sobota, 10 listopada 2018

od Scarlett


- Przestań! Wyżarłeś mi wszystkie smaczki - skarciłam Hota, który znów zaczął wąchać mi kieszenie. - Przez ciebie muszę iść do internatu po więcej.
Hot parsknął. I spojrzał na mnie.
- O co ci chodzi?
Wałach przykleił swoją głowę do moich bryczesów.
- Nie, nie dla ciebie. Przekroczyłeś dzisiejszą dawkę. Ale za to Brigand nie dostał dzisiaj żadnego.
Po chwili milczenia odepchnęłam głowę Hota.
- Dobra, pozwól mi jeszcze zdjąć ci kantar - powiedziałam spokojnie i odpięłam karabińczyk.
Kiedy tylko zdjęłam mu kantar, zaczął ocierać głowę o pręty.
Poklepałam go po szyi i wyszłam.
Kiedy wzięłam już smaczki, udałam się do Briganda. Pierwszy raz będę go lonżować. Kiedy przyjechał do Akademii, postanowiłam dać mu dwa dni na zaaklimatyzowanie się i przez ten czas tylko wypuszczałam go na pastwisko.
Gdy podeszłam do boksu, kary wystawił łeb i spojrzał na mnie zaciekawiony.
- Hej - powiedziałam i otworzyłam boks.
Brigand cofnął się odrobinę i stanął spokojnie.
Podeszłam i pogłaskałam go po ganaszu.
Wciąż nie miałam pomysłu, co z nim robić na lonży. Z młodym koniem jest tyle rzeczy do ćwiczenia, ale z emerytem?... Chyba raczej nic ciekawego.
Założyłam mu kantar i przypięłam lonżę.
- Idziemy - powiedziałam i pociągnęłam go lekko. Poczłapał za mną na lonżownik.
Wzięłam bat, który tam znalazłam.
- Zaczynamy, Brigand.
Cmoknęłam. Nie musiałam nic więcej robić, koń sam wszedł na ścieżkę i szedł luźnym stępem.
- Kłus! - krzyknęłam i machnęłam batem obok jego zadu.
Brigand przyspieszył stępa.
- No dalej, kłus!
Po chwili ruszył wreszcie kłusem. Przyjrzałam się mu, a dokładniej jego nogom, bo chciałam sprawdzić, czy wszystko z nimi w porządku. Nie kulał, aczkolwiek jego nogi były sztywne i widać było, że to z powodu lekkich problemów ze stawami.
Zmieniłam mu kierunek i kazałam mu jechać kłusem w drugą stronę. Po kilku minutach przeszliśmy do stępa. Podałam mu smaczka i znów zmieniłam kierunek.
- Spróbujemy sobie zagalopować - poinformowałam go.
Przysięgam, że mrugnął do mnie.
Uśmiechnęłam się i dałam mu sygnał do zmiany chodu.
Brigand ruszył kłusem, dosyć szybkim. Pewnie przeczuwał już, co się zaraz zdarzy.
- Galop - powiedziałam.
Koń ruszył od razu i zaczął machać głową. Ech, te konie rekreacyjne, pomyślałam.
Napięłam nieco lonżę.
Brigand zwolnił odrobinę i przestał machać głową.
- Dobrze - powiedziałam.
Kary jechał teraz bardzo ładnie. No, przynajmniej jak na swój wiek, wiadomo. Nie był miękki. To było widać. Miał wystający kłąb i wybijające chody. Przeraziłam się. Będę przecież na nim jeździć.
- Dobra, prrr - powiedziałam.
Ustawiłam mu jeszcze drążek na kłus. Przeszedł go kilka razy. Niestety cały czas stukał kopytami o drążek, a ja nie założyłam mu kaloszków.
Po chwili stępa dałam Brigandowi kolejny przysmak i odprowadziłam go do boksu.
- Bardzo ładnie pracowałeś. Następnym razem nie zapomnę o ochraniaczach.
Konik parsknął i począł gryźć drzwi boksu.
Przez te dwa dni zauważyłam, że robi to dosyć często. Będę musiała go tego jakoś oduczyć.
Spojrzałam na zegarek. Dochodziła osiemnasta.
- Dobra, lecę - powiedziałam i wyszłam.
A jutro, pomyślałam, pochodzisz już sobie pod siodłem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.