-Nie mógł spierdolić daleko -powiedział słabo Sam, lekko się uśmiechając. Był trochę blady i cały w piachu oraz ziemi. Rick co chwilę oddalał się od nas, próbując dostrzec Noctis'a.
-Znajdziemy go -powiedziałam siląc się na przekonujący ton. Oparty o drzewo chłopak skrzywił się z bólu i najpewniej strachu. Wiedziałam jakie uczucia towarzyszą osobie, która nie ma pojęcia gdzie jest jej pupil.
-Nigdzie go nie widać -powiedział Rick, podjeżdżając do nas. Instynktownie rozejrzałam się wokół, logiczne jednak było, że go nie zobaczę.
-Super -powiedział Sam, słysząc słowa Ricka. Noctis raczej nie mógł być daleko... po prostu się spłoszył.
-Idźcie już do akademii- zwróciłam się chłopaków -Ja poszukam Noctisa.
Obydwoje chcieli zaprzeczyć, jednak ja dosiadałam już Irama. Rick pomógł wstać Sam'owi, po czym chwycił wodze swojego konia -A może zaczekamy tu na ciebie? Nie wiem czy dasz radę doprowadzić go do akademii...-spytał poszkodowany chłopak, jednak ja pokiwałam przecząco głową. Czekałam aż odjadą.
-Ty...? -zaczął Rick, wahając się czy wejść na konia.
-Pójdę na pieszo -oznajmił Sam i powoli ruszył w kierunku Dressage. Rick dosiadł swojego konia i podjechał do Sama. Obydwoje w równym tempie zmierzali do akademii. Nie miałam bladego pojęcia, gdzie mogę szukać tego uciekiniera, ale pomyślałam, że wpierw pojadę do lasu lub chociaż obok niego. Ruszyliśmy szybkim kłusem. Miałam nadzieję, że Iram i Noctis się dogadają. Rozglądałam się wokoło, jednak nic nie przykuło mojej uwagi. W myślach zaznaczyłam sobie pewien obszar, który najpierw przejadę. Już miałam ruszać, gdy po chwili usłyszałam głośne rżenie -Noctis -pomyślałam i pogoniłam Irama. Biegliśmy w kierunku rżenia, a gdy byliśmy dość blisko, do naszych uszu dotarł dźwięk przypominający uderzanie w ziemię. Udało mi się zauważyć ogiera, który uderzał kopytem w ziemię. Zbliżyłam się do konia i dopiero wtedy zobaczyłam, że Noctis zaczepił się o drzewo, a dokładnie gałąź. Zsiadłam z konia na bezpiecznej odległości, po czym podeszłam do uciekiniera. Nerwowo zareagował, więc szybko się cofnęłam. Musiałam się zastanowić, jak do niego podejść, odczepić wodzę i co najgorsze... zaprowadzić do akademii. Sięgnęłam do kieszeni, by wyjąć telefon i sprawdzić, która godzina, jednak zamiast telefonu w poczułam woreczek, który zaraz wyjęłam. Okazało się, że w tej (dość głębokiej) kieszeni mam woreczek z marchewkami i pokrojonym jabłkiem. Zostały z ostatniego spaceru . Wyciągnęłam jedną marchewkę (były trzy) i podeszłam z nią do Noctisa, który bacznie mnie obserwował. Wyciągnął szyję i mocno chwycił marchew, szybko ją zjadając. Powoli do niego podeszłam i poklepałam po szyi.
-Dobry Noctis -powiedziałam, jednak koń lekko skulił uszy. Mimo to nic mi nie zrobił. Odczepiłam ostrożnie wodze i odprowadziłam konia od drzewa, zatrzymując trochę dalej.
-I jak cię zaprowadzić do stajni...-powiedziałam cicho patrząc to na Irama, to na Noctis'a. Miałam chyba jedno wyjście, które nie groziło tym, że Noctis ucieknie. Musiała na nim pojechać, a Irama wołać. Z westchnieniem obróciłam się do siodła, na co ogier zareagował nerwowo. Wyjęłam z siateczki kawałek jabłka i podałam mu, po czym włożyłam nogę w strzemię i "wskoczyłam" w siodło. Noctis, gdy tylko poczuł mnie w siodle, wręcz "podskoczył" i próbował stanąć dęba, jednak szybko zareagowałam skracając wodze. Udało mi się go na chwilę opanować, jednak nie dał za wygraną. Zaczął wierzgać, strzelać z zadu i głośno rżeć. Po chwili wystrzelił galopem, wciąż strzelając barany. Przez ułamek sekundy zachwiałam się i mało nie przechyliłam w lewo, jednak w ostatniej chwili zaparłam się, głębiej siadając w siodle.
Skierowałam go w kierunku akademii. Biegliśmy już kłusem, jednak Noctis wciąż był niespokojny.
-Iram chodź! -powiedziałam i zacmokałam trzy razy, przywołując do siebie konia, który posłusznie pokłusował za nami. Co jakiś czas musiałam go przywoływać i sprawdzać czy biegnie. Ogier, na którym jechałam, kilka razy próbował wyrwać galopem, z czego raz mu się udało, a resztę wstrzymałam cudem. Odwróciłam głowę, zauważając że Iram trochę stracił mną zainteresowanie. Co chwila zwalniał... potrzebował motywacji. Spuściłam wodze, pozwalając ogierowi na galop. Ir widząc, że jestem coraz dalej, również przyspieszył. Byliśmy już niedaleko akademii, więc zwolniłam Noctis'a do kłusa, a zaraz potem stępa. Za to mój koń zaczął stępować będąc bardzo blisko wierzchowca Sama. Ten niestety zareagował nerwowo, chcąc kopnąć. Momentalnie wyciągnęłam lewą rękę, cmokając na Irama, który widząc ten znak natychmiast podjechał do mojej ręki, dotykając jej chrapami. Już to kiedyś ćwiczyliśmy... zdziwiłam się jednak, gdyż było to dawno. Obydwa konie szły równomiernie, jednak zbyt blisko siebie. Chyba nie tylko we mnie rosło napięcie. Skierowałam Noctis'a lekko w prawo, dzięki czemu między nimi zrobiła się większa przestrzeń. W końcu przejechaliśmy przez bramę. Zatrzymałam oba konie, po czym zeskoczyłam z ujeżdżanego. Wokół spacerowali uczniowie, wraz ze swoimi pupilami. Chwyciłam wodze obu, zmierzając do stajni. Za nic nie spodziewałam się tego, zaraz się wydarzy. Iram nieco mnie wyprzedził, zwracając uwagę Noctis'a. Koń w jednym momencie stanął dęba, stresując spacerujące z właścicielami psy, te zaś zaczęły szczekać. Powstał jeden, wielki chaos. Postanowiłam, że najpierw zaprowadzę do boksu Noctis'a, a potem Irama.
-Cześć -powiedziałam do pierwszej dziewczyny jaką zobaczyłam. Szła akurat z czarnym... owczarkiem niemieckim. Spojrzała na mnie ze zdziwieniem i pogłaskała psa.
-Cześć...-odparła patrząc na obydwa konie, które trzymałam -Co chcesz? -spytała, nim zdążyłam się odezwać. Spojrzała na mnie z lekkim obrzydzeniem i wyższością. Speszył mnie trochę jej wzrok.
-Czy mogłabyś potrzymać jednego z tych koni? -ciepłe pytanie zostało skierowane do stojącej naprzeciw dziewczyny. Przez chwilę zapanowała cisza. Dziewczyna pokręciła lekko głową, po czym przystała.
-Dobra. -powiedziała ze słyszalnym chłodem w głosie, a zaraz po tym chwyciła wodze Irama.
-Dzięki -powiedziałam wciąż ciepłym głosem. Pociągnęłam lekko wodzę Noctis'a, kierując go do stajni. Wystarczył jeden ruch... - szarpnięcie. Mimo zaciśniętej na wodzy ręki, automatycznie ją puściłam, odskakując na bok. Nigdy nic podobnego mi się nie przytrafiło. Noctis zaczął galopować po terenie, strzelać z zadu i głośno rżeć. Okazało się, że przeszkadzały mu dwa inne konie, za którymi ruszył galopem, wraz z kłapiącymi zębami. Ruszyłam za nim w pogoń, jednak czego można było się spodziewać -był zbyt szybki. Dziewczyna z czarnym psem obserwowała mnie z zaskoczeniem i lekkim zaniepokojeniem... w końcu trochę agresywny koń biegał luzem po podwórku. Brykający ogier skręcił w stronę pastwiska, zwalniając. Podejrzewałam, że był głodny. Nie myliłam się. To co jednak zrobił ten koń, zadziwiło mnie bardzo; przestał brykać, przyspieszył do galopu i... skoczył. Przeskoczył płot, lądując na pastwisku Wystraszyłam się bardzo... mógł sobie coś zrobić. Na szczęście na dobre zajął się jedzeniem i bez problemu mogłam wejść na pastwisko. Przysiadłam pod płotem i zaczęłam obserwować konia... był duży i co było widać - silny. Dopiero po chwili przypomniała mi się ta dziewczyna trzymająca Irama... natychmiast poderwałam się do góry i wybiegłam, zamykając za sobą bramkę. Rozejrzałam się wokół, jednak nigdzie nie zauważyłam blondynki z psem. Moja "krótkowzroczność" zapewne była przez rozkojarzenie, gdyż w pewnym momencie dostrzegłam dziewczynę. Stała w trochę innym miejscu, ale wciąż trzymała wodze Irama.
-Dzięki, że go przytrzymałaś -powiedziałam odgarniając włosy i biorąc wodze od dziewczyny. Ona uśmiechnęła się krzywo i szybko zabrała rękę -Śliczny pies -dodałam z uśmiechem, a ona spojrzała na owczarka i znów na mnie, tym razem z westchnieniem.
-Trochę długo to trwało. -odezwała się dziewczyna.
-Wiem i przepraszam, ale widziałaś co się działo -powiedziałam lustrując pasącego się Noctis'a. -A tak w ogóle jestem Maya.
-Viktoria.
-A... okey. Wiesz... ja już chyba pójdę -oznajmiłam i pogłaskałam Irama po chrapach. Viktoria odwróciła się, zmierzając do akademii.
Ja chwilę później znalazłam się w stajni. Otworzyłam boks i wprowadziłam tam konia, po czym odpięłam karabińczyk i wyszłam, zasuwając bramę. Wybiegłam ze stajni, licząc na to, że Noctis nie zwiał z pastwiska. Przeszłam obok kilku osób ze spokojem... przynajmniej dopóki nie usłyszałam znanego mi rżenia.
-No nie no znowu? -powiedziałam do siebie, bojąc się tego, co zastanę. Będąc już przy samym pastwisku, odetchnęłam z ulgą. Noctis biegał w te i wewte, podskakując i stając dęba przy ogrodzeniu.
-Hmm? Konik wskoczył, a wyskoczyć nie może, co? -powiedziałam z uśmiechem, opierając się o ogrodzenie. Ogier ewidentnie nie umiał wydostać się z pastwiska. Otworzyłam ostrożnie bramkę, wślizgując się do środka. Postanowiłam jeszcze poczekać, aż koń się zmęczy. Usiadłam bezszelestnie na trawie, obserwując otoczenie. Miałam ochotę coś zaśpiewać, był to dobry moment. Oparłam się delikatnie o płot i zaczęłam cicho śpiewać dobrze znaną mi piosenkę; Mad world.... dlaczego? Mimo iż była piękna pogoda i wszystko wydawało się wesołe, miałam ochotę na coś smutnego, jednak nie psującego atmosfery i humoru.
"All around me are familiar faces
Worn out places, worn out faces
Bright and early for the daily races
Going nowhere, going nowhere"
Nucąc piosenkę zamknęłam oczy, jednak po chwili je otworzyłam i sięgnęłam do kieszeni po telefon, który nagle zaczął wibrować. Dzwoniła mama, jednak ja zamiast odebrać, najpierw spojrzałam na godzinę. Była prawie osiemnasta. Szybkim ruchem anulowałam połączenie i szybko napisałam sms'a do mamy; "Cześć, przepraszam, że nie odebrałam, ale mam ważną sprawę do załatwienia. Oddzwonię za około godzinę."
Skoro było tak późno, oznaczało to że śpię około godziny. Szybko wstałam, po czym zwróciłam uwagę na Noctisa... był spokojny, bardzo spokojny. Podeszłam do niego powoli, jednak nie okazując żadnego strachu. Pozwolił mi nie tylko na podejście, ale też dotknięcie. Pogłaskałam czterokopytnego, po czym chwyciłam wodze i wyprowadziłam konia z pastwiska, kierując nas do stajni. Byłam tak zaspana, że niezbyt ogarniałam rzeczywistość. Uśmiechnęłam się do siebie, słysząc stukot kopyt konia. Wchodząc do stajni, dało się usłyszeć rżenie innych wierzchowców. Gdy byliśmy przed boksem Noctis'a, zarżał on głośno, tym samym unosząc łeb do góry i ciągnąc mnie. Otworzyłam boks, jednak coś podczas tej czynności ukuło mnie w dłoń. Syknęłam cicho, jednak z powodu najprawdopodobniej zaspania, zapomniałam się i puściłam wodzę ogiera. Stał grzecznie, spoglądając na każdy mój ruch z uwagą. Oprzytomniałam trochę, więc dotarło do mnie o co może chodzić Noctis'owi. Z lekkim uśmiechem kątem oka zerknęłam na konia, po czym odwróciłam się udając poważną. Otworzyłam do końca boks i wprowadziłam tam konia, obserwując potajemnie jego reakcję. Gdy tylko położyłam rękę na szczebelku, by "udawać, że zamykam boks" ogier uderzył kopytem w ziemię i zarżał, niemal stając dęba. Zaśmiałam się i weszłam do środka, wyciągając ostatnie jabłko i podając je zwierzakowi. Zjadł przekąskę ze smakiem, a ja w nagrodę za grzeczność poklepałam go po szyi, po czym wyszłam. Wprawdzie nie było jakoś szczególnie późno, ale ja miałam zamiar pójścia spać. Podbiegłam do schodów i weszłam do akademika. Po chwili byłam już w pokoju. Rzuciłam się na łóżko "układając" do snu. Niestety przez moją mistrzowską pamięć byłam zmuszona wstać i nakarmić zwierzęta. Ogarnęłam to bardzo szybko, aż w końcu mogłam spokojnie pójść spać.
* * *
Obudziło mnie pukanie, a raczej głośne uderzanie w drzwi. Otworzyłam drzwi przecierając oczy i odgarniając włosy. Stał tam Sam i Rick. Podejrzewałam, o co może im chodzić.
-Co z Noctis'em? -zapytał Sam, a jego głosie było słychać zdenerwowanie i zestresowanie -Mówiłem że go nie znajdziesz.
Chwilę tak stałam i zastanawiałam się nad odpowiedzią... w tej chwili z pokoju wybiegł Roki i obiegł w stronę Ricka, który w tym momencie stał oparty o ścianę i ziewał. Na widok psa, który dzień wcześniej go ugryzł, odskoczył i zaczął się cofać.
-Roki! -krzyknęłam i złapałam psa za obrożę wciągając go z powrotem do pokoju. Rick przeklął pod nosem, Sam zaczął się niecierpliwić. W tamtym momencie przypomniało mi się, że Noctis nie jest we właściwym boksie.
-Co z Noctis'em???
>Shadow? Wiem że zepsułam końcówkę xD <+ a
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.