Kiedy wrzuciłem dziewczynę do wody, wróciłem szybko na brzeg by zawiesić bluzę na dość solidnym drzewie. Odwróciłem się w stronę wody. Scarlett nie było już widać więc za pewne popłynęła do jaskini. Wszedłem na skałki i skoczyłem do wody. Po chwili już byłem w jaskini. Wyszedłem z wody i zawołałem:
-I tak cię znajdę a wtedy miło nie będzie.-
Za rogiem usłyszałem cichy chichot dziewczyny. Postanowiłem przestraszyć ją. Zakradłem się powoli w jej stronę i głośno krzyknąłem po czym usłyszałem pisk Lett.
-Poddaję się!- krzyknęła dziewczyna zasłaniając rękami oczy i chichocząc.
-Dobra daruję ci…- uśmiechnąłem się delikatnie. Dziewczyna po chwili opuściła ręce i także odwzajemniła uśmiech. Zaczęła rozglądać po jaskini podziwiając wspaniałe kolory odbijające się od ścian.
-O, zostawiłem latarkę.- zaśmiałem się wskazując na przedmiot leżący obok.
-Brawo ty.- odpowiedziała Scarlett ze śmiechem.
-Brawo ja!- odpowiedziałem. Echo odbiło moje słowa w jaskini. Była raczej mała. Dziewczyna usiadła na brzegu skały w jaskini i zanurzyła nogi w wodzie. Usiadłem po jej lewej stronie i zrobiłem to samo.
-Fajne tatuaże.- zagadnęła przerywając ciszę.
-Dzięki.- odpowiedziałem wpatrując się w delikatne fale na wodzie.
-Ten bardzo mi się podoba.- powiedziała i przejechała palcem po tatuażu na moim torsie. Nie przeszkadzało mi to i nawet nie drgnąłem gdy poczułem jej dotyk. Spojrzałem tylko na nią kątem oka i zauważyłem że się trochę skrępowała więc odwróciłem wzrok.
-Najboleśniejszy i najdłużej robiony. Mnie także się podoba.- powiedziałem z uśmiechem po czym dodałem po chwili:
-Pamiętam że byłem wtedy z kumplami, wypiłem trochę. No, bynajmniej na tyle by urwał mi się film. Chłopaki opowiadali że poszedłem do studia tatuażu i wydarłem się tatuażystce na całą ulicę że ma mi zrobić najzajebistszy tatuaż jaki potrafi i proszę. Jednak na moje nieszczęście trafiłem do jednego z najdroższych. Podobno potem ta tatuażystka nie potrafiła zrobić równie wspaniałego tatuażu.- zaśmiałem się a dziewczyna mi zawtórowała.
-Opowiedz mi o sobie.- poprosiła nadal się śmiejąc.
-No cóż jestem bardziej typem… Zaraz, wolisz typ przystojniaków czy Bad Boy’ów?- przerwałem by zadać jej pytanie.
-I tych i tych.- zaśmiała się Scarlett.
-No to jestem typem tego i tego. Mam konia, zjebanego psa i trzy węże. Słucham muzyki jaka wpadnie mi w ucho. No to chyba raczej nic ciekawego we mnie nie jest.- zaśmiałem się wstając.
-Masz węże i nic nie powiedziałeś!? Musisz mi je pokazać!- pisnęła dziewczyna wstając po czym wskoczyła do wody. Także podążyłem w jej ślady śmiejąc się w duchu. Kiedy dotarliśmy na brzeg spojrzałem w stronę drzewa na którym była ostatnio moja bluza. Scralett zaczęła się zbierać.
-Tajfun zostaw to do cholery!- krzyknąłem gdy zobaczyłem psa gryzącego moją bluzę na ziemi. Zwierzę posłusznie przestało zajmować się moim ciuchem po czym odszedł z podkulonym ogonem i położonymi uszami. Podszedłem bliżej ubrania i otrzepałem z piachu.
-Cholera…- szepnąłem gdy zauważyłem brak ukochanej broni. Rozejrzałem się i niedaleko zauważyłem czerń zakopanego w piasku pistoletu. Podbiegłem, podniosłem owy przedmiot, otrzepałem i błyskawicznie schowałem do kieszeni bluzy. Podniosłem wzrok i spojrzałem na dziewczynę której obecność przypomniałem sobie dopiero po fakcie. Z jej twarzy nie mogłem wyczytać czy widziała, a jeśli już, to czy jest tym faktem zdziwiona czy przerażona.
-Nie powinienem w ogóle cię tu zabierać… Pojadę już…- powiedziałem szybko, wsiadłem na konia i pocwałowałem drogą powrotną nie mając na uwadze nic.
***
Kiedy dotarłem pod budynek akademii zauważyłem stajennego. Zeskoczyłem z konia i poprosiłem by się nim zajął po czym pobiegłem szybko do swojego pokoju. Zamknąłem drzwi na klucz, rzuciłem bluzę na łóżko i usiadłem obok łapiąc się za głowę.
-I co ja teraz mam niby zrobić? Zabić ją? Nie, nie mów tak Rick, ogarnij się. Może nie widziała… Po prostu idź zapytaj…- gadałem do siebie ciężko oddychając.-Dobra może potem albo jutro póki co trzeba rozładować emocje…-
Wstałem, wziąłem specjalne rękawice bez palców, mp4 i słuchawki po czym położyłem rękę na klamce. Odwróciłem głowę w stronę bluzy. Wróciłem się i wyjąłem z niej pistolet chwilę przewracając go w dłoni jednak po chwili rzuciłem go na łóżko i wziąłem bluzę.
***
Kiedy wyszedłem na zewnątrz z bluzą w ręku słyszałem z daleka tętent kopyt. Kątem oka widziałem że to Scarlett. Jednak olałem ten fakt i skierowałem się w stronę pobliskiego lasu. Kiedy wreszcie dotarłem na tyle by nikt mnie nie widział, rzuciłem bluzę na jakieś powalone drzewo i założyłem rękawice. Podłączyłem słuchawki po czym je założyłem i włączyłem pętle na piosence – Autoerotique Max Styler – Badman (Torro Torro Remix). Podgłośniłem chyba do max po czym zacząłem wyładowywać swoje emocje na pobliskim drzewie. Drzewo było dość solidne jednak po jakimś czasie zaczęło się rozwalać i z powodu gorąca zdjąłem bluzę.
***
Po jakimś czasie zauważyłem że ktoś stoi obok i się mi przygląda. Przerwałem czynność, wyłączyłem muzykę zdejmując słuchawki i odwróciłem się w stronę owej osoby. Tą osobą była Scarlett. Z trudem udawałem powagę i nie patrzyłem jej w oczy. Oddychałem głęboko
-Widziałaś?- spytałem po chwili. Dziewczyna jednak przez dłuższą chwilę patrzyła na mnie, właściwie to chyba na mój tors, zresztą nie ważne.
-Broń? Tak, widziałam ale nie rozumiem czemu się zdenerwowałeś…- odpowiedziała spokojnie Lett.
-Nie zdenerwowałem się… Lepiej żebyśmy przez jakiś czas nie rozmawiali… Tak będzie dla ciebie lepiej…- powiedziałem szybko podnosząc bluzę z zamiarem błyskawicznego odejścia stąd. Dziewczyna jednak zagrodziła mi drogę patrząc na mój tors, po chwili się opanowała i podniosła wzrok.
-Mi możesz zaufać… Naprawdę…- powiedziała Carry. Spojrzałem w dal.
-Nic nie rozumiesz…
-To mi powiedz?
-Nie mogę…
-Bo?
-Mam te broń nielegalnie! Pasuje!?- krzyknąłem na Scarlett lecz po chwili pożałowałem bo ta odskoczyła.
>Lett? :3<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.