Dziewczyna westchnęła. Weszła do restauracji. Przyuważyłem, że rozwiązał mi się but. Klęknąłem by go zawiązać. Po ogarnięciu sznurówki wstałem, chyba zbyt gwałtownie. Nie czułem się cudownie, po wczorajszym kacu. Przyjebałem głową w szybę. No zajebiście się to wszystko zapowiada.
- Nic Ci nie jest? - odezwał się Pan Frost, tłumiąc śmiech. Colli pomogła mi wstać i spaliła mnie wzrokiem.
- Raczej nie. - odparłem, spoglądając na Colli przepraszająco. Rodzice szatynki poszli zająć stolik.
- Serio aż tak się nawaliłeś? Czy po prostu nie zauważyłeś szyby? - warknęła cicho. Stwierdziłem że to nie czas i pora na kłótnie.
- Bez przesady. Nie musisz się martwić, nic mi nie jest. - wyszczerzyłem się do dziewczyny i wstałem. Otrzepałem się ze śniegu. Dołączyliśmy do jej rodziców. Colli była spięta, nawet gdy zamawiała jedzenie. Rozmawiała w miarę swobodnie, to ja powinienem czuć się skrępowany, a wcale tak nie było. To trochę dziwne, ale cóż.
- Jesteście razem? - Mogę wstać i wyjść? Serio? Już mi wystarczy że pan Frost o to pytał. Colli spaliła buraka.
- Mamo... - powiedziała speszona, nie dziwię jej się.
- No co... Chciałabym wiedzieć kim ten mężczyzna dla ciebie jest - uśmiechnęła się ciepło.
- Na razie nie odpowiem na to pytanie - odparła z udawaną obojętnością. Spodziewałem się, że właśnie ktoś z nas w jej myślach umiera.
- Pokłóciliście się? - dopowiedziała jej mama. Teraz to ja spaliłem buraka.
- Co? nie!
- Sam nie przejmuj się nią, często ma takie humorki - Dodał jej ojciec. Zaśmiałem się w odpowiedzi. Cholera jasna, co ja tu jeszcze robię?
- No wiesz co? - Colli mordowała wzrokiem wszystkich na około.
- Moglibyście zadawać bardziej... stosowne pytania? - westchnęła, odwracając się do swoich rodziców.
- Nie odpowiedziałaś nam na poprzednie.
- I nie odpowiem. - odparła, idąc w zaparte. Mógłbym przysiąc, że fochnęła się jak małe dziecko. To w sumie słodkie... Sam, popierdoliło cię.
- Ale może Sam nam powie? - wtrąciła mama dziewczyny. Popatrzyła na mnie z obojętnym wyrazem twarzy. No i co ja mam kurwa odpowiedzieć? Czy my jesteśmy razem? Przecież już się całowaliśmy, ale czy to ma jakiś związek ze sobą. Zakląłem cicho, nie wiedząc co odpowiedzieć.
- Ee.. - zająknąłem się, klnąc na siebie w myślach. - Chyba pozostawię to pytanie bez odpowiedzi. - powiedziałem niepewnie. W oczach mamy Nicole pojawił się niewielki zawód, który zaraz potem zamaskowała radością. Colli obrzuciła mnie zdziwionym spojrzeniem, wzruszyłem tylko ramionami. Kopnęła mnie od stołem, popatrzyłem na nią. O co kmini?
- Mamo, pozwolisz że się przejdziemy? - Pani Frost wyraziła zgodę, jej ojciec nie był raczej zwolennikiem naszego spaceru, ale jednak się zgodził. Wyszliśmy szybko z restauracji, Colli pociągnęła mnie gwałtownie za ramię. Podbiegłem do niej, zdziwiony tak agresywną reakcją. Zrobiła mi porządne kazanie. Czułem się trochę dziwnie, gdy opierdalała mnie za moją odpowiedź do jej rodziców. Przybrała w cholerę podobny ton do tego, kiedy ochrzaniała Wenus gdy naszczała jej na dywan. Stwierdziłem, że skoro ma robić mi kazanie, to żebyśmy poszli gdzie indziej niż na parking. Trafiło na pobliski park, gdzie spacerowało wiele osób, w większości par. Staliśmy pod drzewem i rozmawialiśmy, z nieco podniesionymi głosami. Spoglądając ponad ramieniem dziewczyny, zauważyłem aż za dobrze znaną mi sylwetkę blondynki.
- Kurwa. - powiedziałem, widząc znaną mi postać. Colli popatrzyła na mnie ze zdziwieniem.
- co jest? - zapytała.
- Moja była. - powiedziałem, patrząc ponad jej ramieniem na tamtą kutwe. No lepszego momentu nie mogła sobie wybrać... W dodatku szła w naszą stronę. Uśmiech na jej twarzy, która kiedyś witała mnie na dzień dobry, wskazywał na to, że mnie rozpoznała. Nicole obejrzała się za siebie, a zaraz potem spojrzała na mnie.
- Stul pysk i nic nie mów. - powiedziała, wpijając się w moje usta. Nie pogardziłem jej pocałunkiem, i odwzajemniłem się tym samym. Jej usta wciąż smakowały truskawkowym deserem, na który się skusiła. Damn! To było lepsze od tamtego pocałunku w stajni. Był dłuższy, o wiele dłuższy. W piwnych oczach dziewczyny odbijały się płatki śniegu, które jeszcze bardziej nadawały smaku tej chwili.
- Steve! Mówiłam Ci że są razem! - usłyszałem znajomy głos mamy Nicole. Oderwaliśmy się od siebie, zdziwieni że rodzice Colli tu są. Mieliśmy ostro przejebane.
Colli? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
aj łont ju in maj rum ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.