sobota, 17 czerwca 2017

od Irmy cd. Rekera

Kiedy w końcu się przebrałam, zamknęłam wszystkie rzeczy w szafce, którą zamknęłam i poszłam w nowym stroju na basen. Kiedy szłam spokojnie, nagle zobaczyłam Rekera w towarzystwie innych kobiet, co mnie zdziwiło, ale i tak szłam w jego kierunku, bo pomyślałam że to może jakieś jego znajome! W końcu ja jego znajomą też byłam! Chyba… Ale jak jestem jego znajomą to czy by mi coś takiego drogiego kupował? Boże jak ja tych chłopów nie rozumiem! Są tacy tajemniczy i ciężko ich rozgryźć, zwłaszcza Rekera!
Na mojej szyi nadal wisiał naszyjnik od niego i nie zamierzałam go ściągnąć, bo raz bardzo mi się podobał, dwa Reker mi go kupił za nie małą kasę, a trzy to był to prezent. I jeszcze to dziwne ciepło gdy tak blisko niego przybywam… Boże to znowu to zauroczenie albo miłość? Już raz zostałam zraniona przez Jonathana!
Wspomnienia:
Wracałam właśnie z zawodów, gdzie zdobyłam pierwsze miejsce w zawodach w dyscyplinie skoków! Nie posiadałam się z radości, bo pierwszy raz coś takiego wygrałam sama, gdyż zazwyczaj jeździłam z drużyną na przełajowe i tak dalej. Nie mogłam się doczekać kiedy pochwalę się mojemu chłopakowi Jonathanowi, więc podróż z powrotem do akademii strasznie mi się dłużyła! Byłam istnym wulkanem energii! Kiedy w końcu po pięciu i pół godzinie wróciliśmy do akademii, szybko wybiegłam z samochodu, a stajenni wprowadzili nasze konie do stajni, więc nie musieliśmy się same fatygować po ciężkim dniu… Pobiegłam do pokoju mojego i mojego chłopaka, a gdy otworzyłam drzwi zobaczyłam… że nie było rzeczy Jonathana! Żadnej kartki z wiadomością, nic! Zaczęłam do niego zdenerwowana dzwonić, ale nie nie odbierał, bo miał wyłączony telefon. Zdenerwowana do granic, pomyślałam że może rozładował mu się telefon czy coś, bo takie rzeczy się zdarzają, lecz mój strach rósł z minuty na minutę! Zbiegłam do recepcji i spytałam się pani Lucjany, bo to ona zasiadała w recepcji, co się stało z Jonathanem, a ta powiedziała mi że… że… że Jonathan opuścił akademię bez wyraźniej przyczyny! Wypisał się tuż po moim wyjeździe na zawody i odjechał ze swoją rodziną! Nie wiedziałam co się dzieje i dlaczego mi o tym nie powiedział… Pamiętam że zaczęłam jej mówić że to nie może być prawda, że to musi być na pewno jakaś pomyłka czy coś, lecz ona zaprzeczyła mi ruchem głowy i powiedziała ciche „przykro mi”, bo wiedziała że z nim byłam, że był moim chłopakiem, którego bardzo mocno kochałam. Poszłam załamana do pokoju, gdzie padłam na łóżko i się rozpłakałam. Nie zostawił mi żadnej wiadomości, nic! Nic mi nie powiedział że opuszcza akademię, oraz dlaczego to robi! Próbowałam do niego dzwonić, lecz okazało się że jego numer już dawno ie istnieje! Koleżanki starały się mnie pocieszyć przez wiele długich dni, lecz to było na nic… Nie chodziłam do szkoły, bo nie byłam w stanie się na niczym skupić, więc moje oceny drastycznie spadły i byłam zagrożona z wielu przedmiotów… Po jakiś dwóch tygodniach dostałam od Jonathana list z treścią że odszedł bo ma dość bycia z kimś, kto ciągle musi uciekać albo ma zagrożone życie, że nie wyobrażał sobie życia ze mną! Że to już koniec i po prostu nie miał siły mi powiedzieć że odchodzi… Jasne?! Tylko ze jakoś przygotowania do wyjazdu zaplanował świetnie krok po kroczku, żebym się o niczym nie dowiedziała! Załamałam się totalnie… Po jego liście płakałam dniami i nocami, kuląc się na łóżku i nic nie jedząc i nie pijąc, co sprawiło, że zabrało mnie nawet pogotowie, gdzie lekarze walczyli o moje życie. Przyszywani rodzice wypisali mnie z akademii i zabrali do domu razem z Alkarasem, gdzie nie wychodziłam w ogóle z pokoju. Ja go kochałam, a on mnie zostawił jak jakiegoś śmiecia! Ból jaki czułam wtedy w sercu był wręcz nie do opisania! Co później było? A no były próby samobójstwa, psycholog i takie tam. Przez dwa długie miesiące dochodziłam do siebie, a przynajmniej się starałam. Kiedy w miarę wróciłam do stabilności psychicznej, rodzice zapisali mnie do innej akademii, w innym stanie, daleko od poprzedniej. Pamiętam że gdy jechałam do nowej akademii, byłam bez życia, czym martwiłam rodziców adopcyjnych ale starali się mnie pocieszać. Tak oo trafiłam do nowej akademii, mając nadzieję, że demony przeszłości i stare rany zostawię za sobą, lecz problem w tym, że ludzie chcący mnie zabić, nadal są na wolności…
Teraźniejszość:
W sumie to teraz rozumiałam Jonathana, bo kto by chciał być z taką jak ja? Z takimi problemami? Program ochrony świadków i tak mnie nie ochroni i wiem że zabójcy moich rodziców mnie w końcu dopadną… To tylko kwestia czasu, tyle że nie znam miejsca ani godziny! Z powodu mojego zamyślenia, nie zauważyłam że stanęłam na samym środku, jak jakiś słup soli, więc szybko się że tak to powiem otrząsnęłam i znowu ruszyłam ku Rekerowi i tamtym dziewuchą, lecz wtedy jedna z nich mnie popchnęła i się przewróciłam! Byłam zdziwiona że mnie tak zaatakowała, bo przecież nic jej nie zrobiłam! Wtedy podbiegł do mnie Reker i nagadał tej głupiej dziewusze, dzięki czemu poczułam się nieco lepiej, bo przez chwilę znowu poczułam się jakbym była tą gorszą, a czy to moja wina że jestem cicha? Że straciłam rodziców i mnie tu wywieziono? Czy to moja wina ze na mnie polują? Już zgłupiałam…
- Nic ci się nie stało? - zapytał zmartwiony i pomógł mi wstać.
- Nie w porządku! - odparłam.
- Na pewno? - spytał ze zmartwieniem
- Na pewno! Idziemy gdzieś popływać albo do jacuzzi? - spytałam.
- Pewne! - uśmiechnął się, dzięki czemu zrobiło mi się ciepło na sercu i zignorowałam jakoś dziwnie piekącą bliznę na prawym ramieniu po postrzale. Reker był cudowny! Działał na mnie kojąco i świetnie się z nim bawiłam! Najpierw potaplaliśmy się w wodzie, oczywiście się wygłupiając i parę razy wrzucił mnie do wody, a później poszliśmy do jacuzzi, gdzie porządnie nas „wymasowało”. Kiedy poszliśmy się przebrać, a ja poszłam do swojej szafki, zobaczyłam że zamek jest wyrwany!
- O nie… - niemalże zaskomliłam ze strachu i szybko podbiegłam do szafki z której zniknęła moja torebka! Tam miałam telefon, dokumenty, pieniądze, wszystko! Zdenerwowana wytarłam się jakoś ręcznikiem o drżących rękach i walącym sercem, przebrałam się jakoś w trybie błyskawicy i wybiegłam poszukać Rekera, który widząc moją przerażoną minę wiedział że coś złego się stało i do mnie podbiegł.
- Reker ukradli mi torebkę! Wyłamali mi zamek w szafce… Miałam tam portfel z dokumentami, pieniędzmi, telefonem, wszystkim! - powiedziałam przerażona, bojąc się że to mogą być moi zabójcy… I co gorsza… Mogą wiedzieć teraz gdzie jest i moja młodsza siostrzyczka Tia!

< Reker? ;3 znajdziesz jej torebkę? Idziemy do hotelu? xdd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.