piątek, 7 kwietnia 2017

od Viktorii cd. Rush'a

-Zajedziesz tego arabka-wymruczałam wściekła ale zabrałam Dię z pastwiska w towarzystwie uśmiechniętego Rusha, którego chyba mogłam nazywać moim chłopakiem... Źrebak ciągnął do Francuza który też chciał jeszcze pobawić się z młodą klaczką próbującą zakosztować jego srebrną grzywą. Mój źrebaczek wbiegł do boksu i zaczął chłonąć siano.
-Muszę zapleść North grzywę i ogon..-powiedziałam do Dii która planowała pożreć moją bluzę.
-Twój dostojny lamorożec chyba woli bluzę od siana- zaśmiał się Rush a ja klepnęłam go po ramieniu, zaczął się jeszcze bardziej śmiać. Wyszłam z boksu karego szatanka i przeszłam do drugiego gdzie stała moja czempionka, pogłaskałam ją i dałam jej marchewkę którą schrupała ze smakiem i domagała się jeszcze, zignorowałam ją i weszłam do boksu. North cofnęła się grzecznie o parę kroków i dała mi wejść. Pogłaskałam ją i sięgając po gumeczki do grzywy zaczęłam robić jej koreczki, zajęło mi to jakieś 30 minut bo Życzenie Północy musiała zacząć panikować gdy jedna gumeczka pękła i lekko uderzyła ją w szyję. Z robieniem kłosa na ogonie było prosto, nie trwało to długo bo jakieś 10 minut.
-Chodź tu ty moje Życzenie, teraz tylko wyczyścimy Cię, derka i idziemy spać.-powiedziałam i pogładziłam ją po pysku odkładając szczotkę i sięgając po zgrzebło. Nie miała wielu zaklejek więc mogłam przejść do czyszczenia jej kopyt które były cholernie zabłocone. Z tylnymi było gorzej bo musiałam uważać na jej ostatni wybryk gdy to odkryła że może sobie bezkarnie wyrywać nogę podczas czyszczenia, tym razem obyło się bez jej wygłupów. Zapięłam derkę z Eskadronu, dałam całuska w chrapy i wyszłam z boksu kierując się do mojego pokoju. Szybko przygotowałam ubrania na jutrzejszy dzień i biały czaprak z Eskadronu. Przebrałam się do piżamy i wcisnęłam się pod kołdrę by wstać wypoczętą, nastawiłam budzik na 5.30 by ogarnąć Northie. Zasnęłam.
-Tori, czas wstawać. Jest 6!-powoli docierało do mnie to co mówi do mnie chłopak, zerwałam się momentalnie z łóżka, poprawiając ramiączko piżamy które chamsko się zsunęło.
-Przejazdy!-krzyknęłam i wparowałam z ubraniami do łazienki szybko rozczesując włosy i spinając je w warkocz. Wybiegłam tak szybko jak się tam znalazłam, już ubrana.
-No, chyba pobiłaś rekord w ubieraniu się.-powiedział Rush uśmiechając się a ja pacnęłam go lekko. Pobiegłam do stajni zarzucając sobie na ramię torbę. Ściągnęłam z North czaprak i osiodłałam najszybciej jak mogła, Wish'ie popatrzyła na mnie z wyrzutem bo nie pozwoliłam dokończyć jej porannego owsa. Wprowadziłam ją do przyczepy i sama wysiadłam i ułożyłam się wygodnie na miejscu pasażera, koło mnie usiadł Ru a ja czekałam na naszego weterynarza i Jasona który miał prowadzić.
-To co, jedziemy?-wyżej wspomniany stajenny wszedł do auta i uśmiechnął się do  mnie, jego uśmiech był powalający.
-Tak.-zaśmiałam się kiedy w ramie uderzył mnie weterynarz, oparłam głowę o ramię Rusha i próbowałam sobie coś przypomnieć...-TORBA!-krzyknęłam przerażona-zapomniałam torby!-przerażenie sięga zenitu...
-Ktoś tu coś zapomniał?-usłyszałam szyderczy śmiech Aleu która właśnie wysypała zawartość nowej torby na ziemię, ja ją kiedyś zabiję a trupa spalę na stosie i egzorcyzmy odprawię co by mnie nic nie opętało...
-Aleu!-krzyknęłam ale nie wysiadłam, za mnie wysiadł Rush który wyrwał dziewczynie torbę i kazał spadać na drzewo banany prostować (bardziej wulgarnie...), pozbierał moje rzeczy i wszedł z powrotem do auta, siadając koło mnie i podając już uzupełnioną torbę.
-Dziękuję-powiedziałam i przytuliłam go, Jas zaśmiał się i ruszył autem.
-Tylko mi tu nic więcej nie odwalajcie! Przy was jest weterynarz!-puścił do nas oko i wyjechał z podwórza Dressage Academy. Mijaliśmy wiele łąk i lasów, w towarzystwie rytmicznych uderzeń kopyt Życzenia Północy. Znowu mówiłam do niej imieniem z zawodów...


>Ru? c: <

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.