Kiedy rozmowa z wujkami tylko się skończyła szybko poszedłem do swojego pokoju. Pytacie czego dotyczyła rozmowa? No Matt dowiedział się o ataku snajperskim na mnie i niesamowicie to przeżywał jakbym zaraz miał umierać! Cóż nie dziwiłem mu się, iż się o mnie martwi, bo tak samo jak Maks chce dla mnie dobrze, lecz czasami mi się zdaje, że troszeńkę przesadzają... Po drodze do swojego pokoju zahaczyłem jeszcze o kuchnie gdzie wziąłem sobie Croissant z nadzieniem w postaci dżemu truskawkowego. Mówię wam pyszności, którymi nikt raczej nie pogardzi! W między czasie przypałętał się też Lord, którego od razu wpuściłem jako pierwszego przez drzwi moich prywatnych czterech ścian. Pies jak zwykle położył się na łóżku i mrugając oczami sapnął głośno jakby wykonał jakieś najtrudniejsze zadanie świata! Ostrożnie i po cichu zamknąłem drzwi oraz rozejrzałem się po znajomym wnętrzu swojego zacisza.
http://design.syrupdenver.com/wp-content/uploads/2014/08/Grey-Paint-Ideas-For-Bedroom.jpg
Do dziś pamiętam dzień kiedy wujek zabrał mnie wraz z siostrą do siebie. Praktycznie wszystkiego się bałem oraz nie chciałem mieć żadnego kontaktu z ludźmi. Jedno podniesienie głosu wystarczyło bym trząsł się jak galareta a podniesienie ręki powodowało u mnie taki zawał, że zdarzyło mi się często z tego wszystkiego tracić przytomność... No nie ukrywam, iż w parze z tym szła rozbita głowa oraz liczne siniaki, do których i tak byłem od bardzo dawna przyzwyczajony. Nie oszukujmy się... Michael zostawił moją psychikę w ruinie, a wszystko uspokoiło się dopiero po kilku miesiącach dzięki pomocy psychologów, leków no i Franczeska, który swoją obecnością bardzo mnie wyciszał przez co potrafiłem nawet na cały dzień zapomnieć o Bożym świecie. Teraz mogę spokojnie stwierdzić, że jest lepiej, ale wolę trzymać w zapasie jakieś resztki tych "magicznych" tabletek, które kiedyś zostały mi zapisane na mój uraz psychiczny. Czy tak trudno zrozumieć moje zerowe zainteresowanie wojskiem? No broń palna jest nawet fajna... samoobronę też lubię, ale bez przesady! Nie mam ochoty łazić w mundurze i mordować innych! Dziadkowie i wujkowie to rozumieją a ten tuman nie! "Zniszczyłeś tradycję" albo "Kolejny nieudacznik w rodzinie" no i jego ulubione "Głupi bachor, który zniszczył nasze dobre nazwisko". Gdybym tylko mógł to pewnie sam bym go zabił, ale nie mam pojęcia czy w momencie stania przed nim nie opanowałby mnie paraliż... Najlepiej myśleć, ale gdy przychodzi co do czego to pewnie chciałbym zapaść się pod ziemie albo schować za Maksem albo Mattem, którzy pewnie by mnie obronili. No Matthew z Maksiem w wosku byli, lecz zrezygnowali z jakiegoś tam powodu więc chyba się znają na tych sztuczkach i w ogóle... No mojego ojca wywalili na zabity pysk gdy tylko dowiedzieli się o co toczą się rozprawy w sądzie. Niestety panie Blackfrey katowanie własnego dziecka nie jest w ani jednym procencie normalne!
Kiedy stwierdziłem, iż się już napatrzyłem od razu zabrałem z komody pierwszą lepszą piżamę oraz poszedłem się umyć co zajęło mi tylko 10 minut. Później już bez wahania opadłem na miękkie łóżko gdzie od razu wtuliłem swoją głowę w koc z mikrofibry a moje kochane psisko samo swoim cielskiem się do mnie przybliżyło oraz zasnęło od razu.
Dzisiaj miałem ciężką nockę, gdyż nie mogłem zasnąć. Kręciłem się jakby łóżko mnie parzyło i nawet tulenie się do mojego Lorda mi nie pomagało. Psisko spało w najlepsze więc moje rzucanie się z boku na bok nie robiło na nim wrażenia chociaż czujny pewnie był i w razie czego ochroniłby mnie przed zagrożeniem w postaci na przykład człowieka z nożem... Kiedy w końcu w okolicach północy nie dawałem już rady ubrałem się w normalne rzeczy i po pogłaskaniu psa po głowie poszedłem do Irmy, ale jak się okazało pokój był pusty co mnie zmartwiło... "Może też nie mogła spać?" - pomyślałem rozglądając się dookoła oraz zastanawiając się gdzie mogłaby pójść. W końcu po pięciu minutach oświeciło mnie, iż mogła być u Alkatrasa dlatego pokierowałem się od razu do stajni gdzie prawie wszystkie konie spały. Pizarro jednak czuwał i był jakiś taki niespokojny... Podszedłem na spokojnie do jego boksu oraz pogłaskałem go po jego ślicznym łbie na co zmrużył oczy, ale szybko wrócił do obserwowania wejścia do stajni.
- Z wujkiem jest coś nie tak? - zapytałem na co parsknął i trącił mnie głową - Będzie dobrze - dodałem, ale ten chyba tak nie uważał dlatego westchnąłem oraz zacząłem szukać Irmusi co nie zajęło mi długo, gdyż znalazłem ją przy Alkatrasie a dokładnie to w jego boksie. Ukochana spała na brzuchu kasztana, który ją ogrzewał oraz pilnował by nie stała jej się krzywda. Był to taki słodki widok, że aż im fotkę cyknąłem z czego kasztan średnio był zadowolony, lecz wolał pilnować swojej pani zamiast stroić na mnie fochy. Chciałem już budzić niebieskooką by zabrać ją do domu, gdyż i tak mogła się tutaj przeziębić, ale słysząc, że ktoś się zbliża wskoczyłem do bosku Ser Contesa, który całkowicie mnie zignorował a ja niepewnie wyjrzałem lekko z boksu i zobaczyłem wujka Maksa! Był strasznie nie wyspany i miał brudną buzie najprawdopodobniej od nutelli z czego śmiać mi się chciało, bo on praktycznie nigdy się nie brudzi! Nefaria widząc jego trochę zły humor poskubała mu trochę włosy z czego się zaśmiał i ją pogłaskał. Ogier był trochę zazdrosny dlatego specjalnie zwracał na siebie więcej uwagi. Wujek szybko osiodłał Pizarra i założył sobie na łeb kask po czym wyprowadził ogiera ze stajni i chyba udał się na parkur. "Trenuje się skoki?" - pomyślałem wstając i wychodząc z boksu siwka, który od razu zamknąłem. Chciałem już iść zobaczyć jak wujek skacze, ale zobaczyłem, że Irmuś się budzi więc poczekałem za nią oraz wyjaśniając jej wszystko poszliśmy po podglądać wujka. Skakał on nieźle, ale robił błędy, które od razu z cichym śmiechem komentowaliśmy. W końcu po około 45 minutach nas zauważył i zmierzył zmęczonym wzrokiem.
- Idźcie spać - mruknął przecierając oczy.
- Nie - burknęła Irma i już miała iść do Alkatrasa, ale złapałem ją za rękę i pociągnąłem w stronę willi - Co robisz? - zapytała patrząc w moje oczy.
- Idziemy spać, bo jestem zmęczony i chcę być już z tobą w łóżku - stwierdziłem szczerząc się i pokazując swoje białe jak śnieg ząbki. Szliśmy właśnie korytarzem prowadzącym to naszych pokoi. Nie wiem czy Irmusi będzie bardziej wygodniej u mnie czy u niej, ale ja się dostosuje. Byłem tak zamyślony, że prawie nie kontaktowałem ze światem... Byliśmy już bardzo blisko, ale nagle usłyszałem jak szyba w oknie zostaje zbita a potem Irma upadła na ziemię i zaczęła krwawić z ramienia! "Snajper!" - pomyślałem zdenerwowany kucając obok niej i tamując krwotok.
- Irmuś spokojnie - rzekłem widząc wymalowany wyraz bólu na jej pięknej twarzy. Na szczęście szybko zjawił się wujek Maks i to on zaczął szybko działać...
< Irma? :3 No i mamy to xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.