piątek, 4 sierpnia 2017

od Irmy cd. Rekera [18+!]

!!! UWAGA WYSTĘPUJĄ SCENY BRUTALNE !!!


Zaczęłam się śmiać kiedy Nefaria zaczęła jeść włosy mojego… ojca… Dopiero po chwili Eric się odwrócił i spojrzał zdziwiony na klacz, która świetnie się bawiła.
- Taki dobry jestem? - spytał, na co usłyszał radosne rżenie klaczy, która zaraz przestała i fuknęła mu powietrzem w twarz witając się, a ojciec się zaśmiał i podał jej kosteczkę cukru którą zaraz szybko zjadła. Ojciec poklepał ją po szyi i odsunął się by mnie do niej dopuścić, dałam na rękę parę kosteczek cukry i wyciągnęłam rękę. Widziałam jej wahanie, więc się mnie po tym wypadku nieco bała...Było to przykre ale cóż! To nie była moja wina, tylko tamtych baranów, a koń też potrzebował czasu, tak samo jak człowiek po wypadku. W końcu klaczucha do mnie podeszła i wydłużając szyję jak żyrafa zjadła kosteczki cukru i cicho zarżała z zadowolenia. Pogłaskałam ją jeszcze, a wtedy nagle do stajni wbiegł rozpędzony Lux, który rżał przeraźliwie i odskakiwał w stronę skąd przybiegł.
- Lux ciszej! O co Ci chodzi? - spytałam ogiera który pociągnął wujka za rękaw przez co prawie się wywrócił i usilnie szedł w stronę wyjścia ze stajni, nerwowo się rozglądając czy idziemy.
- Chce żebyśmy za nim poszli – stwierdził wujek, więc zaczęliśmy iść za ogierem, który zaczął dreptać nieco szybciej, ale co po chwilę przystawał i patrzył czy idziemy. Eric oczywiście szedł szybciej, bo ja nie miałam sił na szybkie chodzenie z powodu ran. Kiedy kary ogier nagle stanął i zaczął się patrzeć w ziemię, ojciec przyspieszył i szybko odbiegł do czegoś, a raczek kogoś, bo zaraz podniósł Rekera!
**
Była noc. Reker nie odzyskał jeszcze przytomności, co wszystkich bardzo martwiło a w szczególności chyba mnie, choć nie byłam pewna jak się czuje Maks… Siedziałam cicho u siebie w pokoju i właściwie gapiłam się w podłogę cały czas. Nie miałam sił na nic. Po prostu zamknęłam się w pokoju i nic nie chciałam jeść, ale ojciec mnie zmusił bym chociaż troszkę zjadła, co skończyło się na tylko trzech, czterech gryzach maks i koniec. Później starałam się zasnąć co ciężko mi szło ale chyba później dostałam jakiś usypiać w herbacie od ojca, bo gdy się napiłam, to po pięciu minutach zasnęłam…
Śniły mi się koszmary więc się wierciłam strasznie. Śniło mi się jak moi rodzice mnie sprzedają. Jak miałam na szyi obrożę i knebel w ustach żebym nie mogła się odzywać, Byłam jak pies z hodowli dla nich czy coś. Chcieli za mnie tylko pieniędzy… Później nagle akcja przeniosła się do… Boże do jakiejś skrzyni w której byłam zamknięta! Nie mogłam się wydostać… była… Ciasna! Nerwowo oddychałam i waliłam rozpaczliwie rękami i nogami. Panika była taka straszna! Nagle się obudziłam cała zlana potem ale… ale… Zaraz gdzie ja jestem?! - niemalże krzyknęłam w myślach przerażona, bo byłam w jakimś… piwnicy!
Byłam przerażona! Kiedy chciałam wstać, nagle coś zabrzęczało i… Byłam skuta! Byłam przykuta do podłogi jak pies! „Boże gdzie ja jestem?!” - pomyślałam i do oczu naszły mi łzy. Po chwili usłyszałam że ktoś do mnie schodzi z jakąś latarką. Świecił pi po oczach, przez co odruchowo się zasłoniłam, lecz wtedy on do mnie podszedł i zaczął tłuc do krwi. Krzyczałam z bólu i przerażenia. Chciałam się kulić ale łańcuchy przyczepione do moich, rak i nóg, a następnie do podłogi sprawiały że nie maiłam jak się bronić. Płakałam bo bolało strasznie… Kiedy już nie mogłam się prawie ruszać i byłam cała w siniakach i krwi, złapał mnie za włosy, przez co załkałam i pociągnął mnie do góry nieco.
- Zamknij się! - warknął i strzelił mnie z całej siły w twarz, a mi poleciały w efekcie kolejne łzy i drżałam przerażona kuląc się – Dziewictwo Ci zachowamy ale można się Tobą zabawić inaczej – zaśmiał się, a ja zaczęłam się rozpaczliwie szarpać i go ugryzłam, co oczywiście tylko go rozgniewało i lał mnie przez koleje minuty po całym ciele do nieprzytomności…
**
Kiedy się obudziłam kolejny raz, ktoś nade mną kucał i skuliłam się odruchowo przerażona szybko oddychając, a do oczu naszły łzy. Był to jakiś inny mężczyzna, który trzymał strzykawkę w ręce. „Narkotyki” - pomyślałam przerażona i odsunęłam się jak najdalej tylko mogłam, lecz on złapał mnie brutalnie za włosy i przyciągnął do siebie. Oczywiście załkałam przerażona, lecz on przycisnął mnie kolanem do ziemi i wykręcił mi rękę tak, że myślałam że mi ją zaraz wyrwie! Krzyknęłam z bólu i znieruchomiałam, lecz o to mu chodziło, bo po chwili poczułam ukłucie w wykręconą kończynę. Zabolało bo delikatny nie był… Po chwili poczułam się otumaniona, a ciało przestało mnie zupełnie słuchać. Poczułam że mnie puścił i stał na de mną, wpatrując się we mnie jak w swoją ofiarę, którą niestety byłam. Oczywiście wszystko czułam normalnie niestety. Nie miałam nawet jak teraz się bronić! Co prawda pewnie i tak bym z nim nie wygrała, zwłaszcza gdy jestem przykuta do ściany, ale teraz niestety nie mogłam nawet podnieść ręki. Obrócił mnie na brzuch i po chwili ściągnął mi spodnie wraz z majtkami. Byłam przerażona! Drżałam i leciały mi łzy z oczu, a ciało nie reagowało na moje polecenia. Widziałam wszystko w zwolnionym tempie jakby co po chwilę ktoś zatrzymywał i puszczał mi film. Serce waliło mi jak oszalałe, a kiedy poczułam te paskudne, oślizgłe łabska na swoich biodrach, wiedziałam że to koniec... Ból był rozrywający i myślałam że zaraz umrę! Nie wiem ile to robił, ale zdawało mi się być wiecznością… Kiedy skończył wyszedł ze mnie i poczułam jak krew spływa mi po pośladkach i nogach. Nie wiedziałam nawet gdzie jestem. Prawdopodobnie wywieźli mnie ze stanów do Europy… Kiedy tak leżałam na betonowej, zimnej podłodze i oddychałam z ogromnym bólem w głosie on kopnął mnie w głowę.
- Kur** Gerard bo nam dziw** zabijesz! - warknął ktoś na niego i podeszło do niego kolejny dwóch nieznanych mi mężczyzn.
- Podałeś jej narkotyk? - warknął na tego co mnie zgwałcił, a tamten skinął głową – Kur*a lubię walczące a Ty jak zwykle spierdol*łeś! - warknął na niego i go wyrzucili z piwnicy, zostając ze mną.
**
Już straciłam nadzieję… Straciłam nadzieję że kiedykolwiek się im uwolnię. Nie wiedziałam nawet ile czasu minęło. Nie ostawałam jedzenia, tylko wodę z cukrem, którą wlewali mi do gardła na siłę. Pobili mnie tak, że nie mogłam się w ogóle ruszać… Cała byłam w siniakach i we krwi. Rozbita głowa, rozcięte wargi, śliwy pod oczami, no na całym ciele! Skóra przypalona papierosami, rany po biczowaniu za nieposłuszeństwo… To tylko nieliczne tortury, które mi zrobili... Po dwudziestu skończyłam liczyć ile razy mnie zgwałcono… Podawali mi narkotyki jak jakiemuś królikowi doświadczalnemu i wiem że zostałam sprzedana jakiemuś bogaczowi, który miał też inne „su*i” które służyły do zarabiania pieniędzy. Pytacie jak zostałam sprzedana? Niczym pies na smyczy. Miałam założoną obrożę na szyi i jeden z nich mnie prowadził. Narkotyki sprawiały że mało wiedziałam co się dzieje ale licytowali mnie jakbym była przedmiotem… Jeden raz prawie przedawkowali i narkotyki i prawie się przekręciłam, lecz żałowałam że mnie umarłam. Kiedy każdego dnia, pod koniec dnia narkotyki nieco puszczały, płakałam niesłyszalnie kuląc się w kącie. „Dlaczego ja?!” - pomyślałam zrozpaczona. Oczywiście u tego bogacza straciłam dziewictwo. Chciałam umrzeć! Pragnęłam tylko śmierci… Wiedziałam że już nigdy nie zobaczę Rekera, Alkatrasa… Wiedziałam że już nie zobaczę świata, bo oni mi na to nie pozwolą i prędzej tutaj skonam w męczarniach niż się wydostanę. Kiedy usłyszałam charakterystyczny odgłos zbliżających się dwóch mężczyzn, wiedziałam że mój "pan" przyprowadził kolejnego chętnego do zabawienia się mną. Skuliłam się bardziej w kącie. Rany piekły i bolały niemiłosiernym bólem, oczy straciły blask i odbijał się w nich tylko ból i nieustające cierpienie. Brak chęci do dalszego życia. Po chwili drzwi się otworzyły ale nie patrzyłam w górę, bo wiedziałam że dostanę karę za nieposłuszeństwo. Widziałam tylko czyjeś buty, widziałam podłogę.
-------------------------------------------------------------------------------------
< Reker? ;3 znajdziecie ją w końcu? ;c to wy tam weszliście? ;c >

>Shadan~Boże! Zluzujta trochę z tą brutalnością XD Trochę pozmieniałam, Irma wybacz :3<