sobota, 6 stycznia 2018

Od Nicole cd. Sama

Po jakimś czasie zaczęłam robić się śpiąca. Starałam się nie zasypiać bo wiedziałam że skończy się to koszmarem, z którego nie będę mogła się wybudzić. Przed chwilą byłam na badaniach, z tego co słyszałam nie wypadły najlepiej. Nie czułam się tu dobrze, to przeklęte miejsce przypominało mi o tych wspomnieniach które tak bardzo starałam się wyprzeć przez ostatnie lata. Cieszyłam się chociaż że Sam jest ze mną, czułam się przez to bezpieczniej. W końcu jednak i tak zasnęłam.

***

Z dość głębokiego snu wybudził mnie nagły atak kaszlu. Sam który siedział obok na krześle, poderwał się i pomógł mi usiąść. Ucisk w gardle był niemiłosierny. Chłopak nalał mi herbaty z termosu, z trudem wszystko wypiłam, szybko oddałam mu pusty kubek.
- Ciii, już dobrze - przytulił mnie do siebie. Zacisnęłam powieki, powstrzymując łzy. Znowu dopadł mnie atak kaszlu, odsunęłam się i ukryłam twarz w dłoniach, zaczęłam szlochać. Czułam się okropnie, ból był nie do zniesienia a na dodatek wszystkie te wspomnienia.
- Chcesz uspokajające? - zapytał, pokiwałam głową i wychrypiałam ciche "proszę". Sammy otulił mnie kocem i podał pluszaka po czym poszedł szukać pielęgniarki. Po paru minutach wręcz wbiegł do pokoju. Nalał do kubka herbaty i podał mi lekarstwa z napojem. Wypiłam je powstrzymując grymas bólu i podziękowałam mu zachrypniętym głosem.
- Zostaniesz tu, prawda? - wychrypiałam. Pokiwał twierdząco głową, uśmiechnęłam się lekko.
- Kicia, idź już spać. Jutro porozmawiamy - dodał i przykrył mnie kocem. Sam usiadł na podłodze, trzymał mnie za rękę, delikatnie głaszcząc. Po jakimś czasie zasnęłam.

***

Stało się to czego się obawiałam, wróciły te przeklęte koszmary. Z trudem udało mi się wybudzić, rozejrzałam się po pokoju. Nie było Sama. Zaczęłam się lekko trząść i panikować, nie wiedziałam co się dzieje. Po chwili do pokoju wszedł brunet, chowając telefon do kieszeni.
- Nicole? - przeraził się widząc moją bladą ze strachu twarz. Podbiegł do mnie i spojrzał na mnie zmieszany. Chciałam mu coś powiedzieć, ale nie miałam kompletnie siły, ból był nie do zniesienia. Chłopak nalał mi herbaty z termosu, z niechęcią wypiłam czując jak napój pali mi gardło.
- Co się stało? - spytał zatroskany gdy oddałam mu kubek.
- Przestraszyłam się jak zobaczyłam że cię nie ma- wychrypiałam. Nie chciałam mu mówić o koszmarach, wystarczy już mu zmartwień.


Sammy? Rozjebka totalna :D


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.