-Możesz mnie pouczyć chyba że prędzej mnie zestrzelisz strzałą.- powiedziałem.
-Nie, potrzebny mi cel do którego mam strzelać a żywy jest najlepszy.- zaśmiała się. Nagle Soul stanął dęba i mnie zrzucił. Spadłem z hukiem na ziemię.
-Cholerny koń!- krzyknąłem a Soul stał spokojnie obok i skubał trawę.
-Nic ci nie jest?
-Raptem cię obchodzę?- spytałem wkurzony.
-Nie to nie... Cześć.- odpowiedziała dziewczyna i pojechała galopem przed siebie.
-Zacznę lubić plastiki...- westchnąłem, wstałem i wsiadłem na konia. Ruszyłem cwałem za dziewczyną.
>Sory ale nie miałam weny Viki? <
>Vicz nie jest plastikiem :v Vicz czuć się urażony <
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.