Strony

wtorek, 26 grudnia 2017

Od Nicole cd. Sama

Chłopak wyszedł ze stajni wręcz rozpromieniony. Nie myślałam że jeden, krótki pocałunek mógłby go tak rozweselić. Wenus zaczęła wariować więc wypuściłam ją z rąk.
- Podoba się? - zapytał mnie z uśmiechem Sam, pokiwałam radośnie głową i poklepałam się w nogę. Psina przybiegła do mnie, wywracając się i wywołując u mnie śmiech. Zjedliśmy wspólnie śniadanie wciąż błąkając się tu i tam bez celu. Wciąż rozmyślałam o całej tej sytuacji z tatą i w ogóle byłam jakaś taka rozkojarzona. Poszliśmy do mojego pokoju ogarnąć jakieś miejsce dla Wenus.
- Zostawię jej to imię - zdecydowałam, kładąc psinę na łóżko. Spojrzałam na zegar, została nam godzina do wigilii w akademii. Sam poszedł przebrać się w garnitur, wyglądał całkiem seksownie.
- Wyglądam jak debil - burknął, przyglądając się mi. Podeszłam do niego, uśmiechając się.
- Wcale nie! - powiedziałam, poprawiając mu krawat. W odpowiedzi zaśmiał się.
- Czy panna Nicole pójdzie ze mną na wigilijkę? - zapytał, przyjęłam jego "zaproszenie" i założyłam buty na niewysokim obcasie.
Nie wiedziałam co sądzić o dzisiejszym pocałunku. Może to nic nie znaczyło? W końcu oboje zachowywaliśmy się trochę jakby nic się nie stało. Wiedziałam jedno. Był tym który zmieni moje życie i tym który skradnie moje serce.

***

Ze spokojnej wigilii zrobił się totalny bajzel. Polało się trochę procentów, nigdzie nie było zabronione, by podczas takich "imprez" nie można pić alkoholu. Sam nalał mi i sobie szampana.
We trójkę, bo jeszcze jakaś blondynka się przysiadła, opróżniliśmy całą butelkę. Jeden z uczniów podał nam po butelce piwa. Na szczęście byłam na tyle trzeźwa by opanować się i więcej już nie pić. Podzieliliśmy się opłatkiem, mniej więcej w połowie całej imprezy. Nie wiem, kto normalny puszcza jakąś śmietanę, zamiast kolęd. Po kolejnych kilku godzinach, stwierdziliśmy z Samem, że się zwijamy. Przystałam na to z radością. Pożegnaliśmy się, i poszliśmy do pokoi. Snułam się po całym pokoju bez celu, przebrałam się w coś luźniejszego i poszłam do Sama razem z Wenus.
Zapukałam do drzwi, otworzył mi Sam. Wenus wbiegła za mną, ślizgając się po podłodze. Chłopak pogłaskał ją za uszami, przyglądając się mi. Stwierdziłam że dzisiaj wigilia i nie chcę jej spędzać sama. Wzięłam jego laptopa i włączyłam znanego mi wręcz na pamięć Kevina. Gdzieś w połowie filmu zasnęłam dość głębokim snem.

***

Obudziłam się dość wcześnie jak na siebie. Sama nie było obok mnie, tak jak wcześniej. Co on ma jakiś zwyczaj czy co? Wstałam i zaczęłam go szukać, znalazłam go w łazience. Wyglądał strasznie, włosy miał zmierzwione i w ogóle blado wyglądał.
- Mówiłam, żebyś tyle nie pił! - roześmiałam się, klękając obok niego. Dopiero teraz zauważyłam Wenus, która ciągała go za bluzkę. Sam wydał z siebie ciche "mhm" i zamknął oczy. Położyłam rękę na jego włosach i uśmiechnęłam się słabo.
- Zaraz ci coś przyniosę - powiedziałam, wstając i szybko znajdując apteczkę. Niestety nie znalazłam niczego co mogłoby mu pomóc.
- Zostawiam z tobą Wenus i jadę ci coś kupić, ogarnij się trochę okey? - uśmiechnęłam się do niego pocieszająco. Chłopak tylko spojrzał na mnie wzrokiem "Nicole, to przecież nie możliwe". Zarzuciłam na siebie kurtkę, wyszłam z pokoju Sama i poszłam do swojego auta. Na szczęście miałam kluczyki przy sobie więc nie musiałam się wracać do pokoju.

***

Zaparkowałam przed akademią, zabierając ze sobą rzeczy które zakupiłam w aptece. Usłyszałam za plecami znajomy głos:
-Nicole?- odwróciłam się by zobaczyć kto mnie woła.
-Tata? Co ty tutaj robisz?- zdziwiłam się jego widokiem, w prawdzie mówił że po mnie przyjedzie ale nie myślałam że naprawdę.
-Wracasz do domu!- krzyknął i wręcz szarpnął mnie za ramię. Miał mocny uścisk, zabolało gdy mu się wyrwałam.
-Nie! Nigdzie nie wracam!
-Nie chcę słyszeć sprzeciwu!
-Zostaw mnie, wynoś się stąd!- krzyknęłam po czym weszłam do akademii i wręcz wbiegłam do pokoju Sama. Chciało mi się płakać, jednak nie dałam tego po sobie poznać.
-Nicole?- usłyszałam cichy głos Sama z głębi pokoi.
-Już jestem- odpowiedziałam lekko drżącym głosem. Zdjęłam kurtkę i buty, po czym odłożyłam zakupy na blat kuchenny. Wstawiłam wodę i przygotowałam leki dla Sama.
-Dasz radę tu przyjść?- przetarłam oczy by nie było widać że prawie płakałam.
-Tak...- odpowiedział a po chwili przyszedł do kuchni.



>wiesz że chce ruchanko ( ͡° ͜ʖ ͡°) ale takie fajne ruchanko ( ͡° ͜ʖ ͡°) ~ Sam Winchesta
>Okey xDD ja w sumie też ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Sam? XDD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.