poniedziałek, 17 kwietnia 2017

od Emily

Od dłuższego czasu planowałam przyjazd do Dressage Academy, jednak dopiero kilka dni temu, stojąc przy stole weterynaryjnym, na którym siedziała Rival, dostałam ostateczną zgodę na wyjazd. Weterynarz uznał, że przeprowadzka i związany z nią stres nie powinien stanowić zagrożenia dla zdrowia suczki.
Cóż, teraz, kiedy pół godziny temu Czarna miała drugi już atak w ciągu naszego kilkunastowego pobytu w nowym miejscu, miałam ogromne wyrzuty sumienia, że zdecydowałam się tu przyjechać. Rival zaskomlała cicho trącając mnie nosem, po czym podeszła do drzwi.
- Już idę - powiedziałam, zakładając Rival neonowo żółtą bandanę z napisem "nie zaczepiaj mnie" i zapinając ją na smycz.
Przed wyjściem zawołałam jeszcze Tori, która natychmiast pojawiła się pod drzwiami, gotowa na spacer. Wyszłyśmy przejść się bez celu i pozwiedzać okolicę, przynajmiej na tyle na ile Rival da radę.
Długo nie cieszyłyśmy się spacerem we trójkę, bo zza rogu budynku wyłoniła się białowłosa dziewczyna w towarzystwie doga niemieckiego. Wszystko byłoby w porządku, gdyby Tori nie uznała, że dziewczyna wraz z psem znajdują się zbyt blisko Rival, która wciąż była osowiała po ataku. Malinois ruszył z wściekłym ujadaniem w kierunku nieznajomej i zawrocił dopiero na ostre "noga". Na szczęście, psy nie zaczęły się gryźć. Dzięki bogu za te wszystkie treningi obrony...
- Przepraszam - odezwałam się.

Ros?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.