piątek, 22 grudnia 2017

Od Ricka cd. Viktorii

Uśmiechnęła się szatańsko, przyglądając się mil Stanąłem i podniósłem brwi. Viktoria poszła po kilka bluzek, zdziwiłem się że męskich. Wrzuciła mi je na ręce i kazała się ubrać. Nawet ich nie przeglądałem.
- VIKTORIA! ZABIJE CIĘ! - krzyknąłem i mimo wściekłości dusiłem się ze śmiechu. Odsłoniłem zasłonę i zmierzyłem ją wzrokiem. - Serio? "Moje słoneczko"? - obrzuciłem ją wściekłym spojrzeniem. Wzruszyła tylko ramionami, wyszliśmy z tego sklepu nie kupując niczego.  Pociągnęła mnie za rękaw i zaciągnęła do pobliskiej cukierni, wskazała na ciasto marchewkowe. Roześmiałem się, ale zgodziłem. Viktoria kupiła dwa duże kawałki i podała mi jeden na talerzyku. Usiedliśmy przy stoliku i śmiejąc się jak przygłupy, zjedliśmy wypiek. Poszliśmy do wielkiego sklepu, niebo dla pranksterów gdzie kupiliśmy "trochę" rzeczy. A tak serio to nie "trochę" tylko w chuj dużo, bo z kobietami inaczej się nie da. W międzyczasie zdołałem kupić ogromnego pluszaka pod pretekstem : prezent dla Ros. W rzeczywistości był dla Viktorii i miałem zamiar jej go dać w dniu świąt. Potem poszliśmy po pizzę i oczywiście zamiast kupić jedną, poszło więcej.
Wróciliśmy do auta i wrzuciliśmy wszystko na tylne siedzenie. Viktoria siadła na miejsce kierowcy i zaczekała aż zapnę pasy. Zrobiłem to, chodź z niechęcią. Dziewczyna włączyła radio i wyjechała z parkingu. Okazało się że poczekamy z parę godzin bo jakiś gościu wjechał pod tira, z tego co mówili inni kierowcy. Wiele osób wysiadało i czekało, opóźnienia miały trwać nawet godzinę. Viktoria także wysiadła z auta więc ja także. Starszy mężczyzna, zapewne już po czterdziestce, zagaił rozmowę. Niechętnie odpowiadałem na jakiekolwiek pytania, nie miałem za bardzo na to ochoty.
- Jeździcie konno? - zapytał. Odparliśmy twierdząco. Na twarzy mężczyzny zawitał uśmiech. - Ja też, moi drodzy. Właśnie wracam z córką z kilkudniowych zawodów. - powiedział z dumą. Jak na złość, zza przyczepy wyszła szczupła brunetka, z idealnie spiętymi włosami, makijażem któremu zazdrościłaby każda modnisia i telefonem w ręku.
- Natalia, poznaj proszę Viktorię i Ricka. - przedstawił nas. Dziewczyna zerknęła na naszą dwójkę z ignorancją. Nie miałem zamiaru rozmawiać z takim plastikiem więc rzuciłem wycofujące spojrzenie na Viktorię.
- Na kim startowałaś? - zapytała. Natalia popatrzyła na nas z ignorancją.
- Caviar. - burknęła. - Trzy razy pierwsze miejsce w kategorii juniorów. - wyprostowała się, jakby czekała na oklaski.
- Gratuluję wygranej. - powiedziała Viktoria, już chłodniej. Przechwalała się, po kim to jej Caviar i inne konie nie są! Jakie drogie konie jej ojciec jej kupuje, a  ciuchy tylko markowe, najlepiej sprowadzane.  Przewracałem oczami i spoglądałem na mnie Viktorię morderczo. Dziewczyna zruciła mi przepraszające spojrzenie.
- A ty, startujesz coś? - zapytała, brunetka.
- Tak. Skoki i ujeżdżenie. North Wish, częściej przedstawiam ją jako Życzenie Północy. - powiedziała Viktoria specjalnie rozwijając swoją wypowiedź. Źrenice Natalii się rozszerzyły.
- Przecież ja z tobą konkurowałam! - wykrzyknęła. Torii spojrzała na mnie błagalnie.
-Tak? I pewnie przegrałaś bo z tego co słyszałem twój koń jest mega głupi- wtrąciłem się mając już w chuj dość tej dziewczynki.
-Nie nazywaj mojego konia głupim, ma wręcz idealne geny! Zresztą nie wydaje mi się, żeby ktoś wygrał z Caviar- wyszczerzyła się.
-Chyba jednak nie jest taki super ten twój kawior- zaśmiałem się.
-Caviar debilu! To bardzo szlacheckie imię- oburzyła się. Modliłem się żeby właśnie spadł na nią meteoryt.
-Debilem to mogę go nazywać tylko ja, więc go nie obrażaj- wtrąciła się Torii. Miło że jestem debilem ale nie musi mnie od razu tak otwarcie nazywać. Westchnąłem wywracając oczami.
-Bo co?- Natalia poprawiła włosy spoglądając na nas morderczo.



Viktoria? Tak, napracowałam się w chuj C: *wcale że nie*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.