piątek, 4 sierpnia 2017

od Rick cd.Scarlett

-Rick, ty mokry wielorybie, złaź ze mnie!- wydarła się na mnie ze śmiechem, przetoczyła się ze mną i teraz to ona leżała na mnie. Patrzyliśmy sobie w oczy. Skusiło mnie by pocałować dziewczynę i nim się powstrzymałem poczułem jej usta. Kiedy wreszcie się od siebie oderwaliśmy, Scarlett chwilę patrzyła na mnie po czym wstała. Usiadłem na piachu patrząc trochę zmieszany na dziewczynę, po czym powiedziałem:
-Przepraszam, chyba nie powinienem…
-Ja tam bym to chętnie powtórzyła...- powiedziała Scarlett i zarumieniła się. Uśmiechnąłem się delikatnie.
-Czyli że mam rozumieć że podobam ci się?- spytałem by się nieco upewnić. Carry uśmiechnęła się i zarumieniła jeszcze bardziej. Wstałem i podszedłem bliżej niej wyczekując odpowiedzi którą i tak już znałem.
-Tak…- powiedziała cicho, a po chwili spytała.- A czy ja tobie się podobam?
-Nawet bardzo...- odpowiedziałem i przybliżyłem się jeszcze bliżej. Znowu się pocałowaliśmy tylko tym razem pocałunek był dłuższy. Kiedy po jakimś czasie przestaliśmy Scarlet wyślizgnęła się z moich objęć, weszła do rzeki do pasa i zaczęła mnie chlapać wodą.
-Już po tobie!- zaśmiałem się, wbiegłem do rzeki ochlapując dziewczynę. Dziewczyna nagle zanurkowała a ja nim zdążyłem zareagować także znalazłem się pod wodą. Kiedy się wynurzyłem dziewczyna siedziała na dużej skale w rzece i śmiała się. Podpłynąłem bliżej i stanąłem obok niej poprawiając fryzurę. Woda sięgała mi już prawie do ramion. Spojrzałem na nią poważnym wzrokiem.
-No co?- spytała Lett retorycznie wzruszając ramionami ze śmiechem. Uśmiechnąłem się po czym zacząłem powoli iść w wodzie do brzegu.
-Rick!- krzyknęła po chwili dziewczyna. Odwróciłem się a Carry nadal siedziała na skale wyciągając do mnie ręce. Przewróciłem oczami ale wziąłem dziewczynę. Złapałem ją w talii i gdy wziąłem ją na ręce ona objęła rękoma moją szyję. Kiedy byliśmy już prawie przy brzegu dziewczyna pocałowała mnie i wyskoczyła z moich objęć.
-Może wracamy już? Dawno nie pokazywałaś się ludziom, zaraz będą gadać że cię zabiłem- zaśmiałem się ubierając. Dziewczyna pokiwała głową i także zaczęła się ubierać. Ja w tym czasie podszedłem do mojego rumaka który wyczekiwał na mnie. Poklepałem go po pysku na co Soul głośno parsknął.
-Już!- usłyszałem zasapany głos Scarlett która pośpiesznie poprawiała buty. Zaśmiałem się i wskoczyłem na grzbiet konia. Dziewczyna usiadła na swoim kucu i ruszyliśmy w drogę powrotną.
***
Jadąc tak do akademii rozmyślałem o całej tej sprawie która nie dawno zaszła. Cóż można by było się domyśleć  że ona zakochała się we mnie a ja w niej. Tylko zacząłem się zastanawiać czy to bezpieczne dla niej. Przerywając swoje rozmyślania, postanowiłem ją spytać:
-Scarlett? A to nie dawno, to coś znaczyło?
-Ale... w jakim sensie coś znaczyło-powiedziała widocznie nie rozumiejąc.
-No czy chciałabyś być ze mną?
-No... tak... a masz jakieś wątpliwości?
-Szczerze? To tak… Wiesz w końcu trochę w więzieniu posiedziałem, zabiłem parę naście osób…
-Ehh... przecież wiesz, że mi to nie przeszkadza-spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem. Odwróciłem spojrzenie i westchnąłem głęboko.
-Ale nie boisz się że mógłbym ci coś zrobić? Wiesz że mam w domu broń i mógłbym zrobić z tym co tylko zechcę.- powiedziałem po chwili ciszy z mojej strony.
-Mimo, że powinnam się bać, to ufam ci- powiedziała poważnie i spojrzała mi w oczy. Sam nie wiem czemu ale zaśmiałem się, po czym odpowiedziałem jej:
-Zabiłem ludzi, okradałem ich, robiłem z ich bliskich kaleki… A ty mówisz że mi ufasz… Lepiej będzie dla ciebie, jeśli wyjadę...
-Nawet nie próbuj-powiedziała mimo to poważnie ale wyczułem w jej głosie coś jakby oznaka załamania.
-Muszę inaczej narażę cię na niebezpieczeństwo…
-Niby jakie!? Nie boję się ciebie, ufam ci!- krzyknęła Scarlett oburzona, na co Soul przestraszył się trochę i zarzucił łbem. Uspokoiłem go szybko i odpowiedziałem dziewczynie ze spokojem w głosie:
-Wyobraź sobie że nie tylko policja się mną interesuje…
-To albo wyjeżdżamy razem albo cię nie puszczam-zadecydowała Lett. Nie myślałem że dziewczyna tak się uprze. Myślałem że wymięknie po chwili a ona dalej się upiera.
-Nie ma mowy! Oni nadal mnie szukają a ciebie nie zamierzam składać w ‘ofierze’- zaprzeczyłem denerwując się nieco.
-Nie jestem małym dzieckiem, pojadę z tobą choćby nie wiem co-powiedziała z poirytowaniem dziewczyna.
-Scarlett… Czy ty tego nie rozumiesz że kilkunastu ludzi czyha na moje życie?! Nie mogę narazić też ciebie! Nie chce byś zginęła jak moja siostra… Boję się o ciebie bo cię kocham…- powiedziałem do niej. Carry zarumieniła się po uszy ale po jej policzku spłynęła łza.
-Rick wiem, że się martwisz ale nie zamierzam cię opuścić nawet gdyby mieli mnie zabić-spojrzała mi głęboko w oczy. Przez następny czas zastanawiałem się co zrobić. Byliśmy już przed akademią.
-To zostanę… Ale jeśli coś ci się przeze mnie stanie, to wyjeżdżam natychmiast, bez słowa…- zdecydowałem.
-No czyli jak mi połamią obie ręce i nogę to mnie zostawisz?- spojrzała na mnie z politowaniem.
-A wolałabyś żebym został i żeby robili ci jeszcze większą krzywdę?
-Wolę to niż żebyś mnie zostawił- po jej policzkach spłynęły łzy.
-Dobrze, bez względu na wszystko, zostanę…- skłamałem z wymuszonym uśmiechem by jakoś uspokoić Scarlett.

-------------
Lett?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.