Chłopak wyszedł ze stajni wręcz rozpromieniony. Nie myślałam że jeden, krótki pocałunek mógłby go tak rozweselić. Wenus zaczęła wariować więc wypuściłam ją z rąk.
- Podoba się? - zapytał mnie z uśmiechem Sam, pokiwałam radośnie głową i poklepałam się w nogę. Psina przybiegła do mnie, wywracając się i wywołując u mnie śmiech. Zjedliśmy wspólnie śniadanie wciąż błąkając się tu i tam bez celu. Wciąż rozmyślałam o całej tej sytuacji z tatą i w ogóle byłam jakaś taka rozkojarzona. Poszliśmy do mojego pokoju ogarnąć jakieś miejsce dla Wenus.
- Zostawię jej to imię - zdecydowałam, kładąc psinę na łóżko. Spojrzałam na zegar, została nam godzina do wigilii w akademii. Sam poszedł przebrać się w garnitur, wyglądał całkiem seksownie.
- Wyglądam jak debil - burknął, przyglądając się mi. Podeszłam do niego, uśmiechając się.
- Wcale nie! - powiedziałam, poprawiając mu krawat. W odpowiedzi zaśmiał się.
- Czy panna Nicole pójdzie ze mną na wigilijkę? - zapytał, przyjęłam jego "zaproszenie" i założyłam buty na niewysokim obcasie.
Nie wiedziałam co sądzić o dzisiejszym pocałunku. Może to nic nie znaczyło? W końcu oboje zachowywaliśmy się trochę jakby nic się nie stało. Wiedziałam jedno. Był tym który zmieni moje życie i tym który skradnie moje serce.
***
Ze spokojnej wigilii zrobił się totalny bajzel. Polało się trochę procentów, nigdzie nie było zabronione, by podczas takich "imprez" nie można pić alkoholu. Sam nalał mi i sobie szampana.
We trójkę, bo jeszcze jakaś blondynka się przysiadła, opróżniliśmy całą butelkę. Jeden z uczniów podał nam po butelce piwa. Na szczęście byłam na tyle trzeźwa by opanować się i więcej już nie pić. Podzieliliśmy się opłatkiem, mniej więcej w połowie całej imprezy. Nie wiem, kto normalny puszcza jakąś śmietanę, zamiast kolęd. Po kolejnych kilku godzinach, stwierdziliśmy z Samem, że się zwijamy. Przystałam na to z radością. Pożegnaliśmy się, i poszliśmy do pokoi. Snułam się po całym pokoju bez celu, przebrałam się w coś luźniejszego i poszłam do Sama razem z Wenus.
Zapukałam do drzwi, otworzył mi Sam. Wenus wbiegła za mną, ślizgając się po podłodze. Chłopak pogłaskał ją za uszami, przyglądając się mi. Stwierdziłam że dzisiaj wigilia i nie chcę jej spędzać sama. Wzięłam jego laptopa i włączyłam znanego mi wręcz na pamięć Kevina. Gdzieś w połowie filmu zasnęłam dość głębokim snem.
***
Obudziłam się dość wcześnie jak na siebie. Sama nie było obok mnie, tak jak wcześniej. Co on ma jakiś zwyczaj czy co? Wstałam i zaczęłam go szukać, znalazłam go w łazience. Wyglądał strasznie, włosy miał zmierzwione i w ogóle blado wyglądał.
- Mówiłam, żebyś tyle nie pił! - roześmiałam się, klękając obok niego. Dopiero teraz zauważyłam Wenus, która ciągała go za bluzkę. Sam wydał z siebie ciche "mhm" i zamknął oczy. Położyłam rękę na jego włosach i uśmiechnęłam się słabo.
- Zaraz ci coś przyniosę - powiedziałam, wstając i szybko znajdując apteczkę. Niestety nie znalazłam niczego co mogłoby mu pomóc.
- Zostawiam z tobą Wenus i jadę ci coś kupić, ogarnij się trochę okey? - uśmiechnęłam się do niego pocieszająco. Chłopak tylko spojrzał na mnie wzrokiem "Nicole, to przecież nie możliwe". Zarzuciłam na siebie kurtkę, wyszłam z pokoju Sama i poszłam do swojego auta. Na szczęście miałam kluczyki przy sobie więc nie musiałam się wracać do pokoju.
***
Zaparkowałam przed akademią, zabierając ze sobą rzeczy które zakupiłam w aptece. Usłyszałam za plecami znajomy głos:
-Nicole?- odwróciłam się by zobaczyć kto mnie woła.
-Tata? Co ty tutaj robisz?- zdziwiłam się jego widokiem, w prawdzie mówił że po mnie przyjedzie ale nie myślałam że naprawdę.
-Wracasz do domu!- krzyknął i wręcz szarpnął mnie za ramię. Miał mocny uścisk, zabolało gdy mu się wyrwałam.
-Nie! Nigdzie nie wracam!
-Nie chcę słyszeć sprzeciwu!
-Zostaw mnie, wynoś się stąd!- krzyknęłam po czym weszłam do akademii i wręcz wbiegłam do pokoju Sama. Chciało mi się płakać, jednak nie dałam tego po sobie poznać.
-Nicole?- usłyszałam cichy głos Sama z głębi pokoi.
-Już jestem- odpowiedziałam lekko drżącym głosem. Zdjęłam kurtkę i buty, po czym odłożyłam zakupy na blat kuchenny. Wstawiłam wodę i przygotowałam leki dla Sama.
-Dasz radę tu przyjść?- przetarłam oczy by nie było widać że prawie płakałam.
-Tak...- odpowiedział a po chwili przyszedł do kuchni.
>wiesz że chce ruchanko ( ͡° ͜ʖ ͡°) ale takie fajne ruchanko ( ͡° ͜ʖ ͡°) ~ Sam Winchesta
>Okey xDD ja w sumie też ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Sam? XDD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.