sobota, 29 kwietnia 2017

od Triss cd. Viktorii



Sobota~przemknęło mi przez myśl i to wystarczyło, żebym poderwała się z łóżka. Szybko ogarnęłam się, nie wiązałam włosów, po  prostu chciałam jak najszybciej być już w stajni. W moim drugim domu.
Wychodząc z pokoju zerknęłam przelotem na zegaro-budzik stojący na szafce. Siódma rano, wcześnie. Zamknęłam drzwi i szybkim krokiem udałam się w kierunku, gdzie sercem byłam już od wstania. Stajnia. Nagle zza rogu wyszła znajoma mi postać Aaron’a, rzucił mi spojrzenie i podszedł bliżej.
-Hej.-powiedział i zatrzymał się obok mnie.-Dokąd idziesz?
Zmierzył mnie wzrokiem.
-Już wiem, stajnia.-uprzedził moją odpowiedź. Wywnioskował to pewnie z bryczesów, sztybletów i sztylp. Cóż, kask w ręku też wiele mówi.
Kiwnęłam głową i odgarnęłam niesforny kosmyk brązowych włosów z twarzy.
-To ja się zbieram.-chłopak pokiwał głową i pożegnał się ze mną, po czym odszedł zapewne do swojego pokoju.
Ruszyłam dalej w kierunku stajni, pogoda była cudowna. Uśmiechnęłam się na widok koni pasących się na pastwiskach i przyspieszyłam kroku. Najpierw oczywiście udałam się do boksu Amora, koń zastrzygł uszami na mój widok. W jego oczach nie widziałam już strachu, zastąpiła go raczej ciekawskość. Zaśmiałam się cicho, przez kilka miesięcy pracy zmienił się, powoli zaczynał wychodzić ze skorupy, jaką wyhodowali wokół niego ludzie, u których był wcześniej. Jest mój i nic tego nie zmieni. Weszłam do boksu Amorka, podszedł do mnie i zaczął trochę zbyt gwałtownie grzebać nogą w słomie. Pokręciłam głową z lekkim rozbawieniem.
-Przecież wiesz, że nie wolno.-zbeształam go powstrzymując się od śmiechu. Założę się, że w tym momencie mógłby powiedzieć „Ja też wiem, że wiem, i co z tego? ZABAWA!”.
Poklepałam konia po szyi, gdy przestał grzebać kopytem, po czym na pożegnanie dałam mu smakołyk i wyszłam z boksu. Idąc korytarzem spotkałam Viktorię, ucieszyłam się, bądź co bądź dawno jej nie widziałam, a to ona wprowadziła mnie w życie Akademii. Uśmiechnęłam się i podeszłam do dziewczyny z niebieskimi włosami, pewnie niedawno zafarbowała.
-Cześć, Vika.-przywitałam się, Viktoria przystanęła i odwróciła się w moją stronę.
-Hej, co u ciebie? Jak noga?-zapytała miłym tonem.
W sumie nie zdziwił mnie już jej ton. Chyba kłótnie mamy już za sobą, i dobrze.
-Noga dobrze, właśnie wybieram się w teren.
-A dupa wołowa?-zaśmiała się Viktoria.
-Amor też dobrze, niedługo już będzie mógł galopować.-powiedziałam kładąc nacisk na imię mojego brykacza.
Dziewczyna pokiwała głową. Nagle wpadł mi do głowy pomysł.
-Może pojechałybyśmy razem w teren? Jak kiedyś.-zaproponowałam entuzjastycznie.
-Dobra.-zgodziła się Viki.-Na kim jedziesz?
Zastanawiałam się chwilę. W końcu padło na Su, ostatnio była grzeczna, więc tym razem też powinno być ok.
-Susan. Ty pewnie North?-to było bardziej stwierdzenie, niż pytanie.
W odpowiedzi pokiwała głową i idąc do siodlarni rzuciła przez ramię:
-Tylko szybko się ogarniajcie, gnić nie będę.-przypomniały mi się pierwsze dni w Akademii…
Zaśmiałam się i przyniosłam sprzęt izabelowatej klaczy, po czym weszłam do jej boksu i wyprowadziłam ją  na korytarz. Zaczęłam czyścić ją okrężnymi ruchami, rozczesując sierść Su zgrzebłem. Nie zajęło mi to dużo czasu, już po kilkunastu minutach była czysta, razem z kopytami rzecz jasna. Zarzuciłam więc siodło z czaprakiem na jej grzbiet, na drugi ogień poszły ochraniacze i ogłowie. Z zadowoleniem wyszłam z klaczą przed stajnię, Viktoria już siedziała na North i dopinała popręg. Po chwili dołączyłam do niej i dopasowałam szybko strzemiona. Niedługa potem stępowałyśmy w stronę pola.
-Powiesz mi może, kto przyjechał ostatnio do Akademii? Nie orientuję się.-zwróciłam się do zamyślonej lekko dziewczyny.
-Hmmm, pomyślmy…-zastanawiała się przez chwilę, licząc na palcach, po czym zaczęła wymieniać.-Scarlett,  Rick, Rosalie, Emily, Aaron, Luke.-zarumieniła się prawie niezauważalnie w trakcie wypowiadania ostatniego imienia.-Znasz kogoś?
-Aaron’a.-mimowolnie leciutko się uśmiechnęłam.-Poza tym niektórych kojarzę z widzenia, ale nie rozmawiałam z nimi.-postanowiłam zmienić temat.-Amor zaczyna coraz bardziej ufać. W jego oczach gdy wchodzę do boksu nie ma już strachu.-uśmiechnęłam się szerzej i kontynuowałam.-Ale tęsknię za jazdą na nim.
Viktoria pokiwała głową i popatrzyła na las znajdujący się daleko przed nami.
-Znasz Aleu, prawda?
Przewróciłam oczami na wspomnienie czajnika, który spłoszył Amora.
-Yhym.-potwierdziłam.
-Wszyscy ją uwielbiają.-powiedziała ironicznie niebieskowłosa.-W każdym razie ma konia.
Uniosłam brwi ze zdumieniem, już żałowałam tej biednej istoty, której właścicielką jest Aleu.
-Piękny, jabłkowity arab, bardzo młody.-ciągnęła Viki. Jezus Maria, jak bardzo żal mi tego konia…-Ostatnio jechała na nim zawody, tępa dzida wsiadła na niego na CS1. Oczywiście spadła, jaki trzylatek pojedzie ci CS1?! Aleu wylądowała w szpitalu, a Francuzem zajmuje się Rush.
-Dobrze, że już nie Aleu.-podsumowałam. Trzylatek na CS1? Ona chyba do reszty zwariowała.
Jechałyśmy chwilę w ciszy, którą przerwałam ja.
-Może zakłusujemy?-zaproponowałam i nie czekając na odpowiedź dałam znak klaczy, aby przyspieszyła. Ta z chęcią wykonała polecenie i już po chwili jej nogi unosiły się w lekkim kłusie.
Viktoria musiała trochę przytrzymać North, która była jednak wyższa od dość drobnej Susan, więc i jej tempo było większe.
-Często jeździsz na Su?-odezwała się Vika.
Kiwnęłam głową.
-Tak, w sumie jest fajna do terenów, bardzo grzeczna. No i ładnie skacze.-uśmiechnęłam się. Minęło już kilkanaście minut kłusa, więc postanowiłam zadać pytanie składające się z jednego słowa-Galop?
Viktoria pokiwała głową, a na jej ustach pojawił się triumfalny uśmieszek. Popędziłam Susan do galopu i pochyliłam się w lekkim półsiadzie. North przyspieszyła po sygnale od Viktorii. Acha, czyli chcesz się ścigać. Okej! Przycisnęłam łydki do boków Su, a ta szarpnęła radośnie łbem i przyspieszyła. Pogłaskałam ją po szyi. Vika widząc, że zaakceptowałam wyzwanie zaśmiała się krótko i przyspieszyła jeszcze bardziej, zrobiłam to samo. Po chwili już cwałowałyśmy, North trochę wyprzedzała izabelowatą Susan, ale nie była to jakaś wielka odległość. Zaśmiałam się cicho i zacmokałam, na co Su zareagowała wyciągnięciem dalej szyi i przyspieszeniem.
-Em, to może poskaczemy?-zaproponowałam, na co dziewczyna przystała z z łatwością.
Rozglądałam się chwilę w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego, w końcu znalazłyśmy dobrą kłodę i poskakałyśmy. Po udanych hopkach przeszłyśmy do stępa i na luźnej wodzy powoli zaczęłyśmy wracać do Akademii. Z ściętej trawy zaczynało dobiegać cykanie świerszczy i cykad, uwielbiałam ten dźwięk. Zawsze był taki… spokojny. Susan parsknęła głośno i wyciągnęła szyję, stępowała rytmicznie, ale spokojnie. Poklepałam ją po szyi.
-Ściemnia się.-zauważyła Viktoria, musiałam przyznać jej rację. Niebo przybrało ciemniejsze barwy, a słońce zaczynało chować się za horyzontem, pozostawiając po sobie kolorową poświatę. Było cicho, ciszę przerywał jedynie rytmiczny dźwięk uderzania kopyt o trawę.
-Wiesz co?-zaczęłam pewna swego.-Myślę, że po kupnie Amora przyjazd do Akademii był moim najlepszym wyborem.
Viktoria słysząc to uśmiechnęła się lekko.
-Cóż, ja jestem tu praktycznie od początku. To ja zawsze witam wszystkich, oprowadzam ich, to wkurzające, ale i satysfakcjonujące.
Kiwnęłam głową i pogłaskałam Susan. Akademia była już niedaleko, dzieliło nas od niej kilkadziesiąt metrów. Gdy dotarłyśmy do stajni zsiadłam z Su, przy czym jak zwykle moją nogę przeszył niewielki ból. Viktoria jednak chyba to zauważyła, bo uniosła pytająco brwi.
-Nie, wszystko okej.-zapewniłam.
-Nie to nie.-warknęła chłodno Vika i poszła ogarniać North.
Westchnęłam lekko zirytowana. Czy ona naprawdę zawsze musi robić aferę przez takie drobnostki? W sumie każdy ma gorsze dni… Pokręciłam głową i ruszyłam do boksu Susan.
 Po rozsiodłaniu klaczy poszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Westchnęłam cicho, ten dzień był bardzo ciekawy. O nie, chcę kakao. Nie chce mi się wstać. Tu jest tak ciepło…Przykryłam się kocykiem i włączyłam radio, żeby nie było cicho. Kakao… dobra, nieważne. Zobaczyłam, że nie zgasiłam światła w łazience, więc warknęłam pod nosem i poczłapałam do łazienki. W międzyczasie postanowiłam zrobić sobie kakao, bo skoro już i tak wstałam, to trzeba to wykorzystać. W sumie w terenie było super~pomyślałam i czekałam, aż kakao rozpuści się w mleku. Nagle ktoś zapukał do drzwi. NIE CHCĘ UMIERAĆ!~krzyknęła moja podświadomość. Za dużo creepypast. Zdecydowanie. Podeszłam do drzwi i przez chwilę zastanawiałam się, czy otworzyć. W końcu przekonałam się i uchyliłam drzwi. Stała w nich Viktoria. Zdziwiłam się trochę, no bo co ona tu robi o tej porze?
-Słuchaj…-zaczęła.-……………

>Viktoria? Jak kiedyś :3 <

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.