czwartek, 28 grudnia 2017

Od Nicole cd. Sama

Chłopak chwilę wahał się z odpowiedzią. Spojrzałam na niego lekko zakłopotana.
- Ee.. - zająknął się- chyba pozostawię to pytanie bez odpowiedzi. -
Że co proszę? To rozumiem to że ja nie mogłabym odpowiedzieć, ale serio? Obrzuciłam go zdziwionym spojrzeniem, wzruszył ramionami. Kopnęłam go pod stołem.
- Mamo, pozwolisz że się przejdziemy? - na szczęście oboje się zgodzili. Szybko wyszliśmy z restauracji, pociągnęłam chłopaka za ramię. Zrobiłam mu porządne kazanie, czy on jest normalny odpowiadać tak do moich rodziców? Staliśmy pod drzewem i rozmawialiśmy, z nieco podniesionymi głosami.
- Kurwa - wypalił nagle Sam. Popatrzyłam na niego zdziwiona.
- Co jest? - zapytałam.
- Moja była. - powiedział. Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam blondynkę wręcz z talią osy. Uśmiechała się do Sama. Niby nie powinnam bo nie jesteśmy razem, ale poczułam się cholernie o niego zazdrosna.
- Stul pysk i nic nie mów. - powiedziałam, wpijając się w jego usta. Odwzajemnił się tym samym. Zapomniałam kompletnie o całym bożym świecie. Liczyła się dla mnie ta jedyna chwila i za wszelką cenę nie chciałam jej przerywać. Tamten pocałunek w stajni był niczym, w porównaniu do tego.
Jednak tą wspaniałą chwilę, musiał ktoś przerwać.
- Steve! Mówiłam Ci że są razem! - usłyszałam głos mamy. Oderwaliśmy się od siebie, zdziwieni ze moi rodzice tu są.
- Mamo?- kompletnie nie wiedziałam co powiedzieć. Spodziewałam się wszystkiego a nie tego że własna matka będzie mnie śledzić.
- Wiedziałam! Nie oszukasz mnie- wyglądała wręcz rozpromieniona tym faktem że nakryła nas na całowaniu, zaraz po tym jak zaprzeczaliśmy. Oczywiście mój ojciec nie zbyt był tym faktem zadowolony.
- Ty świnio!- usłyszałam piskliwy głos, odwróciłam się i widząc byłą Sama. Przywaliła mu z liścia i ze szlochem odeszła.
- Nic ci nie jest? - spojrzałam na Sama który trzymał się za policzek. Był lekko zdziwiony ciosem który oddała mu blondynka. Pokręcił głową. Moja mama patrzyła na niego zdziwiona, a tata uśmiechał się?
- Tato! - warknęłam, widząc jak się śmieje.
- No co? - spytał, przestając się śmiać. Nie powiem wkurzył mnie i to maksymalnie.
- Słuchaj... Jak masz zamiar śmiać się z tego że Sam cierpi, to dobrze ci radzę idź i nie wracaj. Nie zamierzam patrzeć jak obrażasz kogoś na kim mi zależy! - sama nie wierzyłam w to co powiedziałam. Nie w to że postawiłam się ojcu, tylko w to że otwarcie wyznałam co czuję.
- Przepraszam cię Nicole... Nie powinienem- odpowiedział mój ojciec.
- Nie szkodzi ale nie mam ochoty nic jeść. Wracam do domu- odpowiedziałam. Pożegnałam się z rodzicami i wróciłam z Samem do auta. Starałam się ograniczyć rozmowę między nami do minimum jak i kontakt wzrokowy. Tym razem to Sam prowadził, byłam zbyt roztrzęsiona by teraz prowadzić. Zaparkowaliśmy przed akademią i w ciszy poszliśmy do pokoju Sama. Zdjęłam kurtkę i buty po czym stanęłam na środku pokoju wyczekując aż Sam przyjdzie.
-Sam? Możemy... porozmawiać? - ostatnio słowo ledwo przeszło mi przez gardło. Rzadko kiedy rozmawiałam z kimś o swoich uczuciach ale on był wyjątkiem. Musiałam z nim pogadać.



Sam? ( ͡° ͜ʖ ͡°) Chcę tak bardzoooo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.