- Swoją drogą, jestem Sam Winchester. - przedstawił się.
- Nicole. - odparłam krótko i poprawiłam włosy szybkim gestem widząc że zauważył siniaka. Oblałam się rumieńcem. - Zaprowadzisz mnie do dyrektorki? - zapytałam rozkojarzona, pokiwał głową i poszedł przodem. Nagle jak na złość zaczęło padać. Po chwili byliśmy już przed budynkiem, Sam przepuścił mnie przodem. Podziękowałam grzecznie i rozejrzałam się dookoła. Wydałam z siebie ciche "wow". Sam zaprowadził mnie do gabinetu dyrektorki. Otworzyłam drzwi i weszłam sama.
-Dzień dobry- przywitałam się zamykając za sobą drzwi.
-Dzień dobry, ty pewnie jesteś Nicole Frost?- uśmiechnęła się do mnie dyrektorka na oko z czterdzieści lat.
-Tak, miło mi- uśmiechnęłam się.
-Mów mi Pani Peek- wyciągnęła do mnie rękę którą uścisnęłam.
-Ta pogoda dzisiaj to trochę nie najlepsza- zaśmiała się.
-Racja, ładnie mnie przywitało- także się zaśmiałam. Po chwili otrzymałam klucze, rozmawiałyśmy chwilę po czym dość wesoła wyszłam z pokoju. Na mojej twarzy szybko zagościła powaga gdy zobaczyłam chłopaka, ale nie minęła minuta i już szczerzyłam się do niego.
- Pójdę się rozpakować. - powiedziałam, kierując się do pokoju.
- Spoko. Zaczekam w stajni. Z ciekawości... - zaczął, spojrzałam na niego, wydając krótkie "hmm?" - Miałem w planach popracować z tamtym dupkiem, przyłączysz się? - zapytał. Skinęłam głową i pożegnałam się ze Samem, kierując się do pokoju.
***
-Wróciłem! Mamo, Tato? Colli gdzie rodzice?- usłyszałam głos brata w przedpokoju.
-Nie ma ich od około dwóch miesięcy- odpowiedziałam nawet nie wstając z fotela.
-I zostawili cię tak samą?
-Ta...
-Colli- stał na przeciw mnie. Nie dokończył zdania. Patrzył się na mnie z ciszą, w jego oczach było widać strach. A może nawet przerażenie?
-Proszę nie... Znowu...- wydusił tylko to z siebie i podszedł do mnie. Przytulił mnie mocno. Potrzebowałam tego jak cholera.
-Pokaż mi plecy- powiedział.
Wstałam i zdjęłam bluzkę.
***
Zbliżał się wieczór, zdążyłam bardzo szybko rozpakować swoje rzeczy. Weszłam do stajni i przywitałam się z Samem.
- Teren? - zapytał, zmieniając zdanie o treningu.
- A mówią że to kobiety są zmienne. - burknęłam, siodłając konia Pokera. Nie chciałam by Demo spierdzielił mi pierwszy dzień w akademii. Poradziłam sobie dość sprawnie. Sam dosiadł prędko hanowera i wyjechał dalej. Błyskawicznie wsiadałam na swojego rumaka. Ruszyliśmy stępem, Sam znacznie oddalił się od mojego konia. Zrozumiałam od razu o co chodzi. Po wjechaniu na ścieżkę ruszyliśmy kłusem.
- Więc... jak tu trafiłaś? - zagaiłem.
-To długa historia...- zaśmiałam się.
-Ja mam czas- wzruszył ramionami.
-Ech... No dobra- zgodziłam się z niechęcią. Może wyglądam na taką co lubi się chwalić ale tak serio to nie lubię mówić o sobie. Szczególnie znajomym czy komukolwiek. Rzadko ktoś trafia się "godny" mojego zaufania.
-A więc zacznijmy od tego że pochodzę z cholernie bogatej rodziny. Miałam wręcz perfekcyjne oceny. Dostałam szansę na stypendium w Oxfordzie. Jednak im odmówiłam. Mój brat także interesował się końmi i zaraził mnie tym. Wolałam jechać właśnie tutaj. Więc powiedziałam im że jadę do Oxfordu. Dzisiaj rano, mój tata jakoś dowiedział się że go okłamałam
-I cię uderzył?- przerwał mi Sam. Spojrzałam na niego zdziwiona.
Nikt nie był tak bezpośredni. Nikt, nigdy by tak po prostu mi nie przerwał i nie zapytał.
-Widziałeś?- dałam radę tylko to wydusić. Pokiwał twierdząco głową. Jechaliśmy dłuższą chwilę w ciszy. Szczerze mówiąc zadziwił mnie.
-A ty?- uśmiechnęłam się do niego, jak gdyby nigdy nic. W odpowiedzi uśmiechnął się lekko zdziwiony moją szybką zmianą humoru.
Sam? :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.