piątek, 2 listopada 2018

Od Grace cd Matthewa

-Jesteś bardzo zajęta? Bo jeśli nie możemy pójść razem pozwiedzać akademię czy wypić kawę, herbatę lub cokolwiek? - Zapytał Matt.
Musiałam się chwilę zastanowić i upewnić się, że na pewno nie miałam dziś nic w planach.
-Szczerze mówiąc, nie mam nic dzisiaj do roboty, chętnie zwiedziłabym akademię, a później zobaczymy, kawa to bardzo dobry pomysł. - Odpowiedziałam, uśmiechają się i pokazując tym samym chłopakowi swoje białe zęby.
-A więc... od czego chcesz zacząć? - Zadał kolejne pytanie.
-Myślę, że tego budynku nie trzeba zwiedzać, ponieważ tutaj są raczej tylko pokoje, ale mamy do zaliczenia stajnie, budynek akademicki i możemy zwiedzić hale i parkour, ponieważ zawsze warto wiedzieć, gdzie jest, która hala, ewentualnie przejdziemy się jeszcze po pastwiskach. - Powiedziałam.
-Myślę, że może być ciekawie. Cóż... Panie przodem. - Otworzył drzwi i gestem ręki pokazał, abym wyszła pierwsza.
Szczerze mówiąc, jeszcze nigdy nie spotkałam tak uprzejmego chłopaka. Przekroczyłam próg "mieszkanka" Matthewa i zaczekałam, aż zamknie drzwi na klucz. Gdy upewniliśmy się, że nikt nie dostanie się do pomieszczenia, ruszyliśmy korytarzem w stronę wyjścia. Zaczęliśmy zwiedzanie od budynku, w którym odbywają się zajęcia. Zwiedzanie sal nie zajęło mam dużo czasu, ponieważ większość była pozamykanych przez to, że jest piątek. Na szczęście udało nam się dowiedzieć, gdzie jest stołówka, biblioteka i sale do języków obcych. Po wyjściu z budynku skierowaliśmy się w stronę stajni, zaczęliśmy od tej dla koni stajennych. 
-A ty, którym koniem się opiekujesz? - Zapytałam, zaciekawiona.
-Tym panem. - Odpowiedział, podchodząc do jednego z boksów.
-Jaki uroczy. - Powiedziałam, a moje oczy niemal się zaświeciły.
Pomiziałam ogiera po czółku i poprawiłam mu grzywkę.
-Z tego, co wiem to w tej stajni stoi Maggie. - Powiedziałam, sama do siebie.
-Twoja klacz? 
-Nie, tylko się nią opiekuję. Klacz nie może chodzić pod siodłem, ale nikt nie zabronił jej lonżować. - Rozejrzałam się po stajni. -Tam jest. - Wskazałam na boks praktycznie na samym końcu korytarza.
Spędziliśmy jeszcze chwilę pieszcząc Arysa i Maggie, a następnie powędrowaliśmy do stajni koni prywatnych.
-To... które są twoje? - Zapytał chłopak.
-Są na pastwisku, więc zobaczysz je trochę później. - Odpowiedziałam.
Przeszliśmy się kawałek po stajni, lecz uznaliśmy, że nie ma tu nic nadzwyczajnego i opuściliśmy budynek. Powolnym krokiem spacerowaliśmy od hali do hali i opowiadaliśmy sobie najciekawsze historie z życia. Bardzo miło spędzało mi się czas z Mattem, a z minuty na minutę byłam coraz bardziej pewna siebie. Gdy obeszliśmy już wszystkie place, postanowiliśmy zajrzeć jeszcze na pastwisko. Przeskoczyliśmy (a raczej w moim przypadku było to przejście ze szczególna ostrożnością) przez płot, który dzielił drogę od pastwisk i usiedliśmy na trawie pod dość sporym drzewem.
-Nie sądziłam, że zdołam tu kogoś poznać. - Powiedziałam, wzdychając cicho.
-Nie przesadzaj, zawsze trafi się ktoś, kto będzie chciał z Tobą pogadać, na przykład ja. - Odpowiedział, uśmiechając się do mnie.
Czułam, że na mojej twarzy ponownie pojawił się rumieniec, lecz całą tę sytuację uratowali More i Voljeni, którzy akurat do nas podeszli.
-A no właśnie, to moje gnomy. - Powiedziałam, próbując ukryć, jak najbardziej, że znowu jestem cała czerwona na twarzy.
-Jak mają na imię? 
-Klaczka arabska to Voljeni, a ten walijski karzełek to More. - Odpowiedziałam na zadane pytanie.
-Oryginalnie. - Spojrzał na mnie i chyba w tym momencie zorientował się, że na niego patrzę.
Aby nie pogrążać się jeszcze bardziej, chwyciłam mocniej ukulele i zaczęłam grać melodię, która chodzi mi ostatnio po głowie "so much more than this". Próbowałam, jak mogłam, lecz nie mogłam wytrzymać i zaczęłam cicho podśpiewywać co drugie słowo, aż w końcu zapomniałam o całym świecie i oddałam się całkowicie muzyce. 
-Tap your foot and listen in 
Ignore the world, let the music cave in
Close your phone and breathe in the air 
You'Il soon realize that there's something that is 
So much more than this 
It is what it is 
So much more th... - I w tym właśnie momencie, przypominało mi się, że nie jestem sama, a na moją twarz wrócił okropny rumieniec, miałam ochotę zapaść się pod ziemię. -To może pójdziemy na tę kawę... heh... co ty na to? - Próbowałam wybrnąć jakoś z tej krępującej sytuacji.

Matthew? 
Już to sobie wyobrażam, jak Grace "przeskakuje" płot XD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.