Poszliśmy do kafejki, gdzie było dość dużo ludzi. Byłam cholernie wdzięczna za to że Sam kupił mi gorącą czekoladę i ciasto, wręcz umierałam z głodu! Usiedliśmy przy jakimś wolnym stoliku przy oknie. Delektowałam się smakiem ciasta i popijałam czekoladę co jakiś czas, przetarłam chusteczką usta, które nieco ubrudziłam czekoladą i bitą śmietaną. Sam uśmiechnął się do mnie słodko i popił trochę swojego napoju. Po zjedzeniu i napiciu się, wyszliśmy z kawiarenki i przeszliśmy się na spacer. Akurat przestał padać śnieg, ludzi było chyba przez to mniej.
Wykorzystałam chwilę nie uwagi chłopaka, szybko zrobiłam śnieżkę i rzuciłam w plecy chłopaka. Sam odwrócił się ale byłam przygotowana i gotowa rzuci w niego ponownie. Zaśmiał się podnosząc ręce do góry, w geście poddania. Roześmiałam się i oparłam jedna rękę na kolano. Po chwili oberwałam w plecy od chłopaka śnieżką.
- Tak się bawisz? - zapytałam, śmiejąc się, rzuciłam w niego śnieżką i popchnęłam go ze śmiechem na biały puch.
- No ale że aż tak brutalnie? - Sam wręcz wyciągnął się na śniegu.
- Oj przesadzasz... Zresztą to było lekkie - na moich ustach zagościł szeroki uśmiech.
- Tak, oczywiście. Wiesz, powinnaś w boksie wystartować - wyszczerzył się.
- Nie moje klimaty- wzruszyłam ramionami- Wstajesz czy nie śpiąca królewno?-
Poprawiłam włosy i spojrzałam na niego wyczekująco. Zaśmiał się i wstał szybko otrzepując płatki śniegu.
-Masz jeszcze we włosach- zaśmiałam się i przejechałam delikatnie dłonią po jego włosach by strzepać śnieżynki. Uśmiechnął się, a paru minutach rozmowy zaproponował byśmy poszli na padok. Zgodziłam się po czym skierowałam się do płotu i zgrabnie przez niego przeskoczyłam.
-Idziesz czy będziesz się tak patrzył na nie wiadomo co?- uśmiechnęłam się do niego widząc że stoi w miejscu.
-Idę, już idę- wyszczerzył się i przeskoczył przez płot. Przez ten czas spadło dość dużo śniegu i wręcz trochę zapadałam się w śniegu. Cieszyłam się że założyłam glany.
Rozejrzałam się wokoło. Oszronione drzewa wyglądały majestatycznie. Konie wyglądały tak dziko gdy galopowały po śniegu, rozbryzgując go na wszystkie strony. Zauważyłam konia Sama i mojego siwka które galopowały obok siebie. Pewnie stajenny go wypuścił. Demens wręcz szalał po padoku, co chwila tarzał się w śniegu albo brykał. Zaniepokoiłam się gdy oba konie znalazły się tuż przy płocie, skierowałam się w ich stronę. Demo wcześniej ciągle uciekał z padoku a więc miałam nadzieję że tym razem się to nie powtórzy.
-Cholera- warknęłam widząc jak oba konie rujnują płot, po czym przeskakują przez niego i zwiewają.
Sam? Przepraszam że krótkie. Co powiesz na Solli dziś? B)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.