Chrząknąłem głośno, chcąc dać znać, że jestem i widzę to co widzę. Spojrzałem ze zmarszczonymi brwiami na ''parę''.
- O mój boże, nie chciałam bardzo cię przepraszam! - dziewczyna odsunęła się od nieznajomego, spalając buraka.
- Nic się nie stało, to była przyjemność - chłopak uśmiechnął się lekko, a Rosalie wyglądała jak burak.
Zaśmiałem się w myślach. A masz, za to, że na mnie nie czekasz. Ale stop. Dobra zwraca honor, bo może było tak, że się podtopiła, a nasz kochany bohater ją wyciągnął.
- Rosalie? - odezwałem się udając znudzonego.
- Nathan! Wszędzie cię szukałam! Mieliśmy przecież jechać do ciebie, bo miałeś pilną sprawę do załatwienia! - uśmiechnęła się w moją stronę. Co?
- Serio? - uniosłem brew. Nie jestem głupi i domyśliłem się, że Ros ma na celu wyjście z tej beznadziejnej sytuacji, a ja nie pomagam. Hehe. Taki zły ja.
- No tak! Nie pamiętasz? - zaśmiała się.
Już chciałem coś powiedzieć jednak dziewczyna złapała mnie za nadgarstek i pociągnęła w stronę szatni. Wepchnęła mnie do męskiej, a sama uciekła do damskiej. Okej? Powiedzmy, że to normalne? Wzruszyłem ramionami i podszedłem do wypożyczonej szafki. Wysuszyłem się i przebrałem. Gdy skończyłem wyszedłem z pomieszczenia i ruszyłem w stronę damskiej szatni. Oparłem się o ścianę krzyżując ręce. Po chwili drzwi się uchyliły, a zza nich wyszła Rosalie, która była już ubrana i wysuszona. Podniosłem brew w niemym pytaniu. Co to za cyrki? Ja rozumiem, że się gościa przestraszyła czy coś, ale tak uciekać bez słowa? Trochę niemiło. Dziewczyna spojrzała na mnie skruszona, a ja pokręciłem głową z dezaprobatą.
- Może mogłaś mu chociaż podziękować? Bo coś mi się wydaje, że znowu się podtopiłaś - sarknąłem.
- Wiem... No, ale spanikowałam - próbowała się bronić.
- Już się nie tłumacz - mruknąłem i ruszyłem w stronę wyjścia.
Okej, nie byłem na nią zły. Po prostu... Dobra sam zachowuję się źle, więc nie będę już komentować jej zachowania. Staliśmy chwilę w ciszy.
- Jesteś zły? - spytała cicho.
- Coś ty. Spokojnie, nie jestem. Ale nie chciałbym być w twojej skórze, gdy natkniesz się na tego kolesia - zaśmiałem się.
- A to czemu? spytała podnosząc brew.
- Halo dziewczyno! Najpierw koleś cię ratuje, później gapi się na ciebie, jak na ciastko, a później ty zwiewasz - zaniosłem się śmiechem.
I do Rosalie właśnie jakby coś dotarło. Spojrzała na mnie z szeroko otwartymi oczami i ustami.
- Jezu! Spaliłabym się ze wstydu gdybym go przez przypadek gdzieś spotkała - zaśmiała się.
- Chciałbym to zobaczyć -
Resztę drogi do Akademii pokonaliśmy prowadząc luźną rozmowę. Wchodząc na plac szkoły zauważyłem małe zamieszanie, które zapewne było spowodowane jakimś remontem, czy czymś podobnym.
- Także tu nasze drogi się rozchodzą niewiasto - powiedziałem, gdy zatrzymaliśmy się na korytarzu prowadzącym do akademickich pokoi.
- Będę tęsknić wędrowcze - zaśmiała się.
- Nie rozpaczaj za bardzo, jutro znowu się spotkamy - powiedziałem i po chwili dodałem - A może jeszcze dziś na kolacji -
Zaśmialiśmy się i jeszcze po kilku słowach rozeszliśmy się do swoich pokoi. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka, rzucając plecak na podłogę i klapnąłem na łóżko. Mógłbym tak leżeć do wieczora. Niestety obowiązki wzywają. Ociężale podniosłem się z łóżka i rozejrzałem się po pokoju. Obraz nędzy i rozpaczy. Jakim cudem przez kilka dni zdążyłem tak tu naśmiecić? Westchnąłem ciężko zastanawiając się od czego zacząć.
***
Te głupie sprzątanie zajęło mi kilka cennych godzin z życia. Nigdy więcej bałaganu (A/N powiedziałam ja tydzień temu i znowu nasyfiłam w pokoju xD). Kiedy już miałem opaść na łóżko, usłyszałem powiadomienie o nowej wiadomości. Poszedłem do biurka, które swoją drogą teraz lśniło czystością i wziąłem do ręki komórkę. Napisała do mnie Rosalie z zapytaniem, czy chciałbym się przejść z nią na kolację. Już miałem jej napisać jakim to jest głuptalem, bo jest dopiero południe, kiedy zauważyłem godzinę. A mianowicie była 17. Okej, nie sądziłem, że to sprzątnie zajmie mi tyle czasu. Po szybkim ogarnięciu myśli odpisałem, że z miłą chęcią z nią pójdę i poszedłem się trochę ogarnąć. Już po kilku minutach stałem w umówionym miejscu i czekałem na dziewczynę, która przyszła kilka sekund później. Usiedliśmy przy wolnym stoliku. Zaproponowałem gofry, co dziewczyna zaaprobowała. Na początku siedzieliśmy cicho, jednak z czasem cisza zaczęła zamieniać się w żywą rozmowę.
- Hej, to nie jest on? - spytałem biorąc gryza słodyczy.
- Kto? - dziewczyna odwróciła się w poszukiwaniu osoby, o której mówiłem.
- No ten chłopak z basenu - zaśmiałem się i oczami wskazałem jej miejsce, w którym ów osobnik się znajdował.
Rosalieee?
Wybacz, że tak późno, taki nijaki i taki krótki :c
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.