Wstałam dość wcześnie rano. Wykonałam poranną rutynę po czym ubrałam na siebie czarne jeansy i czarną bluzę z nadrukiem róży. Dołożyłam jeszcze jakieś trampki i byłam gotowa. Wzięłam plecak i zakładając go na jedno ramię wyszłam z pokoju zamykając go na klucz. Podeszłam do kawiarenki kupując jakieś lekkie śniadanie. Wzięłam swoje zamówienie i poszłam pod klasę lekcyjną.
***
Lekcje odbyły się bez zbędnych komplikacji. Niestety jako nowa osoba musiałam się przedstawić, ale to nie sprawiło mi problemu. Zmierzałam teraz w stronę stołówki by zjeść obiad. Ponieważ nie byłam zbytnio głodna, spokojnie nie odchudzam się, wzięłam tylko sałatkę z kurczakiem i do tego sok porzeczkowy. Usiadłam przy wolnym stoliku i postawiłam na nim jedzenie oraz szklankę. Zaczęłam się zastanawiać kiedy w końcu uda mi się spotkać z Nathanem. Z rozmyślań wyrwał mnie głos.
- Mogę? - usłyszałam.
Podniosłam głowę. Zobaczyłam ja przed moim stolikiem stoi dość wysoki blondyn.
- Em.. Tak, tak. - powiedziałam delikatnie się uśmiechając.
W myślach skrytykowałam moje zachowanie, ale cóż teraz komuś mogę pokazać swoją wyćwiczoną miłą stronę.
- Smacznego. - powiedziałam.
Żebyś się tym udławił i nigdy więcej nie wstał. pomyślałam. W duchu zaśmiałam się widząc na twarzy chłopaka delikatny uśmiech.
- Dzięki. Wzajemnie. - zaśmiał się.
Gościa pierwszy raz na oczy widzę, ale z łatwością stwierdzam, że jest nowy. Co za ironia losu, że ja też jestem nowa? Ale cóż trzeba sobie jakoś radzić. Do końca posiłku nikt się nie odezwał. Z jednej strony to nawet dobrze bo jeszcze bym go zniechęciła swoim troszku podłym charakterem. Wyczujcie ten sarkazm. Chłopak po skończeniu posiłku odniósł swój talerz i wyszedł z pomieszczenia. Ja natomiast dopiłam swój sok i wyjęłam z plecaka zeszyt. Zaczęłam odrabiać pracę domową. Skoro i tak każdy zajmuje się tu sobą to co mi szkodzi. A po za tym co ja się przejmuję. Gdy skończyłam stołówka była w większości pusta. Schowałam zeszyt i po odniesieniu talerza wyszłam na zewnątrz. Idąc do budynku internatu zauważyłam chłopaka ze stołówki. Akurat palił. Też bym zapaliła, a dym, który czuję tylko zwiększa to pragnienie. Podeszłam cicho do niego stając po przeciwnej stronie drzewa.
- Palenie szkodzi. - powiedziałam zakładając maskę grzecznej dziewczynki.
Zauważyłam, że chłopak rozejrzał się, ale widocznie nikogo nie zauważył.
- Ludzie szybciej umrą od straszenia. - powiedział spokojnie.
Fajnie by było kogoś tak zabić. Najpierw przestraszyć na śmierć, a później spalić. Tak to bardzo fajny pomysł.
- A od papierosów to nie? - zapytałam.
Ech nienawidzę tego mojego słodkiego głosiku, ale niestety już nie raz zdziałał cuda.
- Również, ale to już idzie powoli. - zaśmiał się.
Hehehe, nie śmieszne. W końcu postanowiłam wyjść z cienia. Na twarzy przybrałam słodki uśmiech.
- No, no. Ładnie to tak straszyć? - zapytał śmiejąc się.
- Wiesz, mam w planach zabicie człowieka, więc radzę uważać. - uśmiechnęłam się słodko.
No i wylazła na wierzch moja prawdziwa natura.
- Nie dałabyś rady. - powiedział pewny siebie.
- Myślę, że taki słodki laluś jak ty nie chciałby się o tym przekonać na swojej skórze. - no i zmieniłam wyraz swojej twarzy ze słodkiej i uśmiechniętej na obojętną.
- Nazwałaś mnie słodkim lalusiem? - zapytał wstając przy okazji depcząc papierosa.
- No bo wiesz zapewne dla takich jak ty dramatem byłaby źle ułożona fryzura lub brak modnych ciuchów. Więc tak. Tak cię nazwałam. Po za tym co ty zrobiłeś?! Tego papierosa było jeszcze dużo. - spojrzałam na niego z wyrzutem.
Nie dałam mu szansy na odpowiedź odchodząc od niego. Prychnęłam pod nosem szydząc z tej głupiej wymiany zdań. Trochę zirytowana poszłam w stronę swojego pokoju. Otworzyłam drzwi kluczykiem i po chwili znalazłam się w środku. Szybko się przepakowałam. Lekcje odrobiłam na stołówce, więc nie muszę się o to martwić. Po upewnieniu się, że wszystko zrobiłam ponownie wyszłam z pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i ruszyłam w stronę kawiarenki. Miałam nadzieję na spotkanie z Nathanem. Ruszyłam w znaną mi drogę. W ręce trzymałam książkę, którą miałam zamiar przeczytać. Weszłam do środka i zamówiłam sobie gorącą czekoladę i kilka ciastek. Po chwili otrzymałam parujący kubeczek oraz talerzyk ze słodyczami. Usiadłam przy stoliku w kącie i zaczęłam czytać od czasu do czasu rozkoszując się smakiem gorącej czekolady. Zauważyłam przede mną ruch więc dyskretnie rozejrzałam się po pomieszczeniu. Przy niektórych stolikach siedzieli nastolatkowie. Niektórzy, tak jak ja, czytali lub coś pisali, a inni po prostu rozmawiali. Przy kasie stało kilka osób jednak nie mogłam stwierdzić kto to. Niestety Nathana nie zauważyłam. Upiłam sporego łyka jeszcze ciepłego napoju i wróciłam do czytania. Niestety ktoś mi to perfidnie przerwał.
- Tęskniłaś? - powiedział męski głos, który był mi znany zaledwie kilka godzin.
Fabian?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.