niedziela, 30 kwietnia 2017

od Viktorii cd. Triss

Ten dzień był tak do dupy, chociaż plusem było to że jest sobota. Po prawie udanym terenie z Triss udałam się jeszcze do boksu NorthWish, która znowu skuliła po sobie uszy i zamachnęła się na mnie kopytem.
-Postaw.-mój stanowczy głos chyba nie zrobił na niej wrażenia.-postaw mówię! i cofnij.-podniosłam pierwszy raz na mojego konia, chyba byłam przemęczona tym wszystkim... Klęknęłam by zdjąć jej biało-czarne ochraniacze z tylnych nóg, schylając się zauważyłam że North odwraca gwałtownie głowę i próbuje kogoś ugryźć.
-Ej!-usłyszałam czyiś głos, nie należał do Akademii więc pewnie przyjechała tu na jazdę albo coś takiego, po ostrym tonie głosu dało się słyszeć głuche klepnięcie i parsknięcie North, czyżby ktoś ją uderzył? Wzięłam głęboki wdech by nie oddać tej osobie w mordę ale jednak musiałam zachować jakikolwiek rozsądek.
-Dzień dobry. Czy pani uderzyła właśnie Życzenie Północy?- uśmiechnęłam się lodowato do kobiety, użyłam jej imienia z zawodów, było bardziej rozpoznawalne. Na jej twarzy można było zauważyć zdenerwowanie i wściekłość.
-Chciała mnie ugryźć. Musi mieć respekt przed ludźmi. Potrzebuje twardej ręki.-rzuciła mi pogardliwe spojrzenie a ja miałam ochotę wyjąć mój nóż.... Ostatnio zaczęłam bardziej trenować rzucanie i częściej chodziłam z pasem na nóż i mniejsze pierdoły. Wyglądało to trochę dziwnie bo pas był trochę zakrwawiony po ostatnich "polowaniach".
-Od kiedy jesteśmy na "ty"?-warknęłam- to moja klacz, i ja decyduję co się z nią dzieje. A twardą rękę to trzeba mieć do pani, bo nigdy nie wiadomo czy nie uderzy pani Mestano i zaprzepaści całą prace.-rzuciłam na odchodne i wróciłam do zdejmowania jej ochraniaczy. Przez cały czas dręczyła mnie myśl, czemu North'ie jest taka agresywna? Zdecydowałam że pójdę z tym do Triss. W końcu ona też miała i chyba ma podobny problem. Odnalazłam jej pokój przy zgaszonym świetle i zapukałam, po chwili oczekiwania drzwi się otworzyły i wyjrzała zza nich postać owiniętej w koce dziewczyny, która sączyła kakao.
-Słuchaj...-zaczęłam, dosyć niepewnie... miałam jeszcze strój myśliwski ale olałam temat.- mogłabym wejść i pogadać o North? Tak głupio stać w drzwiach...-uśmiechnęłam się ciepło a Triss zrobiła mi miejsce w drzwiach.
-Kakao?-zapytała a ja podczas odpinania pasa z nożem pokręciłam głową z uśmiechem, dawno nie odwiedzałam dziewczyny. Ostatni raz gadałyśmy chyba w szpitalu gdy musiałam przekazać jej smutną wieść o Amorze. Bogu dzięki że wszystko skończyło się dobrze.
-Wolę kawy z mlekiem, jeśli to nie problem. -położyłam pas na biurko i rozsiadłam się na jej łóżku, rozejrzałam się po pokoju dziewczyny gdy tamta poszła zrobić mi kawy. Wszędzie gdzie się dało było coś związanego z końmi, ale leżały też jakieś książki i słuchawki.
-Nie miałam za wiele mleka - uśmiechnęła się przepraszająco- mam nadzieję że lubisz z karmelem..-Triss podała mi kawę, trochę zmieszana a ja zaczęłam sączyć z uwielbieniem napój bogów, brunetka zaśmiała się widząc jak pochłaniam kawę.
-Uwielbiam kawę z karmelem!-powiedziałam gdy wysączyłam połowę kawy, Triss skrzyżowała nogi i cierpliwie czekała aż skończę.
-To.. o co chodzi?-zapytała gdy odstawiłam na chwilę kubek, jednak kawa to życie.
-No to tak.. North ostatnio jest strasznie nerwowa i agresywna... Zdążyła mnie dwa razy ugryźć -dla potwierdzenia mych słów, podwinęłam i tak krótki rękaw mojej czarnej bluzki, na której widoczne były ślady zębów North. Triss syknęła cicho a ja kontynuowałam- kiedy wchodzę do boksu kładzie uszy po sobie i kopie, na oprowadzankach była grzeczna. Nawet gdy dzieciaki zaplatały jej ogon nic się nie działo, ale gdy wchodzę ja albo ktoś inny do jej boksu lub na pastwisko, zaczyna się szczurzyć i.. no ogólnie jest agresywna. Boje się że straciła do mnie zaufanie.. Że nie czuje się przy mnie bezpiecznie. -zakończyłam zrezygnowana, podniosłam kubek i dopiłam do reszty kawę.-wiesz może co z tym zrobić?
-No to tak.. -zaczęła dziewczyna-.....




>Triszz? jak za dawnych lat <3 <

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.