wtorek, 18 kwietnia 2017

od Silvestra cd. Rosalie

-Zrób jej krzywdę a pożałujesz. A lepiej ze mną nie zadzierać...- zagroził mi Rick. Zaśmiałem się w myślach, już nie lubiłem tego typa. Chociaż może jeszcze okaże się miły?
-Haha, nie zamierzam.-zaśmiałem się dość szorstko, po czym wyszedłem ze stajni.
Stała tam oparta o płot Rosalie. Uznałem, że zapytam o rysunek, który tworzyła zanim jej przeszkodziłem.
-Hej, rysujesz, prawda?-zapytałem z ciekawością i oparłem się o płot.
Dziewczyna spojrzała na mnie szybko.
-Tak, rysuję.-odparła i poprawiła grzywkę.
-O, ja czasem też coś naszkicuję.-uśmiechnąłem się.-A ten rysunek, który robiłaś na łące? Mogę go zobaczyć?
-Wiesz...jest jeszcze niedokończony...-powiedziała niepewnie Rosalie.
Przeczesałem ręką włosy i spojrzałem na konie w oddali.
-No dobra, pokażę ci.-zdecydowała się i wyciągnęła szkicownik.
Otworzyła w odpowiednim miejscu "zeszyt" i podała mi. Rysunek był naprawdę piękny, idealnie dopracowane proporcje. W centrum kartki znajdował się łeb konia czystej krwi arabskiej, wyglądał naprawdę realistycznie.
-Wow, naprawdę super ci to wyszło.-powiedziałem szczerze i przyjrzałem się szkicowi.
-Dzięki. To tylko szkic, jeszcze dokończę.-niepewnie wzięła ode mnie szkicownik.
Pokiwałem głową, po chwili ciszy podszedł do nas wysoki blondyn.
-Hej, jestem Jason.-uśmiechnął się promiennie.-Jestem tu stajennym, nie widziałem was wcześniej?
Odwzajemniłem uśmiech, chłopak wydawał mi się być miły.
-W sumie nie dawno przyjechałem, Rosalie też. Jestem Silvester.
-Rosalie.-powiedziała cicho dziewczyna.
Jason uśmiechnął się ponownie.
-Mam do was prośbę-spojrzałem na niego pytająco-czy moglibyście pomóc mi z wyprowadzaniem koni na padoki? Jest ich kilka, a we trójkę będzie szybciej.
Rosalie kiwnęła głową, ja też z chęcią się zgodziłem. Weszliśmy do stajni rozmawiając głównie o koniach, Ros trzymała się z boku, ale też uczestniczyła w rozmowie wtrącając niepewnie swoje zdanie w niektórych momentach.
-Okej, Silvester bierze najpierw Jabłonkę, potem Ikara, Rosalie Melanię i Channel. Ja zajmę się Tupetem i Antykiem.-zarządził.
Rozeszliśmy się do boksów wskazanych koni. Otworzyłem drzwi i założyłem siwej klacz  kantar, po czym przypiąłem do niego uwiąz i wyszedłem z Jabłonką. Na korytarzu stali już pozostali z końmi. Ruszyliśmy na pastwisko, siwa była grzeczne, nie wyrywała się. Obok mnie szła Rosalie z Melanią, która była chyba rasy curly horse. Prowadził Jason razem z fryzem Tupetem. Świetnie~pomyślałem~przynajmniej dowiem się, jak dokładnie idzie się na padoki.  Niedługo potem byliśmy na miejscu.
-To tutaj.-oznajmił Jason wprowadzając Tupeta na wolny padok i robiąc zachęcający gest dłonią, abyśmy poszli w jego ślady.
Zrobiliśmy więc to i po chwili obserwowaliśmy brykające konie.
-No...ja lecę, muszę dać koniom siana. Miło było poznać.-pomachał nam stajenny, odwzajemniłem gest. 
Wskoczyłem na ogrodzenie i obserwowałem bawiące się radośnie konie.  Pomyślałem o Comodo, który pewnie teraz zapoznawał się z końmi z boksów obok.
-Skąd w sumie masz Angel?-skierowałem pytanie do dziewczyny stojącej obok.

>Rosalie? c: <

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.