poniedziałek, 17 kwietnia 2017

od Viktorii cd. Luke'a

Westchnęłam i popchnęłam drzwi do gabinetu pielęgniarki, spojrzałam na blondyna który uśmiechnął się, próbując dodać mi otuchy zapewne.
-Dobry wieczór?-wręcz zapytałam, na fotelu siedziała młoda pielęgniarka  w rudych włosach.
-Co się stało?-zapytała mnie a ja miałam ochotę zamordować ją wzrokiem, "Och! Tylko zraniłam się w rękę i jestem cała od krwi! I właśnie na korytarzu jest ktoś kto wygląda jak Luke Castellan i znowu ugryzł mnie koń! Ale to nic takiego! Przecież tylko zawracam pani głowę" ooo nawet ciekawie wyszło.. można by jej tak powiedzieć, lecz jej wyczekujące i świdrujące spojrzenie szarych oczu zmusiło mnie do kłamstwa. Przecież nie dodam do tego "o! chodzę z bronią po szkole i właśnie planowałam dźgnąć nim chłopaka!  I Baton użarł jego konia, a mnie wypadł nóż i chwyciłam go w locie? lol, przecież każdy uczeń ma broń!" cia....
-Rozcięłam się na boksie Batona.-mruknęłam i usiadłam naprzeciwko kobiety, która zaczęła świdrować mnie wzrokiem, nieugięta patrzyłam się na nią by nie dać po sobie znać że kłamię. Kiwnęła krótko głową i odwinęła prowizoryczny bandaż, rana była dosyć długa ale ważne było to że przestała krwawić.
-Waleczny ten boks-uśmiechnęła się a ja skwitowałam to przewróceniem oczami, podeszła do swojej apteczki i wyjęła jakąś buteleczkę, pewnie wodę utlenioną lub octanisept, będzie szczypało... Chwyciła moją rękę w stanowczy uścisk i wylała troszkę tej pierwszej rzeczy na moją dłoń, musiałam się powstrzymać żeby nie zapiszczeć ale i tak na mojej twarzy można było zauważyć ból...
Przyłożyła tam jeszcze jakiś wacik z maścią odkażającą i zawinęła w bandaż.
-Można dane?-zapytała i wyjęła wielki zeszyt gdzie spisywała uczniów którzy do niej zawitali.
-Viktoria Embress, urodzona 17 czerwca 1998. -wyrecytowałam to jak wiersz, dalej czułam jak lekarstwo piecze mnie w ranę ale starałam się dzielnie wytrzymać.
-Możesz isć.-powiedziała pielęgniarka a ja odetchnęłam i wyszłam na korytarz. O. Matko. Jedyna. Zapomniałam. Super... Zapomniałam na śmierć że na korytarzu czeka Luke... Popatrzył na moją dłoń ze współczuciem, zauważyłam że na moich błękitnych włosach też jest krew, zaschnięta.
-Trafisz do pokoju?-zapytałam, tym razem trochę pewniej, kiwnął głową a ja przez chwilę szłam koło niego. Natknęliśmy się na jakiegoś chłopaka.
-Cześć dupku. To jest Aaron-przedstawił mi tamtego chłopaka
-Ciota, szybko znalazłeś sobie dziewczynę-warknął Aaron, a ja spodziewałam się że zaraz się pobiją... Tego nie chciałam.
-No chyba masz ból dupy, gnojku jeden!-ugh... zaczęli mi się tu wyzywać, usłyszałam kroki więc szepnęłam do nich:
-Peek idzie!-wbiegłam do swojego pokoju a oni powtórzyli moją reakcję, lecz ze swoimi pokojami.
Weszłam do łazienki i umyłam się, założyłam ciepłą piżamę z wilkiem na plecach i zaszyłam się pod kołdrą z książką do polskiego i włączyłam radio. Siedziałam nad tym jakieś 2 godziny...
***
Budziki to zło wcielone. Musiałam wstać wcześniej, bo ruszyły lekcje. Zaczynałam polskim a potem matma i muzyka, mogłam pocieszać się tym że potem idę do stajni na trening.
Ubrałam się jakoś normalnie i wyszłam  z pokoju mijając kłócących się chłopaków, Luke'a i Aarona. Zastanawiało mnie jakie oni mają lekcje... Omawialiśmy dzisiaj lekturę a dokładniej oglądaliśmy film, jakąś operę która była cholernie nudna... Myślałam że zasnę ale ta lekcja wreszcie minęła. Przyszła pora na matematykę na której poradziłam sobie nawet dobrze, zdążyłam złapać 4 z odpowiedzi!! Na muzyce śpiewaliśmy "Oda do radości"... Serio? Miałam to w piątej klasie podstawówki... Wychodząc na korytarz zauważyłam mojego psa, Tenebris która merdała ogonem, dawno nie skakałyśmy... Zapięłam jej obrożę i pobiegłam do pokoju odłożyć plecak i wziąć kliker ze smaczkami. Wzięłam z szafy jeszcze jakąś smycz, ale wiedziałam że nie będzie potrzebna. Zabrałam jakieś drągi na nieużywaną ujeżdżalnie i ustawiłam kilka przeszkód.
-Zaraz skaczesz-szepnęłam-zostań-machnęłam krótko ręką a sama przeskoczyłam to wszystko, były ustawione w jednej linii więc nie było bata że jakąś ominie. Kliknęłam dwa razy i zagwizdałam, zachęcając ją do skoków. Wyleciała przed siebie i skoczyła  z dużym zapasem wszystkie przeszkody, poklepałam ją i tym razem skakałam z nią bo ułożyłam nam "tor" ze slalomem między tym wszystkim. Kiedy ukończyłyśmy dosyć męczący "trening" wyczesałam ją i zajęłam się Amidią która pochłonęła mój kaptur od bluzy i zainteresowała się włosami które miały "inny" kolor niż wcześniej. Zraniona ręka też została skosztowana.
-To co? Dzisiaj poznamy czaprak!-uśmiechnęłam się i zaszłam po jeden z czapraków Gwiazdy, nie miałam serca ich wyrzucić a Dia była do niej bardzo podobna. Czerwony pasował idealnie do jej charakteru, więc na niego padł wybór. Podłożyłam jej czaprak pod nos a ona prychnęła, progres jest!  nie spanikowała. Przejechałam jej jeszcze "okropnym i morderczym stworem" po grzbiecie i wyszłam.
***
Trening!!! Szybko osiodłałam North która już się niecierpliwiła a ja z uśmiechem  na twarzy dosiadłam jej i wjechałam na ujeżdżalnię, trenowałyśmy dzisiaj lotne. Ładnie wszystko (wreszcie zajarzyła! ) ,  jej kara sierść lśniła a ja zadowolona z efektów pozwoliłam jej pogalopować sobie dowolnie, kiedy biegała w różne strony świata, kazałam jej gubić takty w każdym chodzie. Zauważyłam jak ktoś przechodzi koło Akademii, nie wyglądali jak uczniowie. Jeden z nich wskazał na nas i wyjął coś z kieszeni... Usłyszałam ogłuszający pisk i zdążyłam zauważyć kopyta North odbiegającej gdzieś w cholerę.
Cała scena musiała być cholernie kompromitująca, leżałam na ziemi w próbie złapania oddechu. Moja instruktorka uspokoiła North i pobiegła ochrzanić chłopaków, jeden z nich zwiał zostawiając tego który spłoszył mi klacz na pastwię losu... i mnie. Żałowałam że nie mam noża. Leżąc tak, usłyszałam kroki i odgłos kopyt.
-Widziałeś wszystko? -zapytałam, domyślając się że to Luke- super! czekam na kolejną kompromitacje, losie!-warknęłam w stronę nicości. Blondyn przyglądał mi się z zainteresowaniem a ja pogłaskałam North która przyszła powąchać "nowego".




>Lucz? ^^ <

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.