środa, 6 grudnia 2017
od Viktorii cd. Ricka
Po moim pytaniu zapadła cisza. Bałam się, że chłopak odmówi.
- Okey, spoko - odpowiedział szybko i uśmiechnął się do mnie.
- Serio? - uniosłam brew, nie dowierzając w to co słyszę.
- Tak. Miałem tak samo z Soulem. W sumie to nadal mam, ale jest tak uparty i cholernie wredny że dałem sobie spokój.
-Sugerujesz że Dia będzie taka sama? - westchnęła mdziewczyna, obracając źdźbło trawy w dłoniach.
- Może... Ale w większości zależy to od ciebie. Jeśli jesteś tak samo uparta jak ona to ci się uda - wyszczerzył się. Szybko zgasiłam ten jego uśmieszek idioty.
- No w tym wypadku to masz rację. Ale z tobą to nie wiem, jeszcze Cie kopnie i będzie trzeba opatrywać biedaczka.
- No bez przesady
-Przecież ty już syczałeś na zwykłą wodę utlenioną.- zaśmiałam się na co zmierzył mnie zabójczym wzrokiem. Zagwizdałam cicho, klacz przybiegła do mnie, cała uwalona od błota, trzymająca w pysku liście. Wyciągnęłam jej rośliny i podpięłam uwiąz, Rick zrobił to samo z Soulem. Było już ciemno. Pewnie właśnie odwaliłam samobójstwo, ale oparłam się rękami o grzbiet klaczy i podciągnęłam do góry. Poruszyła uszami ale zignorowała to. Zsunęłam się na dół i odetchnęłam z ulgą. Zrobiłam tak jeszcze dwa razy, kusiło mnie żeby na nią wsiąść i pogalopować w cholerę. Ale nie mogłam, jeszcze nie dzisiaj. W oczach klaczy skrzyło się szaleństwo i dzikość. A może wolność? Westchnęłam cicho, i wolnym krokiem skierowałam się do akademii. Rick szedł kilka kroków za mną, wstrzymywał karusa przed odwaleniem dziwnych rzeczy. Po dobrych dwudziestu minutach wróciliśmy do stajni, chłopak odstawił Soula do boksu a ja zabrałam lonżę i ogłowie. Zabrałam klacz na lonżownik, mając w planach wieczorną lonżę. Niewielki budynek był zajęty, więc przeszłam się z nią na ujeżdżalnię. Światła rzucały niewielkie światło, ale wystarczało na tę pół godziny czy tam godzinę. Puściłam klacz luzem, zniżyła głowę i ruszyła szybkim kłusem. Zwolniłam ją szybkim "prrr", karuska przeszła do stępa i zmieniła samowolnie kierunek. Roześmiałam się i pogoniłam ja do kłusa, a zaraz potem do galopu. Zmiany nogi przychodziły jej z łatwością. Nasze ćwiczenia trwały jeszcze dobre dwadzieścia minut. Potem wzięłam ją bliżej siebie i z pomocą schodków wsiadłam na Dię. Wzdrygnęła się i spięła mięśnie. Pogłaskałam ją delikatnie po szyi, klacz przeszła kilka kroków stępem. Poklepałam ją i zsiadłam, decydując się by więcej jej dzisiaj nie stresować. Odstawiłam ją do boksu i wyczyściłam, dodając witamin do kolacji konia. Poszłam do pokoju, Tenebris z radością mnie przywitała i przewróciła na łóżko i wylizała mi twarz swoim szorstkim językiem. Odepchnęłam ją delikatnie, dając jej do zrozumienia że to już koniec zabawy. Wstałam i poszłam do łazienki się umyć. Po piętnastu minutach, już w piżamie położyłam się do łóżka i zabrałam się za Pentagram. Po przeczytaniu kilku rozdziałów zamknęłam książkę i poszłam spać.
***
Obudził mnie mój jakże zajebisty budzik. Przynajmniej był piątek. Wytargałam się z łóżka i postanowiłam, że odpuszczę sobie dzisiejsze lekcje. Osiodłałam North i zaprowadziłam ją na ujeżdżalnię. Ustawiłam sobie parkur, kilka cavaletti i drągi. Dosiadłam klaczy i ruszyłam stępem, w każdym narożniku robiłam wolty, potem robiłam zmiany kierunku i dodania w tym chodzie. Powtórzyłam w kłusie, dodając drągi z wężykiem na długich ścianach. Po dwudziestu minutach zagalopowałam, pogłębiając dosiad w momencie gdy klacz strzeliła barana tylnymi nogami. Zwolniłam ją i jeszcze raz przeszłam do wyższego chodu bez większych problemów. Skoczyłyśmy dwa razy cavaletti a potem najechałam z klaczą na pierwszą przeszkodę, jaką był czerwono biały krzyżak. North postawiła uszy do przodu i przyspieszyła, wstrzymałam ją i poluzowałam wodze przed skokiem. Wylądowałyśmy gładko po drugiej stronie, poklepałam ją po obu stronach szyi i skierowałam ją na kolejną przeszkodę. Po skoczeniu, tym razem nieco niezdarnym, przeszłam do kłusa i znowu zaczęłam jeździć drągi. Przy furtce stał Rick. Pomachałam mu uśmiechnięta.
< Riczuuu? >
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.