytałam, rozglądając się po pokoju, szukając go wzrokiem.
- Okej... To ty poczekaj, a ja skoczę po Nathaniela, bo się pewnie gdzieś zapodział - zaśmiała się i wyszła, pozwoliłam sobie usiąść na jej łóżku i zaczekać. Nie minęło pięć minut, a drzwi ponownie się otwarły i do pokoju weszli Emma i Nathaniel. Chłopak oznajmił że rozłożył miski i nalał do nich wody oraz nasypał karmy dla podopiecznego Emmy. W nagrodę mógł położyć się na łóżku, jak to określiła Emma. Nathaniel rzucił się na łóżko, minęło kilka sekund a na chłopaka wskoczył pies Emmy. Zaczęłyśmy się śmiać, widząc nieudolne próby zrzucenia "brytana".
- Peter, krowo zejdź ze mnie! - wysapał Nathaniel do psa, Emma skarciła chłopaka by nie mówił do jej psa krowo, ale zrobiła to ze śmiechem, więc raczej nie przywiązywała do tego dużej wagi.
Po 21, zaczęłam się zbierać i przez to wszystko zapomniałam popracować z Dią.
- Cholera jasna! - zaklęłam pod nosem -  za długo już stoi w boksie. - jutro z rana musze z nią popracować, postanowiłam że od 6 zacznę pracę z Lamorożcem. Przebrałam się do piżamy i przygotowałam ubrania na jutro, trafiło na jeansy i miętową bluzkę. Nie chciałam używać bryczesów, bo i tak nie będę wsiadać na Dię. Weszłam pod kołdrę i udałam się do krainy snów.
O 5.50 zadzwonił budzik, otworzyłam oczy i zwlekłam się z łóżka. Zabrałam ubrania leżące na biurku i poszłam się przebrać, w kuchni pokroiłam marchewkę i schowałam ją do tylnej kieszeni spodni. Zrobiłam sobie kanapkę z serem i pomidorem, którą szybko zjadłam, posprzątałam po sobie i zaplotłam włosy w koka. Tene podniosła się ze swojego legowiska i popatrzyła na mnie z nadzieją na spacer.
- Eh... no dobra, chodź. Ale nie przeszkadzaj. - powiedziałam do Tenebris, która z radością zerwała się z miejsca i skoczyła na mnie, liżąc mnie po twarzy. - No, już koniec. - zaśmiałam się i odepchnęłam ją lekko, tak by przestała mnie lizać, Tene dała spokój a ja wyszłam wraz z nią  z pokoju. Czarna kula futra biegała sobie po placu, a ja poszłam po sprzęt Amidii. Jej kary łeb z białą łysiną wystawał już z zaciekawieniem z boksu. Położyłam szczotki przy wejściu, tak samo zrobiłam z ogłowiem i pasem. Odpięłam wodze, by nam nie przeszkadzały podczas lonżowania. Znalazłam gdzieś jeszcze gumy, które mogły się nam przydać. Weszłam do boksu, młoda położyła uszy po sobie i kłapnęła zębami. Gwizdnęłam cicho, jej uszy znów powędrowały do przodu z zaciekawieniem. Sięgnęłam po szczotkę i zaczęłam przeczesywać jej sierść, gdy czyściłam ją pod popręgiem, zaczęła się szczurzyć, więc skarciłam ją i wróciłam do dalszego czyszczenia. Kopyta podała mi grzecznie. Teraz pora na siodłanie, odłożyłam kopystkę i zabrałam czaprak, leżący poza boksem. Podłożyłam jej go pod nos, by mogła go powąchać.  Założyłam go i sięgnęłam szybko po pas, dopięłam go i popatrzyłam na klacz, która miała wyrzuty i focha w oczach. Zignorowałam to i przeszłam do zakładania ogłowia, zacisnęła szczękę przy wkładaniu wędzidła, więc włożyłam kciuk w miejsce gdzie nie ma zębów, lekko masując dziąsło. Otworzyła lekko pysk,  włożyłam wędzidło i założyłam ogłowie do reszty, Chwyciłam palcami za kółko, sięgnęłam po lonżę i podpięłam ją do kółeczka. Wyprowadziłam klacz  z boksu i ruszyłam wolno w stronę maneżu. Anne jeździła na Mortezie na jednym, a na drugim znajdowała się Emma, robiąca lekkie ćwiczenia z Mate'm.
- Emma! - zawołałam dziewczynę, która zwolniła do stępa i popatrzyła na mnie. - mogłabym poćwiczyć na tym maneżu z Dią? Nie zajmie nam to dużo czasu.


-------
Emma? :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.