Szłam z Rekerem korytarzem, a właściwie to on mnie ciągnął, a ja się mu o dziwo nie sprzeciwiałam, choć i tak wiedziałam że nie zasnę, bo jakoś dzisiaj nie potrafiłam! No… Z Alkatrasem jakoś zasnąć mi się o dziwo udało, ale czułam że coś złego się dzisiaj stanie! Alkatras też był dzisiaj podenerwowany tak samo jak i większość koni, więc inaczej mówiąc „coś wisiało w powietrzu”. Jakaś taka napięta ale i duszna atmosfera. W pewnym momencie kiedy przechodziłam przez kolejne, wielkie okno posiadłości Maksa, nagle usłyszałam odgłos roztrzaskującego się szkła czy tam szyby, a w następnej chwili poczułam uderzenie w moje prawe ramię, a w jeszcze kolejnej chwili poczułam przerażający ból, przez co krzyknęłam, odruchowo złapałam się za ranną rękę i upadłam na podłogę. Lśniące kafelki natychmiast zostały zalane moją krwią. Reker starał się mi zatamować krwawienie, ale kula musiała chyba uszkodzić jakieś ważne naczynie, bo było jej pełno! W sumie zanim się zorientowałam że to postrzał, troszkę czasu mi to zajęło, gdyż byłam chyba w tak zwanym szoku pourazowym czy jak to tam się zwie! „Oni nie spoczną puki mnie nie zabiją” pomyślałam przerażona. Wiedzieli już gdzie jestem oraz dlaczego tu przebywam, a to znaczyło że Reker i reszta są w niebezpieczeństwie! Jednak wracają do tematu… Jak to cholernie bolało! Wiłam się z bólu po podłodze brudząc ją życiodajną cieczą jeszcze bardziej tak samo jak i siebie. Z tego wszystkiego nie słyszałam w ogóle co mówił do mnie Reker, tylko błagałam boga w myślach żeby ból w końcu minął! Nie wiedziałam tylko jednego… Dlaczego snajper nie celował mi w głowę albo serce! Z filmów wiem że oni tak zawsze robią, chcąc zabić swoją ofiarę jak najszybciej się tylko da! „Dlaczego mnie nie zabił? Chce patrzeć jak cierpię? Kolejny psychopata?” pomyślałam przerażona, a wtedy nagle pojawił się też Maks. Raz widziałam wszystko w zwolnionym tempie i czułam się jak astronauta na księżycu gdzie wszystko tam jest w zwolnionym tempie, a raz widziałam wszystko w przyspieszonym tempie, jakby ktoś szybko przewijał film na płycie czy kasecie. No nie wiem jak, ale tak widziałam i się czułam! Pamiętam że wierzgałam nieco nogami i nie chciałam żeby ktokolwiek mnie dotykał. Byłam przerażona i chciałam jakoś uciec z tego miejsca, tylko że byłam zbyt słaba, a moje roztrzęsienie sprawiało że nie byłam do tego niestety, albo i stety zdolna. Było mi w dodatku tak strasznie zimno… Było lato a ja się trzęsłam jakby było z minut czterdzieści parę stopni! Poczułam jak ktoś wziął mnie na ręce a kiedy nieco rozchyliłam powieki, zobaczyłam ze Maks mnie niesie i gdzieś biegnie szybko. Zaczynał powoli mi się urywać i jakby włączać film. Raz ciemność, raz jasność, raz ciemność, raz jasność i tak w kółko! W końcu z tego co się zorientowałam, Maks był w moim pokoju i położył mnie szybko na łóżku, gdzie dotknął mojego rozpalonego już i spoconego do granic czoła. Później poczułam jak ktoś mnie dotknął w okolicach rany, lecz to nie był Maks ani Reker, więc ze strachu ugryzłam tego kogoś z całej siły, tak że aż poleciała krew i jak się okazało, był to jakiś medyk… Od razu doskoczył nieco kiedy nieco rozluźniłam szczęki, a wtedy Maks mnie przytrzymał żeby się nie szarpała, ale i tak z nim walczyłam. Byłam przerażona!
- Irmo uspokój się! Chcemy Ci pomóc! - odezwał się ten gościu którego użarłam.
- To na nic… Uśpij ją bo zrobi sobie krzywdę! Jest zbyt spanikowana! - powiedział szybko Maks, walcząc z moim rozpaczliwym szarpaniem się w bólu i gorączce. Oczywiście szans z nim nie miałam bo przecież dorosły facet… Po chwili poczułam ukłucie w rękę i zasnęłam, pogrążając się w ciemnościach. Nic mi się właściwie takiego nie śniło, lecz jedyne co mnie nie opuszczało, to myśl że oni gdzieś tam są! Bałam się… To uczucie mnie ani na trochę nie opuszczało! „Dlaczego oni nie przestaną? Dlaczego nie rozumieją, że chcę tylko normalnie żyć?! Niech dadzą mi spokój… Niech dadzą żyć! Błagam niech oni w końcu przestaną!” - powtarzałam ciągle zrozpaczona w myślach. Nie wiem ile czasu minęło, ale w końcu zaczynałam się powoli budzić… Najpierw oślepiło mnie światło, a później zobaczyłam sufit. Głowa mnie bolała tak samo jak i rana ręka, co sprawiło że nie mogłam się ruszyć z łóżka, gdyż coś w mojej głowie mi podpowiadało, że to skończy się większą falą bólu, tak więc zostałam w takiej pozycji, jakiej się znajdowałam. Zaczęłam się rozglądać wzrokiem po pomieszczeniu i wtedy dostrzegłam siedzącego obok mnie Rekera.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.